Janusz Gajos chwali stan małżeński, ale dopiero po czwartej przymiarce

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Od prawie 30 lat jestem w stałym związku, mieszkam w miejscu, które mi się podoba, mam fajną rodzinę i to daje mi poczucie stałego miejsca w życiu, z którego można się wybierać w podróże do światów wyobrażonych - mówi Janusz Gajos.
Od prawie 30 lat jestem w stałym związku, mieszkam w miejscu, które mi się podoba, mam fajną rodzinę i to daje mi poczucie stałego miejsca w życiu, z którego można się wybierać w podróże do światów wyobrażonych - mówi Janusz Gajos. Szymon Starnawski
Ojciec widział go jako architekta. Kiedy jednak chłopak zagrał w przedstawieniu szkolnym, złapał bakcyl aktorstwa. Do „Filmówki” dostał się dopiero za czwartym razem, ale jeszcze na studiach zagrał w „Czterech pancernych i psie”

Mamy właśnie okazję oglądać go w dwóch ważnych filmach. W „Kamerdynerze” odtwarza postać przedwojennego patrioty Bazylego Miotke, który podczas konferencji pokojowej w Wersalu walczy o miejsce dla Kaszub na mapie Polski. Z kolei w „Klerze” wciela się w postać arcybiskupa Mordowicza, który nie waha się przed szantażem, by tylko zatuszować pedofilską aferę w swej diecezji. Obie role Janusz Gajos zagrał brawurowo - co potwierdza, że jest jednym z najwybitniejszych aktorów swego pokolenia.

- Przez długie lata śniły mi się koszmary zawodowe. Jestem w podziemiach opery i za chwilę kurtyna ma iść w górę, a ja nie potrafię znaleźć drogi na scenę, nie wiem, co mam śpiewać, co gorsza, wiem, że nie umiem śpiewać i wiem, że nie zdążę przed ostatnim dzwonkiem. Budziłem się zlany zimnym potem - śmieje się w rozmowie z „Playboyem”.

***

Przyszedł na świat 23 dnia II wojny światowej. Gdy się skończyła, miał pięć lat - i kiedy odzywały się syreny fabryczne wzywające robotników na kolejną zmianę, on bał się, że znów trzeba chować się w schronie przed bombardowaniem. Nie znał innego świata niż ten wojenny.

- Ojciec był marzycielem i miał naturę szaławiły, bujał w obłokach i sypał pomysłami, których nigdy nie udało mu się zrealizować. Kiedy był konkretny kłopot, szło się do mamy. Była ciepła i racjonalna. Wierząca, w przeciwieństwie do ojca, który jako młody chłopak uciekł z rodzinnej wsi. Podobno popadł w konflikt z tamtejszym proboszczem - opowiada w „Gazecie Wyborczej”.

Młody Janek był rezolutnym chłopakiem - i ojciec widział go w przyszłości jako architekta. Niestety: marzenia te przekreśliło szkolne przedstawienie dwunastej księgi „Pana Tadeusza”. Gdy najprzystojniejszy chłopak w klasie podpadł nauczycielowi, ten odebrał mu tytułową rolę i dał ją Gajosowi. Spektakl okazał się sukcesem, a nastolatek zamarzył o tym, aby być aktorem.

Nie było to jednak takie proste. Młody Janek zdawał aż cztery razy egzamin do szkoły aktorskiej. Kiedy ojciec dowiedział się, że komisja odrzuciła jego syna, wsiadł w pociąg i pojechał do szkoły teatralnej z lokalną gazetą, w której była informacja, że chłopak wygrał konkurs recytatorski: „Tu jest napisane, że mój syn jest najlepszy, dlaczego wy nie chcecie go przyjąć?” - pytał. Tymczasem jego syn zaliczył dwuletnie wojsko - i dopiero wtedy ostatecznie dostał się do łódzkiej filmówki.

- Kiedy studiowałem w szkole filmowej, z pieniędzmi było oczywiście bardzo krucho. Po dwóch latach założyliśmy na wydziale aktorskim kabaret. Jeździliśmy po całej Polsce. Jak na studentów zaczęliśmy całkiem nieźle zarabiać. Jeden z kolegów znalazł również sposób na pomnażanie naszych zarobków. Najlepsze koszule non-iron można było kupić na Wybrzeżu. Woziliśmy je potem do komisów w Łodzi - wspomina szkolne czasy w „Playboyu”.

