- Akurat wtedy z uczennicą jechaliśmy od strony stadionu i zamierzaliśmy skręcić w ulicę Kaszubską. W tym czasie kursantce kilka razy zgasł silnik - opowiada Jerzy Karbowski, instruktor jazdy z Ośrodka Szkolenia Kierowców „Plus“ w Słupsku.
Ta sytuacja bardzo zdenerwowała czterdziestoletniego kierowcę bmw, który stanął za „elką“.
- Najpierw na nas trąbił. Potem zaczął krzyczeć, a jak mu powiedziałem, że należy zachować szczególną ostrożność za „elką“, to rzucił się na mnie. Uderzył mnie bardzo mocno z dziesięć razy w okolice głowy i ucha. Uderzył nawet kursantkę, gdy zasłoniła mnie dłonią - relacjonuje pan Jerzy.
Atak zdenerwowanego kierowcy przerwało dopiero czterech mężczyzn, którzy pojawili się w pobliżu „elki“. Obezwładnili napastnika i ułożyli go na trawie. Instruktor natomiast wezwał na miejsce zdarzenia policję. Patrol drogówki przyjechał po 20 minutach.
- Bardzo się zdziwiłem, gdy okazało się, że przyjechali w sprawie stłuczki - dodaje pan Jerzy.
Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji, potwierdza, że do zdarzenia doszło, ale jego przebieg relacjonuje nieco inaczej.
Instruktor jazdy i kursantka chcą zawiadomić prokuraturę
Policja uważa, że instruktor i kursantka mogą wnieść prywatne oskarżenie na napastnika o naruszenie nietykalności cielesnej. Zarówno instruktor, jak i kursantka już dysponują obdukcjami lekarskimi, które potwierdzają, że zostali uderzeni.
- Nie możemy zostawić tej sprawy, bo nie można pozwalać na tak agresywne zachowania - mówi Jerzy Karbowski.
Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji, mówi, że policja o tym zdarzeniu dowiedziała się wskutek zgłoszenia o kolizji na ulicy Madalińskiego.
- Na miejscu nasz patrol ustalił, że kolizji nie było. Za to potwierdził, że doszło do kłótni między kierowcą bmw a instruktorem nauki jazdy. Obydwie strony wzajemnie obrzucały się wyzwiskami. Doszło także do szarpaniny. Jeszcze po przyjeździe policjantów sytuacja na miejscu była nerwowa, ale udało się ją uspokoić. Kierowca bmw zaczął przepraszać zarówno instruktora jazdy, jak i policjantów. Tłumaczył, że nie wie, jak to się stało, że był tak agresywny.
W związku z tym policjanci odstąpili od ukarania kierowcy bmw, dając mu szansę poprawy. Jednak poinformowali instruktora jazdy i jego kursantkę, że mogą wystąpić z powództwem cywilnym przeciw kierowcy bmw - mówi rzecznik policji.
Dodał jeszcze, że nie może być tak, iż ktoś samodzielnie wymierza sprawiedliwość, tamując ruch na rondzie.