Sejmowe głosowanie ws. liberalizacji aborcji. Wielcy nieobecni
Podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu posłowie zajęli się m.in. obywatelskim projektem ustawy, który przewidywał liberalizację prawa aborcyjnego. Projekt został odrzucony już w pierwszym czytaniu głosami posłów PiS, Konfederacji oraz Koalicji Polskiej. Za dalszym procedowaniem projektu liberalizującego prawo aborcyjne głosowali niemal wszyscy posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy.
Udział w głosowaniu nie wzięło m.in. pięciu posłów Koalicji Obywatelskiej, w tym znani z konserwatywnych poglądów Paweł Kowal oraz Paweł Poncyljusz.
„Paweł Kowal i Paweł Poncyliusz – niespodziewanie i zupełnym przypadkiem – zatrzasnęli się w windzie i nie głosowali (jako dwaj z pięciu nieobecnych posłów KO)” – skomentował na Twitterze Jakub Wencel, dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Czy nieobecność posłów Kowala i Poncyljusza wynikała z zatrzaśnięcia się w windzie? Tego nie wiadomo, ale w przeszłości niejeden parlamentarzysta właśnie w ten sposób tłumaczył swoją absencję w trudnych głosowaniach.
Jeden senator utknął w windzie, drugi się pomylił
Pod koniec maja 2021 r. Senat pracował nad ustawą o unijnym Funduszu Odbudowy. Opozycja, mająca w tej izbie większość, mogła przegłosować projekt z dodaniem własnych poprawek, w tym preambuły. Tak się jednak nie stało z powodu problemów dwóch senatorów KO. Jeden z nich, Leszek Czarnobaj, miał utknąć w zaciętej windzie. Z kolei senator Aleksander Pociej tłumaczył, że zagłosował przeciw... omyłkowo.
Poseł w toalecie, rząd upadł
Zatrzaśnięcie się poza salą głosowań w skrajnych przypadkach może doprowadzić nawet do odwołania rządu. Tak właśnie stało się 28 maja 1993 roku.
Rząd premier Hanny Suchockiej opierał się wtedy na kruchej większości sejmowej tworzonej przez osiem partii. Konflikt gabinetu Suchockiej z „Solidarnością” doprowadził do głosowania wniosku o wotum nieufności dla tego rządu.
Podczas głosowania nad wotum z powodu braku jednego posła rząd Suchockiej został odwołany. Posłem, którego głosu zabrakło, by uratować ówczesny rząd, był Zbigniew Dyka z ZChN, który nieco wcześniej stracił w tym gabinecie tekę ministra sprawiedliwości. Według najbardziej rozpowszechnionej wersji wydarzeń, poseł Dyka podczas głosowania nad wotum dla gabinetu Suchockiej miał przebywać w toalecie (według jednych wynikało to z problemów żołądkowych, według innych – zatrzaśnięcia). Sam Dyka po latach twierdził, że chodziło jednak o problemy z windą.