***

Na trzecim roku studiów Janek dostał propozycję swej pierwszej roli filmowej. Występ w „Panience z okienka” kosztował go wiele nerwów. Kiedy zobaczył się na ekranie - zrobiło mu się niedobrze, a temperatura skoczyła mu do 39 stopni. Z trudem dowlókł się do akademika i zasnął. Rano był zdrów jak ryba - bo minął stres.

Rok później Gajos pojechał do Warszawy na zdjęcia próbne do serialu o polskich czołgistach z czasów II wojny światowej. Udało się - i dostał rolę sympatycznego Janka Kosa. Początkowo nakręcono siedem odcinków, ale ponieważ widownia oszalała na punkcie „Czterech pancernych i psa”, powstało jeszcze kolejne czternaście. W ciągu kilku tygodni młody Janek zyskał ogólnopolską popularność. Spotkani na ulicy ludzie szarpali go za włosy i ubranie, chcąc sprawdzić, czy jest prawdziwy. Kiedyś w ramach promocji serialu Rudy i jego załoga pojawili się na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Napierający tłum stał się tak groźny, że aktorzy ratowali się ucieczką.

- Podczas kręcenia tego słynnego serialu przejechała mnie ciężarówka. Zasnąłem na poligonie, podczas przerwy w zdjęciach. Obudziłem się pod kołami studebakera, poczułem, że coś mnie strasznie gniecie. Usłyszałem krzyki, z zewnątrz musiało to wyglądać groźnie. Przednie koło już przeze mnie przejechało i widziałem, jak zbliżają się dwa kolejne, tzw. koła bliźniacze. Byłem młodym człowiekiem, zrobiłem przewrót w tył i uciekłem spod tych kół - wspomina aktor w „Gazecie Wyborczej”.

***

„Pancerni” byli dla Gajosa błogosławieństwem, ale i przekleństwem. Telewizyjna sława sprawiła, że w teatrze traktowali go z lekceważeniem. Dyrektorzy ironizowali: „Chcesz zagrać Konrada? Ale co z psem?” - pytali. Na pomoc przyszła mu Olga Lipińska, w której kabarecie zaczął grać woźnego Tureckiego. To był wstęp do wybitnych ról kinowych, które nadeszły w kolejnych latach - przede wszystkim w „wyklętym” „Przesłuchaniu”.

- Po przeczytaniu scenariusza „Przesłuchania” miałem poważne wątpliwości. Postać, którą przypadło mi grać, była tak potworna, tak obrzydliwa, że nie potrafiłem nawet o niej spokojnie myśleć. Postanowiłem jednak przyjąć tę propozycję, bo wiedziałem, że to będzie ważny film. Później, idąc na pierwsze dni zdjęciowe, czułem się jakbym szedł na ścięcie. (...) Jednak nawet po zakończeniu zdjęć miałem obawę, że ludzie na tyle utożsamią mnie z tamtą postacią, że na ulicach będą rzucać w moim kierunku kamieniami - śmieje się w „Playboyu”.

Kolejne sukcesy odniósł w „Ucieczce z kina Wolność”, „Zemście”, „Jasminum”, a ostatnio w „Body/Ciało”. Dzięki temu grał u najlepszych polskich reżyserów. Nie odmówił sobie jednak skapitalizowania swej popularności - wystąpił w reklamie kawy Pedros.

Pierwszą swoją żonę poznał w szpitalu, do którego trafił po wypadku na planie serialu. Zoja zostawiła go jednak dla jego kolegi po fachu - Andrzeja Herdera. Drugą żoną została aktorka Ewa Miodyńska, ale... Janusz Gajos zakochał się w Barbarze Nabiałczyk, realizatorce telewizyjnej. Dopiero z Elżbietą Brożek aktor zbudował trwały związek. Kiedy ją poznał, miał wtedy prawie 50 lat - a dziś jest ona jego menedżerką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Janusz Gajos chwali stan małżeński, ale dopiero po czwartej przymiarce - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl