Jak narazie królem letniego okna transferowego jest Chelsea, która zakontraktowała już Timo Wernera oraz Hakima Ziyecha i nie zamierza przestać wzmacniać ofensywy. „Bild” informuje, że Kai Havertz jest zdecydowany na odejście z Bayeru Leverkusen, a Aptekarze oczekują za swojego gracza 90 mln euro. Takie żądania mogą spełnić The Blues, którzy według plotek oferują 65 mln i resztę sumy płatną w ratach.
Oznaczałoby to, że Frank Lampard wydałby już na transfery 180 milionów euro, a to wcale nie musi być koniec. Chelsea jest dopiero 12. drużyną w lidze pod względem straconych bramek, dlatego będzie szukała zawodników na pozycję bramkarza, stopera i lewego obrońcy. Dziś w tym kontekście wymienia się nazwiska André Onany, Declana Rice i Bena Chilwella. Skąd pieniądze na te transakcje? Oprócz oszczędności ze sprzedaży Alvaro Moraty i Edena Hazarda klub może opuścić kilku graczy takich jak Jorginho, Michy Batshuayi, Tiemoué Bakayoko i inni.
Mniej chętni na kupowanie są Hiszpanie, ale co to za rynek transferowy bez dużych zakupów Realu Madryt i Barcelony. Królewscy chcieliby ponoć przeszkodzić Chelsea w zakontraktowaniu Havertza, ale nie dysponują odpowiednimi funduszami. Klub musiałby więc albo sprzedać kilku zawodników, albo zgłosić się po piłkarza za rok. „Marca” informuje, że Niemiec jest chętny spędzić kolejny rok w Bayerze, by trafić na Santiago Bernabeu, co całkowicie przeczy informacją dziennikarzy Bilda. I komu tu wierzyć?
Z kolei Francuskie „L’Équipe” przypomina o sympatii jaką Zinedine Zidane daży Paula Pogbe z Manchesteru United i przekonuje, że to ten pomocnik jest najbliżej transfeu do Realu. Włodarze klubu z Madrytu podobno mają jeszcze raz rozpocząć rozmowy w sprawie zakupu Francuza, co być może spowodowałoby transferowe domino - United miałby fundusze na Sancho, a Chelsea otwartą drogę do zakupu Havertza.