Spis treści
To nie food porn, to bycie razem. „Apetyt na więcej. La Cocina” w kinach
Miałem dość wszechobecnych obrazów typu „food porn”. Zdecydowanie bardziej interesowało mnie doświadczenie bycia razem. Kucharze są niczym zespół braci – podkreślił Alonso Ruizpalacios. Jego obraz „Apetyt na więcej. La Cocina”, inspirowany sztuką Arnolda Weskera, trafił w piątek 28 marca 2025 r. do kin.
Akcja filmu rozgrywa się w nowojorskiej restauracji The Grill. Dla wielu meksykańskich imigrantów to pierwszy przystanek na drodze do „lepszego życia”. Warunki pracy są trudne, ale szef knajpy nie zadaje zbyt wielu pytań i obiecuje pomoc w załatwieniu dokumentów. Zatrudnia nawet młodziutką Estelę (Anna Diaz), która nie przekroczyła jeszcze wymaganego progu wiekowego. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że znalazła się w oku cyklonu. Księgowy (James Waterston) odkrył, że z kasy zginęło 800 dolarów. Głównym podejrzanym staje się kucharz Pedro (Raul Briones). Pracownicy restauracji wiedzą, że jego partnerka, amerykańska kelnerka Julia (Rooney Mara) spodziewa się dziecka, ale nie chce utrzymać ciąży. On zaś chciałby zostać ojcem i usiłuje przekonać Julię, żeby nie szła do kliniki aborcyjnej. Jednocześnie wręcza jej pieniądze na zabieg. Kradzież pieniędzy to niejedyny problem personelu. Porywczy, gniewny Pedro wdaje się z amerykańskim kucharzem w konflikt, którego zakładnikami stają się wszyscy pracownicy.
Hołd dla pracowników nowojorskiej gastronomii
„Apetyt na więcej. La Cocina” jest hołdem Ruizpalaciosa dla pracowników nowojorskiej gastronomii, wśród których najliczniejszą grupę stanowią Meksykanie. W trakcie studiów w londyńskiej Royal Academy of Dramatic Art reżyser dorabiał sobie, pracując w restauracji.
– To było w Piccadilly Circus, które jest trochę jak Times Square. Poszedłem tam, ponieważ słyszałem, że napiwki są bardzo wysokie – i rzeczywiście. Ale generalnie to było traumatyczne doświadczenie. Było tłoczno, głośno i agresywnie. Kuchnie są takim miejscem. Natomiast to było ponad 20 lat temu, gdy brakowało nadzoru ze stronu działu HR. Wtedy odkryłem sztukę „Kuchnia” Arnolda Weskera. Dzięki niej praca stała się bardziej znośna, ciekawsza – wspomniał twórca w rozmowie z portalem Eater.
Chcąc jak najdokładniej odtworzyć atmosferę restauracyjnej kuchni, reżyser odwiedzał nowojorskie lokale i starał się zapamiętać ich specyficzne rytmy. Na ekranie w długich, czarno-białych sekwencjach doskonale oddał pośpiech, chaos i napięcie towarzyszące tej pracy. Filmowy The Grill nie jest jedną z restauracji, w których posiłki są misternie układane na talerzach.
– Miałem dość wszechobecnych obrazów typu „food porn”. Miejsce, w którym pracowałem, było od tego odległe. Zdecydowanie bardziej interesowało mnie doświadczenie bycia razem. Kucharze są niczym zespół braci, ale kiedy czas ich nagli, każdy skupia się na sobie. Wydaje mi się, że to – a nie „food porn” – jest najbardziej powszechnym zjawiskiem w branży gastronomicznej – powiedział w 2024 r. podczas Berlinale, gdzie odbyła się światowa premiera obrazu.
Opowieść o kontrastach pełna metafor
Według Ruizpalaciosa „kuchnia to metafora późnego kapitalizmu”.
– Chodzi o szybkie załatwianie spraw. Tragedia polega na tym, że niektórzy z tych ludzi są naprawdę dobrymi kucharzami, a w ogóle nie mają czasu, by uczynić ze swojej pracy sztukę. Nie interesuje ich to i nie ma takiej potrzeby. Jeśli zaś chodzi o stylistkę, to od początku pracy nad scenariuszem wiedziałem, że to będzie czarno-biały film. Później, chcąc skłonić producentów do współpracy, wymyśliłem uzasadnienie – to opowieść o kontrastach, której akcja toczy się na górze i na dole, w przedniej i tylnej części budynku. Nie wiemy, czy oglądamy historię współczesną czy sprzed 20 lat. Dzięki czarno-białej stylistyce obraz przypomina baśń – dodał.
W kilku momentach akcja filmu zwalnia, a bohaterowie w przerwie od pracy, w oparach papierosowego dymu, rozmawiają o swoich planach, marzeniach i konfrontacji z amerykańską rzeczywistością.
– Personel może odpocząć, poznać się, porozmawiać o swoich marzeniach. Wesker ujął to w swojej sztuce, a ja doceniłem piękno jego koncepcji. Ludzie z klasy robotniczej siedzący i dyskutujący o marzeniach – to scena jak z powieści. Coś, co dzieje się w filmie, ale może zdarzyć się również w życiu. Uważam, że to naprawdę piękny moment – ocenił Ruizpalacios w wywiadzie dla Slant Magazine.
Tylko Rooney Mara
W roli Julii reżyser od początku wyobrażał sobie Rooney Marę. Nie znał jej osobiście, ale pewnego dnia zdobył się na odwagę i napisał list. Wyjaśnił w nim, dlaczego powinna wystąpić w meksykańskim filmie niezależnym. Poetycki ton listu zaintrygował aktorkę.
– Odkąd jestem mamą, czas stał się dla mnie dobrem luksusowym. Dokładnie rozważam propozycje. Zastanawiam się, czy dane doświadczenie może mnie wzbogacić moje aktorstwo. Wszystkie powody, dla których Alonso pragnął zrobić ten film, przekonały mnie, że jest to jedno z tych doświadczeń, które chciałabym mieć. Jego pomysł wydał mi się odległy od wszystkiego, co do tej pory zrobiłam. Nie występowałam na scenie, ale praca na planie tego obrazu trochę przypominała mi teatr. Kręciliśmy długie, energiczne ujęcia. To było jak wymyślanie choreografii – wspomniała Mara na łamach Los Angeles Times.
Od piątku 28 marca 2025 r. obraz można oglądać w polskich kinach. Jego dystrybutorem jest Monolith Films.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kuchni codziennie. Obserwuj StronaKuchni.pl!
Źródło:
