Końcówka kampanii wyborczej jest wyjątkowo emocjonująca. W środę wieczorem w Końskich (woj. świętokrzyskie) odbyła się debata prezydencka organizowana przez Telewizję Republika. Przybył na nią tylko Karol Nawrocki.
Gorąco było wokół samej debaty. Na miejscu byli zwolennicy i przeciwnicy Karola Nawrockiego. Wśród tych drugich pojawił się poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. W czwartek w mediach społecznościowych opublikował on informację, że podczas debaty użyto wobec niego gazu.
- Poczułem, jakby rozprowadzano coś po mojej skórze. Najpierw brzuch, potem udo. Pachniało jak rozpuszczalnik. Potem było tylko pieczenie i ból – opowiadał Witold Zembaczyński.
Świętokrzyska policja nie potwierdziła jednak żadnego takiego incydentu, ani zgłoszenia przez posła. Według relacji części mediów poseł Zembaczyński miał trafić do szpitala. Ustaliliśmy jednak, że nie było go w szpitalu w Końskich.
Obecność Witolda Zembaczyńskiego na debacie w Końskich wywołała falę komentarzy. Dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska stwierdziła, że poseł chyba nie uzgodnił swojej "szarży" ze sztabem.
Z kolei dziennikarka Newsweeka Dominika Długosz stwierdziła, że takie inicjatywy są "cenne w kampanii".
