Joe Biden, który był wiceprezydentem w latach 2009-2017, za prezydentury Baracka Obamy, ogłosił publicznie, że zamierza wystartować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W klipie wyborczym opublikowanym w internecie 76-letni Biden wyjaśnia, że startuje po to, by uniemożliwić wybór prezydenta Donalda Trumpa na drugą kadencję, gdyż - jak twierdzi - w przeciwnym razie Trump zmieniłby na stałe Amerykę i to w niekorzystny sposób.
Spot wyborczy Bidena rozpoczynają sceny z marszu zwolenników supremacji białej rasy w Charlottesville w 2018 roku. Kandydat na prezydenta oskarża Donalda Trumpa o wyzwolenie w społeczeństwie demonów rasizmu i nietolerancji i zamierza postawić temu tamę.
- Trwa walka o duszę tego narodu. Sądzę, że historia oceni cztery lata obecnego prezydenta jako nienormalny czas. Jeśli damy Donaldowi Trumpowi kolejne cztery lata w Białym Domu, zmieni on na zawsze i fundamentalnie charakter tego narodu, a ja nie mogę stać z boku i się temu przyglądać - powiedział Biden w klipie wyborczym.
Jak pisze "The Times", były wiceprezydent stwierdził, że wielu światowych przywódców namawiało go, żeby wystartował i rzucił wyzwanie Trumpowi. Ten zaś odpowiedział na Twitterze w kpiarskim stylu: - Witaj w wyścigu, Śpiący Joe. Mam tylko nadzieję, że wystarczy ci inteligencji - co nie jest pewne - by prowadzić zwycięską kampanię w prawyborach (Partii Demokratycznej - red.). To będzie paskudne - mierzyć się z ludźmi, którzy mają naprawdę chore i błędne pomysły. Ale jeśli ci się uda, do zobaczenia w blokach startowych! - napisał Donald Trump.
Joe Biden prowadzi w sondażach wśród 20 kandydatów demokratycznych, którzy dotychczas zadeklarowali chęć startu w wyborach. Najnowszy sondaż pracowni RealClearPilitics daje mu ok. 30 proc. poparcia, a jego głównemu rywalowi Berniemu Sandersowi, niewiele ponad 20 proc.
POLECAMY:
