Według śledczych Łukasz W. przez lata był szefem gangu złodziei samochodów. Jego grupa miała ukraść ponad 200 aut. W Wielkopolsce słynęli z wyjątkowej "bezczelności". Jak wynika z naszych informacji, łupem szajki padały nawet auta prosto z salonu samochodowego. Złodzieje kilka razy podjeżdżali pod ten sam salon, zaczepiali nowe auta o hak i odjeżdżali. W 2005 roku podczas zatrzymania próbował potrącić policjanta, a następnie chciał wręczyć łapówkę.
42-latek pochodził spod poznańskiego Kiekrza. Zginął w strzelaninie w nocy z soboty na niedzielę, gdy próbował okraść bankomat. Zanim zginął, zastrzelił policjanta.
W 2012 roku ogólnopolska fundacja "Nadzieja" zbierała pieniądze na jego rehabilitację i leczenie. Jak wynika z dokumentów opublikowanych przez fundację, 42-latek miał ulec wówczas wypadkowi na motocyklu. - Z młodego, wysportowanego faceta stałem się na ten czas cholerną rośliną. Jestem teraz jedynie udręką dla rodziny. Mam niesprawną całą lewą połowę ciała. Noga, ręka, kręgosłup. W nodze brakuje mi około 4 cm goleni - pisał w liście opublikowanym przez fundację.
Przypomnijmy, że w tym czasie toczył się proces, w którym Łukasz W. był głównym oskarżonym. Ciążyły na nim 74 zarzuty związane głównie w przestępczością samochodową.
Próbowaliśmy skontaktować się z fundacją - na razie bezskutecznie. Udało nam się porozmawiać z szefową nieistniejącego już stowarzyszenia, które także pomagało mężczyźnie. Nikt z organizacji nie miał jednak nigdy osobistego kontaktu z poszkodowanym. Umowa, na bazie której miał mu zostać przekazany 1 proc. podatku podpisano z fundacją, a nie z nim bezpośrednio, co zdarza się rzadko. Stowarzyszenie udzialało mu pomocy finansowej na podstawie przesłanej dokumentacji medycznej.
Czytaj więcej o sprawie strzelaniny w Wiszni Małej:
Pierwsze zarzuty dla uczestników włamania i strzelaniny w Wiszni Małej
Źrodło: tvn24