SPIS TREŚCI
Gazprom wstrzymał dostawy gazu przez Ukrainę 1 stycznia w związku z tym, że pięcioletni kontrakt z Naftohazem nie został przedłużony przez stronę ukraińską, która tłumaczyła decyzję interesami narodowymi i bezpieczeństwem. Decyzja Kijowa zmusi Europę do dalszego zmniejszenia importu rosyjskiego gazu, uderza w budżet Rosji zmniejszając zdolność finansowania wojny, pozbawia Moskwę możliwości wywierania presji politycznej na niektóre kraje UE przy pomocy narzędzia gazowego.
Minister energetyki Herman Hałuszczenko oświadczył, że w ten sposób Ukraina pomogła Europie zbliżyć się do wyznaczonego celu, jakim jest całkowite porzucenie rosyjskiego gazu do 2027 roku. Krótkoterminowo jednak koniec dostaw via Ukraina oznacza, że niektóre kraje Europy Środkowej są zmuszone do pozyskiwania droższego gazu gdzie indziej.
Teraz Rosji pozostał tylko jeden działający szlak tranzytowy do UE – przez Morze Czarne i Turcję. W rezultacie udział rosyjskiego gazu w najbliższym i najbardziej lukratywnym rynku Europy skurczył się do zaledwie 5 procent. W 2021 r. udział ten wynosił 45% i był głównym źródłem dochodów Gazpromu oraz głównym źródłem taniego gazu dla Europy.
Miliardy mniej dla Rosji
Jak wynika z obliczeń Bloomberga, utrata przez Rosję jednego z dwóch pozostałych szlaków gazociągowych do Europy zmniejszy jej przychody o około 6 miliardów dolarów rocznie.Kijów otrzymywał około 1 miliarda dolarów rocznie za tranzyt, ale wydawał większość tych pieniędzy na utrzymanie systemu gazociągów w dobrym stanie. Pięcioletni kontrakt został podpisany przed wojną, a w tym czasie tranzyt został zmniejszony czterokrotnie.

