Kiedy zielonogórscy strażacy dotarli pod dyskont spożywczy i zaczęli zbliżać się do zwierzęcia, to po prostu odleciało. Jak zaznacza w rozmowie z Gazetą Lubuską starszy kapitan Arkadiusz Kaniak, oficer prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Zielonej Górze, kaczka nie jest jedynym ptakiem do którego wzywani są strażacy.
TO NA TEJ BIEDRONCE USIADŁA KACZKA:
Najczęściej ludzie alarmują nas w sprawie bocianów. Szczególnie wiosną, kiedy ptaki przylatują i zatrzymują się na słupach, latarniach, budynkach, odbieramy zgłoszenia, że bocian siedzi, nie rusza się, że coś z nim jest nie tak. Niektórzy są w stanie nawet dostrzec, że ma złamane skrzydło.
Ptaki nie są jedyną grupą, o której los troszczą się baczni obserwatorzy świata fauny.
Inną grupą są błonkoskrzydłe - mówi Kaniak - ale to z innego powodu. Dzwonią do nas ludzie i mówią, że byli na spacerze w lesie i widzieli gniazdo os albo szerszeni. To trochę tak, jakby powiedzieć: byłem w lesie i spotkałem jelenia. Las jest przecież naturalnym środowiskiem zwierząt. Trzeba o tym pamiętać.
I pamiętać także o tym, że każdy wyjazd strażackiego wozu, to są konkretne kwoty. To ważne zawsze, a szczególnie w czasie kryzysu energetycznego - przypomina kapitan.
Zanim wezwiemy strażaków powinniśmy się dobrze zastanowić, czy mamy powód. Innym przykładem pewnej niefrasobliwości są telefony o zadymieniach. Prosimy, by je sprawdzić, bo może to być zwyczajne ognisko u sąsiada, czy grill, ale ludzie często reagują oburzeniem, że prosimy ich o weryfikację.
Prócz oszczędności w kosztach jest jeszcze jeden aspekt, o wiele ważniejszy, zdrowego rozsądku w wyborze numeru alarmowego w sprawach zwierząt i zadymień - ludzkie życie. Każdy zadysponowany wóz strażacki do rzeczy nieprzemyślanych przez zgłaszających to niebezpieczeństwo, że gdy zajdzie potrzeba ratowania ludzkiego życia, tam go właśnie zabraknie. Zielonogórscy strażacy w tym samym czasie, co zgłoszenie do uwięzionej kaczki przyjęli zgłoszenie do zatrzymania krążenia u starszego mężczyzny w Leśniowie Małym. Na szczęście nie zabrakło wozu i mężczyzna trafił do szpitala, ale gdyby było więcej zgłoszeń w trybie kaczki?
