Wyrok przed krakowskim sądem zapadł w piątek. Proces przeciwko producentom niemieckiego serialu - tj. UFA Fiction oraz ZDF (II program niemieckiej telewizji) – ruszył w 2016 r. Wytoczyli go 94-letni obecnie żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
Zdaniem powodów trzyczęściowy serial „Nasze matki, nasi ojcowie” narusza dobra osobiste rozumiane jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści. Według nich w serialu pojawiły się sceny, mające dowodzić, że AK rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej, natomiast Niemcy są przedstawieni jako ofiary drugiej wojny światowej.
Reprezentująca powodów mec. Monika Brzozowska mówiła na początku procesu, że głównym żądaniem pozwu są przeprosiny we wszystkich telewizjach, w których film był emitowany, lub poprzedzenie pierwszej emisji w pozostałych telewizjach, do których go sprzedano, informacją historyczną ze stwierdzeniem, że jedynymi winnymi holocaustu byli Niemcy.
Z kolei producenci serialu bronili się przed oskarżeniami tłumacząc, że ich produkcja to film fabularny, a nie dokumentalny czy historyczny.
Niemiecki serial emitowany był w polskiej telewizyjnej Jedynce w czerwcu 2013 r. Każdy z trzech odcinków oglądało średnio 3,4 mln widzów. Opowiadał o losach pięciu młodych Niemców podczas II wojny światowej, m.in. wysłanych na front wschodni w szeregach Wehrmachtu. Niestety, żołnierze Armii Krajowej pokazani zostali w filmie jako antysemici, co objawiało się m.in. w ich wypowiedziach, a także w scenie pozostawienia na pewną śmierć Żydów transportowanych w wagonach do obozu zagłady. Niemiecki „Bild” pytał wtedy: „Czy polscy partyzanci byli naprawdę tacy okrutni?”.
Przeciwko kłamliwemu przekazowi zaprotestowała ambasada RP w Berlinie, a także ówczesny prezes TVP Juliusz Braun. Pikietowano też przed siedzibą warszawskiego korespondenta ZDF.
POLECAMY: