W poniedziałek „Głos” w artykule „Gwałciciel leży przy bohaterach za Polskę. I nikt nie wie, co robić” opisał bulwersującą sprawę pochówku Władysława Kapitańskiego, byłego milicjanta wyrzuconego z Urzędu Bezpieczeństwa za gwałty na zatrzymywanych w 1946 roku kobietach. Kapitański zmarł w 1989 r. Został pochowany w kwaterze zasłużonych na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Spoczywa obok żołnierzy AK oraz ofiar obozów koncentracyjnych. Sprawa wszystkich oburza, ale choć od trzynastu lat istnieje możliwość likwidacji grobu (nie została wniesiona opłata przedłużająca po 20 latach od pochówku - przyp. red.), nikt do tej pory nic z tym nie zrobił. Wszystkie urzędy zaangażowane w sprawę przekonują, że nic nie mogą.
Wczoraj „Głos” poznał ostateczną decyzją Instytutu Pamięci Narodowej oraz Biura Upamiętnienia Walki i Męczeństwa. Obie instytucje twierdzą, że mają związane ręce.
- Przeanalizowaliśmy sprawę. Pochówek Kapitańskiego miał miejsce przed powstaniem IPN i miał charakter prywatny. Z punktu formalno-prawnego nie mamy możliwości wykonania żadnego działania związanego z usunięciem grobu. To analogiczna sytuacja jak chociażby na Powązkach czy z grobem Bieruta, gdzie obok bohaterów niepodległości leżą przedstawiciele nomenklatury partyjnej czy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa - mówi dr Rafał Leśkiewicz z IPN.
Według Instytutu pozostają dwie możliwości rozwiązania sprawy. Pierwsza to inicjatywa rodziny Kapitańskiego (nic o niej nie wiadomo, choć na grobie pojawiają się świece i kwiaty - przyp. red.). Drugi scenariusz to likwidacja grobu w związku z brakiem opłaty. Taką możliwość przedstawia też Zakład Usług Komunalnych w Szczecinie - zarządca nekropolii. Twierdzi jednak, że kwaterą numer 1 (tzw. zbowidowska), gdzie pochowany jest Kapitański, zarządza Zachodniopomorski Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych.
- Po roku 2009 nie została wniesiona opłata prolongacyjna na kolejne 20 lat. Grób może być użyty do ponownego pochówku. Decyzję o ponownym użyciu grobu do pochowania osoby, czyli fizycznej likwidacji poprzedniego miejsca pochówku, może podjąć dysponent tej kwatery, czyli ZKRPiBWP - wyjaśnia Andrzej Kus z ZUK.
Ale związek kombatantów uważa, że nie zarządza kwaterą nr 1, bo nie jest następcą ZBOWiD-u, czyli nieistniejącego już związku kombatantów, który działał w PRL. Prezes zachodniopomorskiego związku kombatantów przebywa w sanatorium i do zakończenia turnusu nie chce rozmawiać o sprawie.
