Furorę w internetowych serwisach społecznościowych robi dokument podpisany przez wiceprezydent Gdańska odpowiedzialną m. in. za szkolnictwo.
„Mając na uwadze zdrowie, jak również zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki uczniom [...] oraz niejednoznaczność publikowanych badań w zakresie negatywnego wpływu promieniowania elektromagnetycznego w związku ze stale rozwijającymi się technologiami telefonii komórkowej nie wyrażam zgody na montaż i eksploatację stacji bazowych telefonii [...] na budynkach jednostek oświatowych[...]” - czytamy w piśmie wiceprezydent Moniki Chabior.
O zakazie montażu anten, dzięki któremu władze Gdańska umieściły się po stronie wyznawców teorii spiskowych dotyczących możliwego negatywnego wpływu telefonii 5G, napisały już poważne technologiczne serwisy branżowe: chip.pl, telepolis.pl i gsmonline.pl, a także trendsetterski spidersweb.pl
O wątpliwości wiceprezydent Chabior zapytaliśmy eksperta. Prof. Rafał Lech jest zastępcą kierownika Katedry Inżynierii Mikrofalowej i Antenowej na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej. Zajmuje się właśnie sprawami emisji promieniowania elektromagnetycznego zakresu mikrofalowego, który jest wykorzystywany w telefonii komórkowej.
- Na podstawie dostępnych badań naukowych, obawy są nieuzasadnione - mówi nam prof. Rafał Lech. - Badania naukowe, które są prowadzone nieustannie, dotyczące wpływu promieniowania elektromagnetycznego z zakresu fal stosowanych w komunikacji bezprzewodowej na organizm człowieka, nie wskazują na to, że miałoby one negatywny wpływ - dodaje.
Ekspert wyjaśnia też, że każda instalacja nowej stacji bazowej powinna być wykonana przy zachowaniu norm dotyczących dopuszczalnego poziomu promieniowania elektromagnetycznego i poziom ten można zawsze zmierzyć aby zweryfikować poprawność działania stacji.
Tak śmieją się z Kraśnika w Internecie! Internauci są bezli...
Co więcej, zakazując użycia dachu szkoły na instalację uzyskuje się efekt odwrotny do oczekiwanego: - Budowanie stacji naokoło szkoły zwiększy poziom PEM we wnętrzu, niż gdyby stacja zlokalizowana była na budynku. Wynika to z charakterystyk promieniowania układów antenowych, które są tak formowane aby sygnał nie był transmitowany bezpośrednio pod stację. Zastosowanie ma tu powiedzenie „najciemniej pod latarnią” - wyjaśnia prof. Lech i dodaje, że wyższe poziomy emisji niż z nadajnika fundujemy sobie z własnego telefonu: - Antena w telefonie również wysyła fale radiowe, które mają większą moc, szczególnie gdy jesteśmy daleko od stacji BTS, niż ta, która dochodzi do nas ze stacji bazowej - stwierdza.
Burzę wokół zakazu zauważyły też służby prasowe miasta, usiłując wyjaśnić treść dokumentu podpisanego przez wiceprezydent Chabior:
„[...] oświadczamy, iż użyto w nim niefortunnych sformułowań dotyczących zakazu montażu masztów, za co przepraszamy” - czytamy w komunikacie podpisanym przez Olimpię Schneider z referatu prasowego UM w Gdańsku.
Komunikat sugeruje też, że powód zakazu jest zupełnie inny:
„Miasto Gdańsk, jako właściciel budynków szkolnych i społecznych nie chce aktualnie montować jakichkolwiek urządzeń na dachach obiektów. Zgodnie z przeprowadzoną już inwentaryzacją, powierzchnie te można potencjalnie wykorzystać na montaż fotowoltaiki.”
O sprawie dowiedział się Witold Tomaszewski, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Zadeklarował na Twitterze, że pojedzie z ekspertami do Gdańska i wyjaśni wszelkie wątpliwości i obawy.
Po dementi ze strony władz Gdańska, Tomaszewski zatweetował kolejny raz.
- Od zakazu stacji na dachach szkół (bo zdrowie dzieci) po inwentaryzację powierzchni (bo fotowoltaika) droga daleka... Szkoda, że nie ma bardziej stanowczego dementi słów o badaniach, bo to się będzie teraz Gdańskowi długo odbijać czkawką - naisał rzecznik UKE.
