Mateusz Majnusz: Dlaczego Polska musi płacić pół miliona euro kary dziennie za dalsze wydobycie w kopani Turów?
Anna Zalewska: Taką decyzję podjęła jedna sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W ten sposób pani Rosario Silva de Lapuerta nadużyła swoich kompetencji, ale przede wszystkim złamała prawo. Nie ma takiej możliwości prawnej, co wprost wynika z traktatów o funkcjonowaniu UE, żeby ktokolwiek jednoosobowo decydował o karach, a wcześniej chciał wymusić zamknięcie kopalni z dnia na dzień.
Zamknięcie Turowa zagrażałoby bezpieczeństwu energetycznemu Polski?
Wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego i dostaw prądu do milionów gospodarstw domowych. Turoszowski kompleks energetyczny odpowiada bowiem za ok. 7 proc. krajowej produkcji energii.
Te argumenty nie przekonały jednak Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Jest to o tyle zaskakujące, że w grudniu wygraliśmy w tej sprawie przed Komisją Europejską. Byłam tą osobą, która zaniosła petycję z 30 tys. podpisów Polaków, Niemców i Czechów, którzy jednoznacznie powiedzieli, że chcą chronić Turów, bo rozumieją transformację energetyczną, ale w prawie klimatycznym umówiliśmy się na rok 2050, a nie 2021. Polska chce odejść od nieekologicznych źródeł energii, ale trzeba to zrobić w przemyślany, systematyczny sposób. Najpierw trzeba stworzyć nowe miejsca pracy i źródła energii, a potem wygaszać dotychczasowe.
Według strony czeskiej wydobycie w Turowie ma negatywny wpływ na środowisko i doprowadza do obniżania się poziomu wód gruntowych.
Z problemem obniżenia się poziomu wód gruntowych mamy do czynienia w całej Europie, na co wpływa m.in. zmieniający się klimat i kilka lat suszy. Z całą pewnością nie jest tak, że to z powodu kopalni w Turowie Czesi mają problem z dostępem do wody pitnej czy osiadaniem gruntu. Warte zauważenia jest, że to samorządowcy z Polski chcąc zachować się ponadstandardowo, zaproponowali Czechom przyłączenie do sieci wodociągowej. Czesi jednak odmówili.
O czym to świadczy?
Że ten konflikt wokół Turowa jest sztucznie nadmuchany, a najbardziej podsycają go dolnośląscy Zieloni, którzy najchętniej zamknęliby wszystkie kopalnie i elektrownie w ciągu jednego tygodnia. Całą sprawę postanowili jednak zweryfikować dziennikarze lokalnych mediów, którzy pojechali sprawdzić, czy faktycznie kopalnia powoduje u Czechów szkody, o których tak głośnio mówią. Okazało się, że kłopotów z wodą po drugiej stronie granicy nie ma. Mam tylko nadzieję, że za te kłamstwa premier Andrej Babisz i Zieloni poniosą konsekwencje.
Licznik kar już jednak bije. Do tej pory mielibyśmy zapłacić Unii prawie 4 mln euro, czyli 20 mln zł!
Nie ma żadnej podstawy prawnej, żebyśmy byli zobligowani do płacenia tych kar. W traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej jest mowa, że decyzje dotyczące bezpieczeństwa energetycznego należą wyłącznie do kompetencji krajów członkowskich. Z tego powodu nie widzę podstaw, abyśmy jako Polska mieli zapłacić nawet 1 euro kary.
A nie jest tak, że jako kraj członkowski musimy podporządkować się decyzji TSUE?
To była jednoosobowa decyzja hiszpańskiej sędzi, której w październiku kończy się kadencja i było to jej prawdopodobniej ostatnie wydane orzeczenie. Orzeczenie precedensowe, które w historii Unii Europejskiej jeszcze nigdy wcześniej nie zapadło. W ten oto sposób nie rozpatrzono wniosku Polski, która chciała, aby sprawą zajął się rozszerzony skład sędziowski, wysłuchano stron i przeczytano ekspertyzy biegłych. W zamian za to z powodu widzimisię jednej osoby nałożono na nas gigantyczną karę, której płacić nie będziemy.
