Koronawirus w zakładach Tarczyński w Ujeźdźcu Małym ujawniony został 1 września u trójki pracowników. W firmie natychmiast zaczęto badać wszystkich zatrudnionych. Firma sfinansowała testy dla tysiąca pracowników. Zorganizowano mobilny punkt pobierania wymazów. Wprowadzono restrykcyjne zasady poruszania się po fabryce. - Zakażone osoby zostały natychmiast odizolowane – zapewniał nas prezes firmy Jacek Tarczyński.
Dziś – jak twierdzi zarząd firmy – sytuacja jest unormowana. W najbliższych czasie większość izolowanych osób wróci do pracy. Tymczasem dwa sąsiadujące ze sobą powiaty ponoszą konsekwencje ogniska zakażeń w fabryce w Ujeźdźcu Małym. W powiecie trzebnickim od poniedziałku do czwartku liczba zakażonych wzrosła o 30 osób, a w milickim - o 37 osób. Powiat milicki już został ogłoszony czerwoną strefą w której obowiązują najsurowsze restrykcji. Powiat trzebnicki jest na razie na liście ostrzegawczej, ale lada moment może stać się strefą żółtą.
Zobacz także
Tarczyński to jeden z największych w Polsce producentów wędlin. Czy po wykryciu wirusa w zakładzie tej firmy jedzenie powstających tam kabanosów, parówek czy szynki jest bezpieczne?
Wirusolog z wrocławskiego Instytutu Immunologii i terapii Doświadczalnej PAN uspokaja – możliwość zakażenia przez wędliny jest praktycznie żadna. - Owszem, może ktoś zakażony dotknie takiego produktu czy kaszlnie na niego. Ale wirus szybko ginie. Po kilku godzinach, najdalej kilku dniach – mówi prof. Egbert Piasecki. - Poza tym, droga pokarmowa to nie jest podstawowy sposób zakażanie się tym wirusem. Z doświadczeń ostatnich miesięcy wiemy, że do zakażeń dochodzi przede wszystkim drogą oddechową. Tam gdzie są duże skupiska ludzi, podczas spotkań, rozmowy. Dlatego tak dużo przypadków było po weselach - tłumaczy Piasecki.
Zobacz także
