Troje znajomych wystartowało w niedzielę w "5 lat Niepodległej".
- Zachwyceni atmosferą, zadowoleni z wyników, chcieliśmy świętować w naszej ulubionej w ostatnim czasie knajpie – AkitaRamen. Jakie było więc nasze zdziwienie, kiedy po kilku dobrych minutach czekania na wolny stolik usłyszeliśmy, że – cytuję – „Szef kuchni stwierdził, że Państwa nie obsłuży, ponieważ dzisiejszy półmaraton dał nam bardzo w kość. I kuchnia nie będzie obsługiwać dzisiaj nikogo, kto jest związany z tym biegiem”. - pisze na Facebooku jedna z osób oburzonych postawą restauracji.
Biegaczka zapewnia, że ona i jej znajomi już nigdy nie skorzystają z usług restauracji. "Mam nadzieję, że inni biegacze też się do tego przyłączą. Jeśli organizator biegu coś zawalił, interweniujcie u niego – nie wyżywajcie swojej frustracji na niczego winnych biegaczach" - pisze na FB biegaczka.
Sprawę na Facebooku skomentowała restauracja AkitaRamen
"Bardzo nam przykro, że miała miejsce taka sytuacja. Bardzo nam przykro, że stracili Państwo swój czas. Bardzo nam przykro również, że nie dysponujemy wystarczającą ilością czasu ani energii, aby przedstawić swoją perspektywę w odpowiednim momencie. Zrobimy wszystko, aby nasi gości nie czuli się jakkolwiek dyskryminowani. Stanowisko, którym się kierowaliśmy jest proste i absolutnie nie miało na celu nikogo konkretnego krzywdzić czy dyskryminować. Nie mamy zamiaru obrażać niczyich uczuć. Fajnie byłoby być zrozumianym, ale na to po dzisiejszym dniu raczej nie liczymy.. Od paru lat wydarzenia sportowe organizowane w przestrzeni miejskiej skutecznie utrudniały w różny sposób wykonywanie naszej pracy. Nie mamy niczego przeciwko bieganiu, niektórym z nas na pewno by się przydało. Natomiast nie uważamy, że zamykanie części miasta i dekonstruowanie codziennego życia, pracy zwykłych ludzi jest niezbędne do tego, aby mógł odbyć się np.maraton. Oczywiste staje się stwierdzenie, że pretensje powinniśmy mieć do organizatorów... To samo powiedzieli dziś rano panowie policjanci, którzy skutecznie zabronili nam wyjechać do pracy z ulicy, na której mieszkamy.. Auto zostawione pod blokiem na noc - gdybyśmy pojawili się chwilę później wezwana na miejsce ekipa ze specjalnie wyszkolonym psem musiałaby dostać się do samochodu siłą - ze względu na podejrzenie, że w środku znajduje się bomba(!). Nie mieliśmy jak przewieźć makaronu z chłodni, a na 9 osób z naszej załogi 4 spóźniły się o co najmniej 20 minut do pracy... Nerwy i stres nigdy nie mogą służyć jako wytłumaczenie, niemniej jednak zdarza się, że wpływają na nasze decyzje. Zrobimy wszystko, aby nasi goście nie czuli się jakkolwiek dyskryminowani, natomiast prosimy organizatorów i osób biorących udział w takich eventach o chwile refleksji, jak ich hobby wpływa na życie pracujących ludzi jak i mieszkańców miasta, nawet w niedziele niehandlową."