Jak podaje "Wyborcza" szybkiego zakończenia strajków miał chcieć wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Według nieoficjalnych informacji gazety "duże działania" policji miały być zaplanowane na pierwszą niedzielę po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. "Wyborcza" donosi, że policjanci mieli traktować demonstracje jako nielegalne i potem je rozpędzić.
Jednak w niedzielę rano na odprawie z udziałem Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka, ustalono, że komendanci wojewódzcy mają działać w "sposób wyważony i ostrożny", tak, żeby nie doszło do zamieszek.
– Kaczyński przeżywa szok kulturowy, siedzi w Alejach i słucha podszeptów Brudzińskiego czy Terleckiego. No jest w PiS stado wariatów, którzy chcieliby armatek wodnych na protestujących - mówi, cytowana przez portal osoba z partyjnej centrali PiS.
