Spis treści
Sheikh Hasina Wajed uciekła z kraju nie z powodu międzynarodowej presji i nacisków dyplomatycznych. To najbliższa rodzina przekonała ją, że to koniec, że nie ma szans na utrzymanie władzy. W trybie nagłym szefowa rządu poprosiła władze Indii o udzielenie jej azylu – co we wtorek potwierdził w parlamencie indyjski minister spraw zagranicznych, S. Jaishankar.
Mało kto spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Gdy liderzy studenckich organizacji, głównego motoru napędowego trwających od tygodni protestów, ogłosili marsz na Dhakę, premier Sheikh Hasina nalegała, żeby policja i wojsko zareagowały z całą brutalną siłą. Jednak generałowie wiedzieli, że będzie to oznaczało rozlew krwi na skalę nieporównanie większą niż w poprzednich tygodniach. Zwłaszcza, że ludzi byli zdeterminowani, wręcz wściekli, po tym, jak dzień wcześniej, w niedzielę, zabito ponad stu demonstrantów.
Przekonał ją syn
Jeszcze w poniedziałek rano Hasina nalegała na stłumienie protestów, gdy do jej rezydencji przybyli szefowie armii, policji, sił powietrznych i marynarki wojennej. Dali jej jednak do zrozumienia, że to niemożliwe. Spodziewano się bowiem napływu do stolicy setek tysięcy demonstrantów. Aby ich powstrzymać, choćby przed szturmem na rezydencję szefowej rządu, wojsko i policja musiałyby dokonać masakry tłumu.
Mimo to premier Hasina nadal się upierała. Jak pisze „NYT”, opierając się na relacji kilku osób znających kulisy sprawy, wtedy jej siostra poprosiła o rozmowę na osobności. „Kiedy wróciły około 20 minut później z bocznego pokoju, premier była spokojna, ale nadal niechętna kapitulacji. Waker-uz-Zaman, który jest skoligacony z Hasiną poprzez małżeństwo, zadzwonił do jej syna, Sajeeba Wazeda, który mieszka w Wirginii, i poprosił go o pomoc w nakłonieniu matki do uznania powagi jej sytuacji. Generał przekazał telefon pani premier, i gdy on i inni dowódcy wojskowi patrzyli, Hasina w milczeniu słuchała swojego syna. Potem skinęła głową” – czytamy w amerykańskim dzienniku.
"Chciała zostać, nie chciała w ogóle opuszczać kraju," powiedział później Wazed indyjskim kanałom informacyjnym. "Przede wszystkim obawialiśmy się o jej fizyczne bezpieczeństwo. Przekonaliśmy ją więc, by wyjechała".
Generałowie ostrzegli Hasinę, że ma mniej niż godzinę na opuszczenie kraju.
Paniczna ewakuacja
Szefowa rządu miała jeszcze wygłosić telewizyjne orędzie. Ale wóz transmisyjny, który miał przyjechać do jej rezydencji, od razu pojechał do kwatery głównej dowódcy armii, co było oznaką zmiany władzy. Konwój składający się z kilkunastu pojazdów wiozących premier Sheikh Hasinę początkowo usiłował wyjechać z jej ogromnej oficjalnej rezydencji przez główną bramę. Ale tam zgromadziły się jeszcze tłumy ludzi. Więc zawrócono i wyjechano inną bramą, obierając inną trasę. Ochrona wezwała posiłki. Pojazdy opancerzone oczyszczały drogę, a limuzyna z Wajed pędziła na lądowisko dla helikopterów. Stamtąd śmigłowiec przetransportował ją na lotnisko, gdzie wsiadła do samolotu wojskowego, który zabrał ją z kraju do sąsiednich Indii.
Tymczasem przemówienie dowódcy armii opóźniało się. Jeden z wysokich rangą dyplomatów powiedział „NYT”, że stało się tak prawdopodobnie dlatego, że generałowie nie byli pewni, czy premier dotrzyma słowa, czekali, aż jej samolot wystartuje. Dopiero wtedy gen. Waker-uz-Zaman odbył pospieszne spotkania z członkami partii opozycyjnych, po czym wystąpił w telewizji ogłaszając koniec rządów Hasiny Wajed i obiecując rząd tymczasowy.
Niepokój (wciąż) w Bangladeszu
Szef armii, gen. Waker-uz-Zaman ogłosił odejście Hasiny w poniedziałek po południu i powiedział, że podała się do dymisji, ale jak dotąd żadna pisemna rezygnacja nie została upubliczniona, a ani ona, ani jej partia polityczna nie skomentowały sprawy. Ta cisza, a także doniesienia, że jej plan lotu z Indii do Londynu został opóźniony, skłoniły niektórych dyplomatów do spekulacji, czy pozostaje ona blisko domu, ponieważ wciąż ma nadzieję na powrót.
Armia, która obiecała nadzorować utworzenie rządu tymczasowego, stara się opanować chaos na ulicach. Gdy Hasina uciekła, a policja zniknęła z ulic, doszło do masowych grabieży, podpaleń i zemsty na ludziach uważanych za popleczników upadłej władzy. Zginęły dziesiątki osób, w tym także policjanci. Protestujący otoczyli nawet międzynarodowe lotnisko w Dhace, co było próbą powstrzymania urzędników poprzedniej ekipy przed ucieczką z kraju. Lotnisko pozostało zamknięte i nie działało przez co najmniej sześć godzin. Po jego ponownym otwarciu we wtorek pojawiły się doniesienia o co najmniej dwóch ministrach, którym uniemożliwiono wejście na pokład samolotów i których zabrano do aresztu.
źr. New York Times
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?