Podczas wycieczki rowerowej nieuważny kierowca samochodu osobowego na wąskiej drodze zepchnął białostoczanina do rowu. Piechowski przekoziołkował wraz z rowerem, uderzając całym ciałem w betonowy przepust.
- Kiedy zobaczyłem, w co stuknąłem głową, to mogę powiedzieć tylko jedno: mam szczęście, że w ogóle żyję i możemy teraz rozmawiać - mówi Piechowski.
Potwierdza to trener żółto-czerwonych Michał Probierz.
- Wyglądało to makabrycznie i wstrząsnęło nami wszystkimi. Teraz wszyscy możemy tylko życzyć Marcinowi szybkiego powrotu do zdrowia - zaznacza białostocki szkoleniowiec.
Obrażenia popularnego „Maserka” są poważne. Ma złamany obojczyk, poobijane żebra, głowę, ręce, liczne obtarcia na całym ciele.
- Tak naprawdę, to boli mnie wszystko, ale i tak cieszę się, że ta przygoda tak się skończyła, bo miałem wiele szczęścia w nieszczęściu - dorzuca masażysta Jagiellonii.
Piechowski wrócił już ze Słowenii do Białegostoku, gdzie przejdzie prawdopodobnie dziś operację. Już myśli jednak o powrocie do pracy.
- Nie ma co się rozczulać, bo co nas nie zabije, to wzmocni. Po zabiegu będę potrzebował kilka dni wolnego, ale potem będę miał przecież jedną rękę sprawną i chcę być przy drużynie - przekonuje fizjoterapeuta Jagi.
Piechowski pracuje w Jagiellonii od wielu lat i jest nie tylko znakomitym fachowcem, ale i dobrym duchem zespołu, słynącym z poczucia humoru. Przez piłkarzy jest uważany za jednego z najszybszych, jeśli nie najszybszego fizjoterapeutę w lidze, który błyskawicznie pojawia się przy kontuzjowanym zawodniku.
Jego obowiązki przejmie na pozostałą część słoweńskiego zgrupowania drugi z białostockich masażystów - Jarosław Ołdakowski. A pracy trochę jest, bo nie wszyscy żółto-czerwoni są w pełni zdrowia. Kłopoty ma przede wszystkim Karol Swiderski, który nie wystąpił w sobotnim sparingu z NK OSijek (2:2). Przeciwko Chorwatom nie zagrał także prawy obrońca Łukasz Burliga.
- Łukasz już trenuje, a Karol wraca do zdrowia. Ale na pewno poradzimy sobie z tym. Ważne, żeby Marcin jak najszybciej się wykurował -mówi Probierz.