Krzysztof Rutkowski został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Łódź – Polesie. Nawiązała ona do zdarzenia, kiedy były detektyw zajął się sprawą Wioletty J., która podając się za sędzię oszukiwała ludzi i wyłudzała od nich pieniądze. Według śledczych, Rutkowski jechał autem za oszustką i ją śledził, co może czynić jedynie detektyw z licencją. W ramach głosów stron prokurator domagał się od Rutkowskiego dwóch lat ograniczenia wolności i prac społecznych w tym czasie.
Żona Rutkowskiego: - Mąż nie działał jako detektyw
Jako ostatni świadek zeznawała w czwartek 40-letnia Maja Rutkowska, żona byłego detektywa, która od 10 lat posiada licencję detektywa. Z jej relacji wynikało, że jej mąż jedynie chciał ustalić miejsce pobytu oszustki, aby wskazać je policji i że nie były to działania detektywistyczne.
- Nic nie wiem, aby mąż w rozmowach przedstawiał się jako detektyw. Było wręcz przeciwnie, bowiem zaznaczał, że nie jest detektywem – zeznała Maja Rutkowska.
Obrońcy Rutkowskiego o represjach i kuriozlanej sytuacji
Broniący Rutkowskiego adwokaci z Warszawy, Monika Spieler i Jarosław Kowalewski, domagali się uniewinnienia byłego detektywa. Wyjaśnili, że do Rutkowskiego zwrócił się jego przyjaciel Jarosław W., który oznajmił, że padł ofiarą fałszywej sędziny, a gdy zgłosił ten fakt policji to został wyśmiany. Dlatego z prośbą o wsparcie udał się do byłego detektywa. Panowie nie zawarli żadnej umowy. Miała miejsce jedynie usługa przyjacielska, zaś zarzuty wobec Wioletty J. potwierdziły się.
- W sprawie oszustki pan Rutkowski otrzymał podziękowanie z Komendy Głównej Policji za postawę obywatelską i propaństwową. Tymczasem ze strony prokuratury spotkały go jedynie działania represyjne. To jakieś kuriozum – przekonywali adwokaci.
Sędzia Michał Racięcki poinformował, że wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu.
