Ogromny, złośliwy mięsak chrzęstnopochodny, który miał ponad 30 cm długości, zajmował połowę miednicy, staw biodrowy, część kości udowej aż po okolice kręgosłupa. Ta diagnoza zabrzmiała dla Tomasza Krupy z Opalenicy jak wyrok. Jednak dzięki innowacyjnej operacji przeprowadzonej przez lekarzy ze szpitala ortopedyczno-rehabilitacyjnego im. W. Degi w Poznaniu, 36-latek ustrzegł się usunięcia połowy miednicy oraz nogi. Dziś na nowo zaczyna chodzić.
- Trafił do poradni w grudniu 2015 roku po czterech latach od operacji nowotworu miednicy w innej klinice - mówi dr Jacek Markuszewski, ortopeda, lekarz prowadzący pacjenta. - Miał już pewne obawy, które niestety, potwierdziły badania. Nastąpił wznowa, a nowotwór był zaawansowany i rozległy. Na korzyść pacjenta przemawiały jednak brak przerzutów i innych obciążeń zdrowotnych, wiek i sprawność.
Lekarze od razu zaczęli zastanawiać się, czy są w stanie dokonać tak rozległej rekonstrukcji. Znali takie przypadki z międzynarodowych sympozjów naukowych. - Alternatywą było tylko usunięcie połowy miednicy i nogi - mówi prof. Jacek Kruczyński, kierownik Katedry Ortopedii Ogólnej, Onkologicznej i Traumatologii w szpitalu im. W. Degi. - To oznaczałoby wózek inwalidzki.
Lekarze postawili na indywidualnie dobrany implant - jedną z największych do tej pory w Europie endoprotezę zrobioną dokładnie na wzór miednicy Tomasza Kupry. Przygotowała ją amerykańska firma z Indiany, trwało to łącznie 4,5 miesiąca. Kosztowała ok. 160 tys. zł. - Najpierw pracowaliśmy na projekcie wydrukowanym w formacie 3D - mówi prof. Kruczyński. - Trudność polegała na tym, że należało przymocować implant do pozostałych części miednicy, do wszystkich odciętych mięśni i poprzez kość krzyżową do talerza drugiej kości biodrowej. Śruby musiały przechodzić blisko ważnej tkanki nerwowej i naczyń, więc robiliśmy niezwykle precyzyjne przymiary.
Lekarze dodają, że zwykle przy wszczepianiu endoprotezy zakłada się uszkodzenie niektórych nerwów. U Tomasza Krupy odtworzono całą anatomię i udało się bez tego. Zabieg trwał sześć godzin i zakończył się sukcesem. Dziś, po miesiącu chory spaceruje już z pomocą balkonika. Przyjdzie mu poczekać jeszcze ok. miesiąca na możliwość normalnego obciążenia nogi, bo kości i mięśnie cały czas się zrastają. Ale już teraz nie kryje łez wzruszenia.
- Nie nastawiałem się optymistycznie. Wiedziałem, że to poważna operacja, więc wolałem za dużo nie pytać i myśleć. Zawierzyłem lekarzom i wsparciu rodziny - mówi. - Czuję się dobrze, stawiam pierwsze kroki, największy ból już minął.
Przed chorym długa rehabilitacja. Na razie nie snuje marzeń. Najpierw chce wrócić do domu. Ale lekarze są dobrej myśli. Pacjent będzie mógł wrócić do normalnego życia. Jeśli kość dobrze zrośnie się z implantem, endoproteza może służyć mu przez całe życie. A łożysko, które może zużywać się podczas ruchu, jest wymienialne w trakcie drobnego zabiegu.