W meczu z Widzewem nie straciliście gola, ale z drugiej strony sami go nie strzeliliście.
Takie jest podsumowanie tego meczu. Cieszy gra na zero z tyłu, ale martwi, że nie potrafiliśmy strzelić bramki. Szanujemy punkt, bo Widzewa miał sytuacje. Zwłaszcza w pierwszej połowie miał przewagę. Druga połowa była bardziej otwarta, z wymianą ataków i mogliśmy pokusić się o gola. Szkoda poprzeczki Kristersa Tobersa, ale Widzew też miał sytuacje. Z perspektywy tabeli trzeba szanować jeden punkt, bo każdy może być na wagę utrzymania.
Za dużo popełnialiście indywidualnych błędów?
Widzew grał wysokim pressingiem i ograniczał nam możliwości rozegrania piłki. I to nieźle wychodziło rywalowi. Zostawialiśmy trzech zawodników z przodu, ale każdy też czuł oddech rywala. To wiązało się z tym, że mogły przytrafić się straty. To jednak mogło również wymusić błędy na zawodnikach Widzewa i możliwość wyjścia szybkim kontratakiem. W drugiej połowie błędy indywidualne wynikały głównie ze zmęczenia, bo mecz kosztował nas wiele sił.
Musicie jednak robić więcej w grze ofensywnej, jeśli chcecie mecze wygrywać, a nie tylko remisować?
Z całą pewnością mamy tutaj duże rezerwy, a nas też nie cieszy gra tylko w defensywie i liczenie na kontry. Chcieliśmy mieć więcej piłkę w posiadaniu, były założenia, żeby wychodzić wyżej pressingiem, ale w pierwszej połowie przeważnie nam się to nie udawało. Po przerwie udawało nam się odbierać piłkę na połowie przeciwnika, a stamtąd już bliżej do bramki rywala.
Pozycja w tabeli i walka o utrzymanie też sprawia, że w waszej grze jest mniej ryzyka?
Można wyciągać takie wnioski. Widzew bez presji wyniku mógł sobie pozwolić na odważną grę. W naszej sytuacji to na pewno mocno pilnujemy tyłów i tak to może wyglądać. Mimo wszystko chcemy to zmieniać i bardziej kreować grę, a przede wszystkim stwarzać więcej sytuacji bramkowych. Możemy grać cofnięci, ale musimy potrafić wyjść ze skuteczną kontrą po odbiorze piłki.
Przed Lechią mecze z Koroną, Radomiakiem, Wartą czy Stalą. To będą kluczowe spotkania?
Te mecze, które rozegraliśmy, też były kluczowe. Nie dzieliłbym na mecze mniej lub bardziej ważne, bo każdy jest o trzy punkty. Z takim założeniem podchodzimy do każdego meczu, żeby je wygrać, z czego dwukrotnie udało się tylko zremisować. Nasze podejście do kolejnych spotkań jednak się nie zmieni. Pojedziemy do Kielc, żeby wygrać ten mecz.
Dużo mówisz, podpowiadasz na boisku, jesteś głośny. Bezbolesne i mocne miałeś wejście do zespołu?
Od razu Michałowi Nalepie powiedziałem, i jednocześnie ostrzegłem i przeprosiłem, że jakby go uszy bolały po meczu, to żeby nie miał pretensji. Dużo komunikuję się na boisku ze stoperami i pomocnikami. Cieszę się, bo Michał powiedział, że dla niego to tylko pozytywne. Z komunikacją na boisku jest wszystko dobrze i szybko się scaliliśmy na boisku. Tak samo jest w szatni. Nie ma czasu na aklimatyzację tylko trzeba walczyć i zdobywać punkty.
Jak po latach gry o najwyższe cele w lidze odnajdujesz się w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie?
Mamy cele, zadania do wykonania i normalnie się w tym odnajduję. Jest taka sytuacja i musimy walczyć o swoje. Nie widzę u siebie różnicy w podejściu, bo w Pogoni graliśmy o zwycięstwa i tak samo jest teraz w Lechii. Tutaj nic się nie zmienia.
CZYTAJ TAKŻE: Oto najdrożsi piłkarze Lechii. Sprawdźcie najnowszy ranking TOP 29
Na meczu był trener Fernando Santos. Czy Twoim zdaniem mógł zapisać sobie jakieś nazwisko w notesie?
Mówiłem do kolegów, że daję sobie ostatnią szansę. Albo teraz albo nigdy. (śmiech) czekam na telefon i jak coś, to mam cały czas włączony. A tak na serio, to chyba nikogo bym nie wyróżnił na tyle, żeby zwrócił na siebie uwagę selekcjonera.
