W środę wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podał się do dymisji.
Henryk Kowalczyk w oświadczeniu podkreślił, że Komisja Europejska opublikowała projekt przedłużenia bezcłowego i bezkontyngentowego importu zbóż z Ukrainy na kolejny rok, który ma obowiązywać od czerwca tego roku do 5 czerwca 2024 roku.
Ponadto – jak zauważył – „widać bardzo wyraźnie, że ten postulat, podstawowy postulat rolników przez KE nie zostanie spełniony”.
Ciecióra: Kowalczyk wprowadził wiele pozytywnych zmian
W rozmowie z i.pl wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Ciecióra (OdNowa) podkreślił, że Henryk Kowalczyk był ministrem, który wprowadził wiele korzystnych dla rolnictwa zmian. – Wiele nowych programów i nowych rozwiązań, na które czekali rolnicy od wielu lat, czy nawet dziesięcioleci – wskazał.
W tym kontekście wymienił, że resort rolnictwa zrównał kwestie związane chociażby z emeryturą rolniczą, czy przyjęciem obowiązku przekazania gospodarstwa, aby móc pobierać emeryturę. – Są oczywiście też liczne programy wsparcia finansowego – dodał.
– Liczę na to, że również z tej perspektywy – ja na pewno – rolnicy będą wspominać aktywność ministra Henryka Kowalczyka – podkreślił.
Zawiodła Komisja Europejska?
Krzysztof Ciecióra pytany o to, czy to, co się dzieje w Polsce ze zbożem z Ukrainy, jest winą Komisji Europejskiej, poinformował, że zupełnie inne były ustalenia z Komisją Europejską, kiedy zgadzaliśmy się na zniesienie ceł.
– Miało być duże wsparcie w zakresie transportu, mieliśmy otrzymać tabory kolejowe, sprzęt do przerzucania zboża. Wsparcie logistyczne miało być na wysokim poziomie. Z tych obietnic nie zostało nic, a minister Henryk Kowalczyk jest niejako ofiarą ustaleń z Komisją Europejską – mówił.
Wiceminister podkreślił, że Komisja Europejska jednak patrzy przede wszystkim na interes – jak się okazuje – rolników z Hiszpanii, z Portugalii, z Francji i z Niemiec, którzy korzystają na zbożu z Ukrainy. – Brakuje zrozumienia sytuacji rolników z Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i z Węgier. Na pewno mamy duży problem z interpretacją tego, co się dzisiaj dzieje na granicy przez Komisję Europejską – dodał.

lena