Zdaniem posłów, którzy skierowali projekt do Sejmu, metoda zapłodnienia in vitro powinna być tylko dostępna dla par, pozostających ze sobą w związku małżeńskim. Dodatkowo liczba komórek rozrodczych powinna zostać ograniczona do jednej. Od zapłodnienia pozaustrojowego do umieszczenia zarodka w organizmie kobiety nie może upłynąć więcej niż 5 dni.
Niedozwolone miałoby być też wprowadzanie zarodka w stan kriokonserwacji z jednym wyjątkiem: "Jeśli przeniesienie zarodka do organizmu biorczyni nie jest możliwe z powodu udokumentowanej siły wyższej, niemożliwej do przewidzenia w chwili utworzenia 4 zarodka, dopuszczalne jest wprowadzenie zarodka w stan kriokonserwacji. Zarodek jest przenoszony do organizmu biorczyni niezwłocznie po ustaniu tej przyczyny.". W innych przypadkach wprowadzenie w stan kriokonserwacji miałoby skutkować sankcjami administracyjnymi.
Oprócz tego dawca komórek rozrodczych ma przestać być anonimowy. Ma być znane jego imię, nazwisko oraz numer PESEL, bądź seria i numer dowodu osobistego lub paszportu. Z tymi danymi ma prawo zapoznać się osoba urodzona w wyniku zapłodnienia in vitro.
Czytaj też: Dofinansowanie metody in vitro to szansa na szczęście
Projekt wywołał lawinę komentarzy w internecie. "Jedna komórka? Z całej procedury najbardziej uciążliwe jest przygotowanie do pobrania komórek, transfer to już pikuś. A jak ta jedna jednak nie zaskoczy i nie będzie się dalej zygota dzielić to co? Od nowa jazda z hormonami?", "Kościelnych małżeństw czy cywilne też według rządu są jeszcze małżeństwem?", "Polowanie na jeden zarodek dobrej klasy może trwać latam" - komentują zburzeni internauci.
"Dziewczyny. Chłopaki. Rano jak się budzimy, budzimy innych. Znowu włażą nam z butami w życie" - skomentował na Twitterze były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Jak rozmawiać z dziećmi o odmienności? Chłopiec z in vitro bohaterem książki dla najmłodszych:
Źródło: Dzień Dobry TVN
POLECAMY: