Nieustępliwy żywioł
Pożary, które ogarnęły Zachodni Teksas, stają się coraz bardziej niebezpieczne. „Smokehouse Creek Fire to jeden z trzech pożarów płonących w Teksasie Zachodnim – jego końca nie widać”, podkreślają służby ratunkowe, obawiając się, że nadciągające suche powietrze i silne wiatry jeszcze bardziej podsycą płomienie. Pomimo sporadycznych opadów deszczu, prognozy na najbliższe dni nie napawają optymizmem.
W skali kraju, pożar Smokehouse Creek Fire (nazwany tak od strumienia Smokehouse Creek) jest jednym z największych kataklizmów tego typu od czasu, gdy zaczęto prowadzić wiarygodne rejestry w latach 80. XX wieku. Jego rozmiary są porównywalne z powierzchnią całego stanu Delaware, co daje obraz ogromu tragedii.
Tragiczne skutki
Tragedia dotknęła również mieszkańców rejonu. – Dwie osoby zginęły w pożarze Smokehouse Creek Fire – mówi Chris Ray, sierżant Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu. Ofiary to Cindy Owen i 83-letnia Joyce Blankenship, której dom został kompletnie zniszczony. – Jej dom zniknął. W żaden sposób nie mogła się wydostać – wspomina z bólem wnuk pani Joyce.
Skala zniszczeń
Zniszczenia dotknęły nie tylko ludzi, ale i infrastrukturę oraz gospodarkę regionu. Przerwy w dostawie prądu są jednym z wielu problemów, z którymi muszą mierzyć się mieszkańcy i służby ratunkowe. „Mamy około 185 km linii do odbudowy” – informuje spółka North Plains Electric Cooperative, podkreślając skalę wyzwania.
Oprócz pożaru Smokehouse Creek, region zmaga się również z innymi ogniskami, w tym pożarem Windy Deuce, który objął 142 tys. akrów (57,5 tys. hektarów) i do tej pory został opanowany tylko w połowie. Gubernator Teksasu, Greg Abbott, zatwierdził dodatkowe zasoby stanowe do walki z pożarami, w tym wsparcie personelu strażackiego i sprzętu.
Dramat mieszkańców
Historie osób dotkniętych katastrofą są poruszające. Frank Probst, mieszkaniec miasta Fritch, opowiada o dramatycznej ewakuacji i próbie ratowania sąsiadów. – Naszym głównym zmartwieniem było wyciągnięcie ich w pierwszej kolejności. Wyszliśmy ostatni – mówi Probst, który wraz z rodziną musiał opuścić wszystko, co miał.
Podobne doświadczenia ma rodzina Tylera McCaina, która straciła dom i musiała uciekać do Amarillo. – Rzeczy można zastąpić, ale trudno patrzeć, jak dzieci zostają w ten sposób wyrwane ze swojego życia – mówi McCain, podkreślając rozpacz swojej 3-letniej córki Addison po stracie domu.
Wspólna walka z katastrofą
W obliczu tej katastrofy, mieszkańcy Teksasu i służby ratunkowe łączą siły, by stawić czoła żywiołowi i jego skutkom. Zniszczenia są ogromne, ale determinacja i solidarność społeczności może pomóc w odbudowie tego, co zostało stracone.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródło: CNN
