Finał europejskich pucharów nie jest niczym nowym dla Jurgena Kloppa - zwycięstwo już tak. Niemiecki szkoleniowiec do tej pory dwukrotnie przegrywał w finale Ligi Mistrzów (2013 z Bayernem 1:2 i rok temu z Realem Madryt 1:3) i raz w Lidze Europy (2016 z Sevillą 1:3), ale w sobotni wieczór w Madrycie w końcu triumfował. Dla Liverpoolu był to szósty Puchar Europy i drugi w erze Ligi Mistrzów - tylko Real, FC Barcelona i AC Milan mogą pochwalić się lepszym wynikiem.
Już w 2. minucie spotkania The Reds objęli prowadzenie. Moussa Sissoko zagrał w polu karnym piłkę ręką i sędzia musiał wskazać na wapno. Z jedenastu metrów nie pomylił się Mohamed Salah, choć Hugo Lloris wyczuł jego intencje. Od tego momentu Tottenham gonił wynik przez cały mecz, ale bezskutecznie. Swoje szanse mieli Heung - Min Son czy Dele Alli, ale na posterunku był Alisson Becker.
Przez większość drugiej połowy londyńczycy nie wyglądali na zbytnio zdeterminowanych by strzelić bramkę wyrównującą. Ich gra była bardzo statyczna, a tempo wolniejsze niż Per Mertesacker. W 87. minucie Liverpool zadał decydujący cios - po podaniu Joela Matipa piłkę do siatki wpakował bohater półfinałowego starcia z Barceloną Divock Origi.
Kibice The Reds mogą już zapomnieć o zeszłorocznej porażce w finale i zacząć świętować - ich zespół jest najlepszą drużyną Europy.
Polska wygrywa na inaugurację
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?