Jerzy Brzęczek wierzy w reprezentacji Polski
- Jeśli chodzi o naszego pierwszego przeciwnika, to myślę, że nikt z nas sobie nie wyobraża, że tego meczu nie wygramy. Ale bardzo ważne jest, żeby nie lekceważyć żadnego rywala. Ostatnie eliminacje pokazały, że z każdym przeciwnikiem można stracić punkty - przypomniał.
Polacy w eliminacjach Euro 2024 zdobyli 11 pkt w ośmiu meczach i zajęli trzecie miejsce w grupie E. Bezpośredni awans do turnieju finałowego wywalczyli Albańczycy i Czesi. Biało-czerwoni wezmą udział w barażach. Jeśli zespół trenera Michała Probierza awansuje do ME, to w fazie grupowej zmierzy się z Francją, Holandią i Austrią.
- Myślę, że w drugim, decydującym spotkaniu zmierzymy się z Walijczykami, aczkolwiek nie odbierałbym szans Finom. Pamiętam naszą potyczkę z tą drużyną i patrząc na ich wyniki w ostatnich latach widać, że zrobili postępy. Pamiętajmy, że zagrali w poprzednich ME i na własnym terenie Finlandia może być niewygodna. Przed selekcjonerem Probierzem i reprezentacją trudne zadanie, ale dla całej polskiej piłki nożnej jest bardzo ważne, żebyśmy pojechali do Niemiec. Brak naszej reprezentacji mógłby mieć dramatyczne konsekwencje w następnych miesiącach i latach. Wpłynie to negatywnie na następne losowania różnych eliminacji - podkreślił Brzęczek.
2023 rok był bardzo nieudany dla reprezentacji Polski. Zmiany trenerów, brak awansu do ME, porażki z Mołdawią czy Albanią, wreszcie wyraźny spadek - na 31. miejsce - w rankingu FIFA.
- Na pewno powodów takiego stanu rzeczy było wiele. W piłce nożnej nie ma nic na zawsze, nie ma żadnej pewności i dlatego jest tak fascynująca. Trzeba wyciągać wnioski na przyszłość. Po moim zwolnieniu mieliśmy czterech selekcjonerów w ciągu trzech lat. Jak nie będzie stabilności i kontynuacji, to trudno myśleć długofalowo o dobrych wynikach - ocenił Brzęczek.
Sporo krytyki spadło na Roberta Lewandowskiego, który w siedmiu meczach w 2023 roku zdobył cztery gole. To jego najgorszy dorobek strzelecki od 2013 roku, gdy odnotował trzy trafienia. Kapitanowi biało-czerwonych gorzej wiedzie się również w Barcelonie.
- Pozycja Roberta w kadrze jest jasna, ale niestety wszyscy się starzejemy. Ostatni okres dla Roberta w klubie i reprezentacji nie był najlepszy. Nie był na takim poziomie, jak w poprzednich latach. To jednak normalna rzecz. Musimy mieć świadomość, że inni zawodnicy czekają na swoją szansę w reprezentacji - przyznał były kapitan reprezentacji.
Za kadencji Probierza w kadrze zadebiutowali bramkarz Marcin Bułka, obrońcy Patryk Peda i Bartłomiej Wdowik oraz pomocnicy Patryk Dziczek, Karol Struski i Filip Marchwiński.
- Rolą selekcjonera będzie stworzenie monolitu z tej drużyny. Trener Probierz zdobył już pewne doświadczenie. Objął reprezentację w trudnym momencie i miał mało czasu. Teraz będzie go miał więcej, zarówno na analizę, jak i selekcję oraz rozmowy i spotkania, czyli przygotowywanie koncepcji, choć niekoniecznie na bezpośrednią pracę z zawodnikami na treningach - zauważył Brzęczek, który pracował z zespołem narodowym od lata 2018 do stycznia 2021, kiedy mimo awansu do Euro 2020 został zwolniony przez ówczesnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka.
- W piłce nożnej nie ma znaczenia, czy ktoś czuje się potraktowany sprawiedliwie, czy nie. Prezes Boniek zatrudnił mnie jako selekcjonera, a potem podjął decyzję o moim zwolnieniu. Każdy może sobie z perspektywy czasu to ocenić. Wykonałem swoje zadania, choć w tamtym momencie różnie oceniano moją pracę i potencjał naszej reprezentacji. Myślę, że życie i czas wszystko zweryfikowały. Życzę reprezentacji zwycięstw i powrotu na takie miejsce w rankingu FIFA, jak za mojej kadencji. Myślę, że wszyscy teraz za tym bardzo tęsknią - zwrócił uwagę.
Reprezentacja Polski za kadencji Brzęczka była klasyfikowana w drugiej dziesiątce rankingu FIFA, a wcześniej nawet na piątym.
- Praca selekcjonera Adama Nawałki przyniosła dobre skutki i w tamtym okresie wspinaliśmy się w rankingach, by później długo z tej korzystać. Teraz trzeba dużo pracy i cierpliwości, a przede wszystkim poprawienia klimatu i atmosfery wokół reprezentacji - wskazał.
52-letni szkoleniowiec nie prowadzi obecnie żadnego zespołu. Po raz ostatni w roli trenera pracował w sezonie 2021/22, gdy Wisła Kraków spadła do 1. ligi. Obecnie "Biała Gwiazda" walczy o powrót do ekstraklasy. Po rundzie jesiennej zajmuje piąte miejsce i traci trzy punkty do prowadzącej Arki Gdynia. Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej wywalczą trzy drużyny - dwie bezpośrednio i jedna z barażów.
- Bardzo wierzę i trzymam kciuki za awans, bo Wisła powinna grać w ekstraklasie. To klub z niesamowitymi tradycjami i potencjałem. Liczę, że Wisła po dobrym końcu roku zrobi słuszne ruchy transferowe i wiosną utrzyma udaną serię, żeby z rzeszą wiernych kibiców w maju cieszyć się z awansu i powrotu do ekstraklasy - zakończył Brzęczek. (PAP)
REPREZENTACJA w GOL24
Stadiony Ekstraklasy w bożonarodzeniowej atmosferze. Sztuczn...
