Głośna muzyka zmieszała się momentalnie z jękami rannych i wołaniem o pomoc. - Nagle cała drewniana platforma ustawiona na wybrzeżu na której stali widzowie dosłownie jakby złożyła się, ludzie wpadali do oceanu, uderzali o skały, topili się i przygniatali wzajemnie , to był koszmar - wspomina 19-letnia uczestniczka koncertu Alicia Ulloa.
Nastolatka była wraz z grupą swoich przyjaciół, kiedy nagle, jak opowiadała coś ją ściągnęło ją do wody. Była potwornie obolała, ale przeżyła koszmar. Dodawała, że dramat wydarzył się w chwili, kiedy nie wszyscy jeszcze przyszli na festiwal, wielu jej znajomych dopiero schodziło się.
Inny uczestnik tragicznego koncertu Marcos Rodríguez mówił tak dziennikarzowi miejscowej stacji radiowej SER: - Ludzie wpadali do wody, uderzali o skały, jeden spadał na drugiego. Widziałem, że niektórzy potwornie krwawili, było wiele krzyków i wołania o pomoc. To był koszmarny widok.
Początkowo wydawało się, że poszkodowanych nie będzie wielu, góra kilkanaście osób, Kiedy jednak na miejsce ściągnęły pierwsze ekipy ratownicze, gdy ludzie oszołomieni tym, co się stało w środku nocy doszli wreszcie do siebie i zaczęli pomagać poszkodowanym liczba rannych rosła lawinowo. Po kilku godzinach było już to około 330. O szczęściu mogli mówić ci, którzy doznali jedynie niegroźnych zadrapań, bardzo wielu ma jednak połamane kończyny, uszkodzone kręgosłupy i innego rodzaju obrażenia, które będą wymagały dłuższego leczenia.
Pocieszające może być tylko to, że nie zanotowano ani jednej ofiary śmiertelnej. Lekarze dodają też, że życie żadnego z rannych nie jest zagrożone. Burmistrz miasta Abel Caballero, który przybył na miejsce tragedii nie krył smutku po tym, co się stało na imprezie, która odbywana jest w Vigo co roku i teraz była to już 18 edycja. Zapewnia on, że śledczy postarają się wyjaśnić wszystkie okoliczności oraz ustalić przyczyny tragedii a winni, jeśli tacy będą poniosą karę. Nie wiadomo, jak to się stało, że licząca trzy metry wysokości, 30 metrów długości i 10 szerokości platforma nie wytrzymała ciężaru tłumu, choć w latach poprzednich wszystko było w w jak najlepszym porządku. Na miejscu zdarzenia nadal pracują ratownicy i nurkowie którzy sprawdzają, czy nikt nie utknął pomiędzy fragmentami zniszczonej konstrukcji.
Przez cała noc cały akwen przeczesywali nurkowie, obawiano się bowiem, że ciała potencjalnych ofiar zostały przez fale zniesione na otwarty ocean. W imprezie, która miała tak tragiczne zakończenie bierze zwykle udział ponad 150 tys. osób.
POLECAMY: