W letniej przerwie wielu kadrowiczów zmieniło barwy, ale żaden nie zaliczył aż takiego awansu jak Góral. Krótko przed trzydziestką pomocnik opuścił kazachski Kajrat Ałmaty na rzecz klubu z topowej ligi. Początki w Niemczech okazały się jednak koszmarne.
- Na jednym z treningów dostałem piłką bardzo mocno w oko. Poczułem delikatny dyskomfort, ale nie chciałem odpuszczać treningów. Dwa dni później graliśmy sparing i zostałem trafiony w to samo oko z łokcia – wspomina Góralski w rozmowie z WP. – Przyznaję, zrobiło się naprawdę bardzo niebezpiecznie. Zamiast zgłosić się po meczu od razu do szpitala, czekałem, aż przejdzie. Nie sądziłem, że powikłania mogą tak szybko postępować. Zależało mi po prostu na tym, by pojechać z drużyną na obóz przygotowawczy. Trafiłem do nowego klubu, do Bundesligi i byłem z zespołem raptem tydzień. Po operacji doktor powiedział, że gdybym czekał jeszcze kilka dni, mógłbym stracić wzrok - dodał Góralski.
Na powrót na boisko Góralski będzie musiał jeszcze poczekać. Spotkanie 1. kolejki z Mainz (przegrane 1:2) oglądał z wysokości trybun. Od poniedziałku trenuje na pełnych obrotach i wkrótce powinien być do dyspozycji trenera, Thomasa Reisa.
Kolejny mecz Bochum to spotkanie wyjazdowe z Hoffenheim w ramach 2. kolejki w sobotę, 13 sierpnia.
REPREZENTACJA w GOL24
Debiuty Roberta Lewandowskiego w poprzednich klubach. Nie za...
