Spis treści
Według młodego politologa Mateusza Pluty, który prowadzi badania i regularnie zamieszcza ich wyniki na platformie X (kiedyś Twitter), wybory 9 czerwca 2024 r. wygra PiS, przed KO i Trzecią Drogą. Swoje prognozy opublikował w niedzielę, 19 maja 2024 r., a więc na trzy tygodnie przed właściwym głosowaniem.
Eurowybory 2024. Poparcie prognozowane w proc.
PiS - 36,3 proc.
KO - 31,7 proc.
Trzecia Droga - 11,6 proc.
Konfederacja - 8,9 proc.
Lewica - 7,2 proc.
Inne komitety - 4,3 proc.
Jak to przełoży się na mandaty? Do Parlamentu Europejskiego, według prognoz Pluty, wejdzie pięć ugrupowań. Podzielą one między sobą 53 miejsca w Brukseli (i Strasburgu).
Dla kogo Parlament Europejski?
PiS - 20 mandatów
KO - 18 mandatów
Trzecia Droga - 6 mandatów
Konfederacja - 5 mandatów
Lewica - 4 mandaty
Według Mateusza Pluty prognozowana frekwencja 9 czerwca wyniesie zaledwie 41 proc. W poprzednich wyborach do urn poszło 45,68 uprawnionych do głosu Polaków.
A jak wyglądała frekwencja w eurowyborach w krótkiej jeszcze historii członkostwa Polski w UE?
Frekwencja w wyborach do PE w Polsce
2004 - 20,87 proc. (54 europosłów)
2009 - 24,53 proc. (50 europosłów)
2014 - 23,83 proc. (51 europosłów)
2019 - 45,68 proc. (52 europosłów)
2024 - prognozowana frekwencja 41 proc. (9 czerwca 2024 r. wybierzemy 53 europosłów).
Dlaczego frekwencja w tych wyborach nie będzie najwyższa? Jest zapewne kilka przyczyn. Po kolei.
Dlaczego jest tak, jak jest? Moje 5 groszy
Pierwszy - kolejne wybory w dość krótkim odstępie czasu, co nie sprzyja motywacji do pójścia do urn.
Drugi - bliski termin do wakacji. Nie trzeba chyba tłumaczyć, czym zazwyczaj żyją Polacy i rodziny z dziećmi w przededniu wakacji.
Trzeci - niewielu Polaków rozumie zawiłości w wyborach do Parlamentu Europejskiego. No bo niby wybieramy znane sobie partie. Jednak w obiegu publicznym mówi się o grupach i frakcjach w europarlamencie, co nijak ma się do sytuacji na krajowym podwórku. Konia z rzędem temu, kto wie, do jakiej grupy w PE należą KO, PiS czy Lewica?
Czwarty - nawet jeśli znamy kandydatów do PE wśród polityków, do debat na szczeblu brukselskim wystawia się liderów, którzy nie zawsze są objęci "procedurą wyborczą" w swoim kraju.
Piąty - być może to podział na okręgi, przez co w niektórych z nich wybiera się dwóch eurodeputowanych. Może warto zatem rozważyć likwidację okręgów? W większości krajów w wyborach europejskich okręgów po prostu nie ma.
Co na to czytelnicy?
Pewnie każdy z nas miałby jeszcze jeden, dwa, może trzy, grosze do dodania. Zapraszam do dyskusji i dodawania ich pod artykułem w komentarzach.
Zapowiadana niska frekwencja w polskich wyborach do izby w Brukseli spędza sen z powiek urzędnikom unijnym. Czy uda się przekonać Polaków do pójścia do urn? Raczej pytanie brzmi: co należy zmienić, by tak się stało? Patrz jak wyżej, czyli pięć przyczyn stanu rzeczy.
6 do 5 dla PiS?
Także w niedzielę swoje prognozy wyborcze zaprezentował Marcin Palade, politolog, badacz polityki krajowej.