Wojciech Szczęsny z jasną deklaracją po finale Pucharu Króla. Polak chce wygrać Ligę Mistrzów

Bartosz Głąb
Opracowanie:
Wojciech Szczęsny w wywiadzie z Mają Strzelczyk dla TVP Sport.
Wojciech Szczęsny w wywiadzie z Mają Strzelczyk dla TVP Sport. TVP Sport
Wojciech Szczęsny w sobotnią noc zdobył swoje drugie trofeum z FC Barceloną. Były już reprezentant Polski z Dumą Katalonii sięgnął po zwycięstwo w finale Pucharu Króla. Dla polskiego bramkarza to jednak mało! Teraz czas na Ligę Mistrzów i triumf w tych elitarnych rozgrywkach.

Spis treści

Wywiad Wojciecha Szczęsnego dla TVP Sport

- Całkiem przyjemne wrażenia. Mamy fajny nawyk wygrywania finałów, już drugi w tym roku – jeden Superpucharu, drugi teraz. Mam nadzieję, że jeszcze jeden finał przed nami i ten też chciałbym wygrać - powiedział Wojciech Szczęsny na antenie TVP Sport, nawiązując do Ligi Mistrzów, w której FC Barcelona w środę rozpocznie półfinałową rywalizację z Interem Mediolan.

- Przyjemnie się przyzwyczają do wygrywania finałów - dodał były reprezentant Polski.

Drużyna ze stolicy Katalonii w sobotnim finale w Sewilli do przerwy prowadziła 1:0, ale Królewscy najpierw wyrównali po trafieniu Francuza Kyliana Mbappe z rzutu wolnego, a w 77. minucie objęli prowadzenie. Szczęsny przyznał, że mimo takiego obrotu sprawy nie stracił wiary w końcowy sukces.

- Był taki moment, że straciliśmy kontrolę nad meczem. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie Real będzie musiał wyjść i zaatakować nas agresywniej, bo w pierwszej był raczej pasywny, a musiał odrabiać straty. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale nie najlepiej sobie z tym poradziliśmy przez 15-20 minut. A takie przestoje z tak dobrym zespołem kończą się często utratą bramek. W tym momencie było ciężko. Ale ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że uda się tę stratę odrobić i doprowadzić do dogrywki. A później już Jules [Kounde] zwariował, uderzył z daleka. Ja mu krzyczałem, żeby nie strzelał, ale na szczęście mnie nie usłyszał - analizował z uśmiechem.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Polski bramkarz o grze bez Roberta Lewandowskiego

FC Barcelona musiała sobie w sobotę po raz drugi z rzędu radzić bez Roberta Lewandowskiego. Kontuzjowany napastnik z trybun oglądał poczynania kolegów.

- Drużyna sobie dała radę. Może nawet lepiej? Nie, żartuję. Fajnie, że rehabilitacja Roberta przebiega bardzo sprawnie i myślę, że niedługo będzie gotowy do gry, bo potrzebujemy go. Widać było to w końcówce, biedny Ferran Torres nie miał z czego ruszyć, cierpiał, ale zrobił świetną robotę. Zespół zagrał fragmentami świetny mecz, fragmentami trochę gorszy, ale ogólnie wystarczyło, żeby zdobyć to trofeum" – podkreślił polski bramkarz.

35-letni golkiper trafił do Barcelony na początku października 2024 przerywając sportową emeryturę. Trzy miesiące czekał na debiut, a od stycznia regularnie występuje między słupkami. Do tej pory rozegrał 26 spotkań, z których 22 zakończyły się wygranymi jego zespołu, trzy - remisami, a na jego koncie jest tylko jedna porażka - z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów 1:3, która jednak po zwycięstwie 4:0 w pierwszym meczu nie miała wpływu na rozstrzygnięcie tej rywalizacji. 13-krotnie, czyli w połowie występów, Polak zachował czyste konto.

Wszystko wskazuje, że przedłuży umowę i zostanie w "Dumie Katalonii" na przyszły sezon, choć kontuzję wyleczył już podstawowy wcześniej golkiper Marc-Andre ter Stegen. Niemiec był już w kadrze na sobotni pojedynek w Sewilli.

Barcelona jest też liderem hiszpańskiej ekstraklasy z czteropunktową przewagą nad Realem Madryt, a do końca sezonu pozostało pięć kolejek, więc na spore szanse na mistrzostwo kraju. (PAP)

Tak FC Barcelona celebrowała zdobycie Pucharu Króla.

Tak FC Barcelona świętowała zdobycie Pucharu Króla. Ogromna ...

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl