Na odcinku ochranianym przez Placówkę Straży Granicznej w Mielniku miały wczoraj miejsce dwie siłowe próby przekroczenia granicy. 40-osobowe grupy agresywnych cudzoziemców atakowały polskie służby rzucając kamieniami, konarami drzew, użyte były również granaty hukowe.
- Około 30 cudzoziemców przedostało się na teren naszego kraju. Jeden z żołnierzy doznał obrażeń głowy. Została mu udzielona pomoc medyczna - przekazała na konferencji prasowej rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska. Przekazała również, że 30-osobowa grupa, która wdarła się na teren Polski została zatrzymana. Osoby te pouczono o obowiązku opuszczenia terytorium Polski i doprowadzona do granicy.
Do ataku na polską granicę doszło również w okolicach Dubicz Cerkiewnych, gdzie grupa ponad 100 nielegalnych imigrantów próbowała dostać się na teren Polski.
"Służby białoruskie rzucają w nas kamieniami"
Pytana, czy możliwe jest nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu ze służbami białoruskimi, rzecznik Straży Granicznej podkreśliła, że "nie ma tu mowy o żadnej relacji".
- Służby białoruskie rzucają w nas kamieniami i różnymi przedmiotami, więc nie ma tu mowy o żadnej relacji. Pomagają czynnie w nielegalnej migracji. Dostarczają narzędzi, pomagają migrantom rzucać kładki, żeby mogli przedostać się przez barierę - opisywała.
Jak poinformowała ppor. Michalska, w grupach migrantów są osoby, które "zachowują się inaczej niż pozostali migranci". - Przy próbach forsowania granicy te osoby jej nie przekraczają tylko się cofają, a potem biorą udział w kolejnych próbach - mówiła.
Rzecznik Straży Granicznej poinformowała również, że w wyposażeniu Straży Granicznej od dwóch tygodni znajdują się nowe samoloty, które patrolują granicę polsko-białoruską.
