Posłowie uwielbiają łapać się za słówka, ale tym razem, po łapach może dostać nie tylko autor niefortunnych słów, ale jego kolega kandydujący na najwyższy urząd w państwie. Sprawa nabrała takiego rozpędu, że pokłócili się o nią parlamentarzyści na trwającym Sejmie. O co chodzi? Gdy w programie Polsat News, zapytany o możliwość realizacji postulatów Sławomira Mentzena przez Rafała Trzaskowskiego, poseł Przemysław Witek z KO odparł: „Cóż szkodzi obiecać” – w ciągu kilku godzin wybuchła polityczna burza.
Sam poseł Witek, choć początkowo unikał dalszych komentarzy, w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że jego słowa były „ironiczną odpowiedzią” na pytanie prowadzącej program.
– Nie sądzę, by ktokolwiek rozsądny sądził, że w ten sposób wyrażałem oficjalne stanowisko KO. To był skrót myślowy – i zły skrót, skoro został wykorzystany w ten sposób – tłumaczył.
"Lampka kontrolna"
Poseł Witek przed wyborami do parlamentu w 2023 roku nie miał dużego doświadczenia politycznego. Po ukończeniu wrocławskiej uczelni, z dyplomem magistra przyrodniczego, swoje kolejne naukowe, a potem zawodowe kroki skierował do administracji publicznej. Do momentu wyboru do sejmu był kontrolerem Najwyższej Izby Kontroli. Znał zatem państwową biurokrację od podszewki, co może tłumaczyć jego szczególną miłość do słów takich jak „audyt” i „kontrola”. Z takim bagażem ruszył w świat wielkiej polityki – prosto z szóstego miejsca na liście KO.
Do tej pory jednak zwinnie udawało mu się prowadzić rozmowy z dziennikarzami, był często zapraszany przez redaktor Gozdyrę i uważano go za wyważonego, błyskotliwego i kulturalnego polityka. W dodatku dość sprawnie operował w mediach społecznościowych nie obrażając swoich oponentów politycznych, a i czasem na poziomie lokalnym z nimi współpracując. Mimo dużego medialnego doświadczenia, w szczycie kampanii wyborczej, podczas rozmowy w studiu Polsatu żadna lampa kontrolna mu się nie zaświeciła. To "chlapnięcie" może wiele kosztować, a jego koledzy z partii już muszą się gęsto tłumaczyć...

Gajewska o poparciu wyborców dla Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze
- Na pewno ta wypowiedź nie powinna nigdy paść. Jest skandaliczna i się od niej odcinamy - zapewnił w rozmowie z Polsat News Zbigniew Konwiński, szef klubu KO, komentując wypowiedź posła Witka.
Konwiński nie wykluczył, że polityk zostanie ukarany. Jeszcze w środę ma zebrać się kolegium klubu.
Lekarzom też się dostało
Nie jest to pierwszy raz, kiedy styl wypowiedzi posła Witka staje się przedmiotem kontrowersji. Znany z bezpośredniości, niekiedy balansującej na granicy politycznej poprawności, już wcześniej zaliczył medialny kryzys po ostrej krytyce środowiska lekarskiego w 2024 roku. Wtedy to podczas audycji w Polskim Radiu 24, Witek stwierdził, że „każdą pulę pieniędzy, którą wrzucimy do systemu, czy to będzie 10, 20, czy 100 miliardów – zjedzą lekarze”.
Dodał również, że „dotychczas każda próba korygowania reformy służby zdrowia kończyła się tym, że zjadał to biały personel – w tym głównie lekarze” . W odpowiedzi na te słowa, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej, Łukasz Jankowski, skierował list do premiera Donalda Tuska, w którym wyraził oburzenie i zażądał reakcji. Jankowski podkreślił, że wypowiedzi posła Witka „naruszają godność zawodu lekarza oraz antagonizują lekarzy i pacjentów”. Poseł tłumaczył się wtedy intencją „poruszenia trudnych tematów” i „wzbudzenia dyskusji”.
Po wczorajszych słowach dyskusja zapewne na długo nie zamilknie...