Kościół św. Mikołaja w Gdańsku. Niespodzianka konserwatorska
Prace nad odnowieniem obrazu trwały już kilka miesięcy, gdy dokonany szokującego odkrycia. Pierwotnie myślano, że obraz w Kościele św. Mikołaja prezentuje dominikanina, świętego Ludwika Bertranda. Jak donosi gdańsk.pl, prawda zaskoczyła nie tylko konserwatorów, ale również samych dominikanów.
- Po wykonaniu odkrywek oraz wstępnych czynności usuwania wtórnych warstw ujawniono atrybuty charakterystyczne dla innego świętego z naszego zakonu... świętego Wincentego Ferreriusza. Jest nim m.in. płomień nad głową, który przed konserwacją był zamalowany i całkowicie niewidoczny. Są to dla nas całkiem nowe wiadomości, gdyż do tej pory w dokumentacji wskazywano, że obraz przedstawia św. Ludwika Bertranda - mówi o. Michał Osek, przeor klasztoru dominikanów w kościele św. Mikołaja dla gdańsk.pl

To jednak nie koniec niespodzianek. Od wielu lat dominikanie byli przekonani, że obraz przywędrował z Lwowa, a konkretnie z kościoła pw. Bożego Ciała. Okazało się, że w wyniku błędu w dokumentacji doszło do pomyłki, a święty Wincenty wisiał od zawsze właśnie w Gdańsku.
Niewłaściwy zapis w dokumencie mógł popełnić jeden z braci zakonnych. - To może być też błąd urzędu konserwatora, potem powielany - uważa o. Michał Osek dla gdańsk.pl.

Kim był św. Wincenty?
Dominikanin, który tak naprawdę znajduje się na obrazie to Wincenty Ferreriusz, który urodził się ok. 1350 r. w Walencji. Studiował filozofię, teologię i logikę. W 1367 r. wstąpił do zakonu dominikanów. Jest patronem dobrego małżeństwa, dobrej śmierci, ceglarzy, budowniczych, murarzy, hydraulików, przetwórców ołowiu, producentów dachówek i kafli.