Po rosyjskiej inwazji w 2022 r. Naftohaz odmówił przyjęcia gazu przez jeden z dwóch punktów dystrybucji gazu, ponieważ znalazł się on pod rosyjską okupacją. A latem 2024 r. drugi punkt, Sudża, znalazł się już pod ukraińską kontrolą po ofensywie w obwodzie kurskim. Gazprom nie zaprzestał jednak pompowania, co po raz kolejny udowodniło Kijowowi i Unii Europejskiej, że dostawy gazu do Europy są bardziej potrzebne Rosji niż Ukrainie. Dlatego też UE poparła decyzję Kijowa o nieprzedłużaniu umowy tranzytowej i przygotowywała się na to od dwóch lat. - Zatrzymanie przepływu przez Ukrainę 1 stycznia jest oczekiwaną sytuacją i UE jest na to przygotowana - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej.
Kurczą się zapasy gazu UE
Chociaż nie ma ryzyka natychmiastowego niedoboru w Europie, zatrzymanie tranzytu przez Ukrainę może utrudnić gromadzenie zapasów przed kolejnym sezonem grzewczym. Zwłaszcza że już teraz szybko się kurczą i są obecnie poniżej 75%. „Financial Times” donosi, że Unia Europejska wyczerpuje swoje zapasy gazu w tempie największym od czasu kryzysu energetycznego trzy lata temu – wtedy wywołanego z premedytacją przez Gazprom (był to element przygotowań do inwazji na Ukrainę i spodziewanego kryzysu w relacjach z Zachodem). Według Gas Infrastructure Europe, rezerwy gazu w UE spadły o około 19% od końca września do połowy grudnia. W podobnym okresie w poprzednich latach spadek ten był jednocyfrowy.
Konieczność dywersyfikacji źródeł gazu i wojna gazowa z Rosją sprawiły, że ceny gazu w UE są nadal wyższe niż przed 2022 r. Przemysł ponosi straty, a UE przegrywa konkurencję z dwoma innymi największymi gospodarkami świata, USA i Chinami. W rezultacie wzrost dochodów spowalnia, niezadowolenie społeczne rośnie. Najgłośniejszymi krytykami strategii UE i Kijowa są Węgry i Słowacja. Słowacy otrzymywali gaz przez odnogę ukraińskiego gazociągu tranzytowego, która została odcięta 1 stycznia. To tylko zintensyfikuje spory między władzami Węgier i Słowacji a innymi krajami UE i utrudni zatwierdzenie dalszej pomocy dla Ukrainy i rozszerzenie sankcji wobec Rosji.
Kosztowny gazowy rozwód
Gazociąg z Rosji przez Ukrainę biegnie na Słowację, która chciała nadal otrzymywać rosyjski gaz i żądała od Ukrainy przedłużenia umów. Premier Robert Fico w zeszłym miesiącu błagał europejskich sojuszników o znalezienie sposobu na utrzymanie dostaw, mówiąc, że jego kraj zarabia nawet 500 milionów euro z tytułu opłat tranzytowych rocznie. Potem poleciał do Putina, wreszcie zagroził Ukrainie możliwym odcięciem dostaw energii elektrycznej. W środę powiedział, że wstrzymanie dostaw gazu będzie miało „drastyczny wpływ na nas wszystkich w UE”.
Większość środkowoeuropejskich klientów rosyjskiego Gazpromu zdołała jednak pozyskać alternatywne źródła dostaw, choć po wyższych kosztach. Największy słowacki dostawca gazu, Slovensky Plynarensky Priemysel AS, poinformował, że zapłaci około 90 mln euro więcej rocznie, aby zagwarantować stabilny import innymi trasami. Według ekspertów Słowacja będzie w stanie przetrwać bez rosyjskich dostaw przez dwa lub trzy miesiące ze względu na duże rezerwy gazu w podziemnych magazynach. Podobnie wygląda sytuacja w Austrii. Możliwe są również ograniczone przepływy gazu do tego kraju z Włoch i Niemiec. Austria również była klientem Gazpromu, ale jej koncern ÖMV rozwiązał w zeszłym miesiącu długoterminową umowę na dostawy, twierdząc, że rosyjska firma nie dostarczała gazu od połowy listopada.
Według analityków, wstrzymanie tranzytu przez Ukrainę najbardziej uderzy w rynek mołdawski. Kiszyniów przestawił się na dostawy energii elektrycznej z Rumunii po spadku produkcji w elektrowni w Naddniestrzu, która działała na rosyjskim gazie. W styczniu Rumunia będzie dostarczać do 62 procent zapotrzebowania na energię elektryczną na rynku mołdawskim, poinformował mołdawski państwowy Energocom.
Ostatnia rura do Europy
Rosja nadal dostarcza gaz do krajów takich jak Serbia i Węgry za pośrednictwem innego gazociągu, TurkStream, który omija Ukrainę. Połączenie to nie jest jednak wystarczające, by w pełni zrekompensować utratę szlaku ukraińskiego. Kolejna droga, przez Polskę (Gazociąg Jamał), jest od dawna zamknięta. Gazociąg Nord Stream łączący Niemcy z Rosją został uszkodzony w wyniku eksplozji w 2022 r., a Nord Stream 2 nigdy nie został otwarty. Szlak turecki jest teraz jedyną drogą Gazpromu do Europy. W tym roku przepompowywano przez niego 45-50 milionów metrów sześciennych gazu dziennie, podczas gdy około 40 milionów metrów sześciennych przechodziło przez Ukrainę.

Utrata infrastruktury tranzytowej do dostarczania gazu z Syberii Zachodniej do Europy będzie miała bolesny wpływ na przyszłość Gazpromu. Jest on główną ofiarą wojny gazowej Putina - w zeszłym roku monopol był nierentowny po raz pierwszy od ćwierć wieku, a jego przychody spadły o ponad 25 procent. Gazprom nie znalazł alternatywy dla swojego najbliższego i najbogatszego rynku i nie znajdzie go przez wiele lat.
Wraz ze zmniejszeniem rosyjskich przepływów rurociągowych do Europy, prezydent Władimir Putin prawdopodobnie podwoi wysiłki na rzecz zwiększenia dostaw LNG. Pomimo wezwań niektórych krajów europejskich do zakazania dostaw skroplonego gazu z Moskwy, UE kupuje rekordowe ilości tego surowca. Tyle że i w tym segmencie przyszłość z punktu widzenia Rosji nie wygląda różowo. Już w tym roku produkcja skroplonego gazu ziemnego w USA i Katarze - głównych konkurentach Rosji na rynku europejskim - gwałtownie wzrośnie. Ponadto Trump obiecał gwałtownie zwiększyć produkcję i zmusić Europę do zakupu większej ilości amerykańskiego LNG.

źr. BBC Russian, Radio Swoboda, Bloomberg, Financial Times