Starodruk znaleziony w Szwecji
Z łatwością zmieści się w dwóch dłoniach, ale jeśli ktoś go może dotykać, to muzealnicy, i to w rękawiczkach. Jerzy Daniel Seyler napisał w pierwszej połowie XVIII wieku „Leben Stanislai I, Königs von Pohlen” („Żywot Stanisława I”). Księga wydana w Sztokholmie w 1737 roku jest biografią króla Stanisława Leszczyńskiego. Jak wyjaśnia Aleksandra Siuciak z Muzeum Zamkowego w Malborku, egzemplarze tego wydania bardzo rzadko pojawiają się na rynku antykwarycznym. Publikacja zawiera m.in. 24 miedzioryty z portretami (w tym wizerunki króla i królowej Katarzyny), 17 tablic z medalami Leszczyńskiego oraz jedną tablicę z obeliskiem upamiętniającym królów Stanisława Leszczyńskiego i Karola XII.
- Seyler, od 1720 roku związany z Gimnazjum Akademickim w Elblągu, swoje dzieło oparł w głównej mierze na listach historyczno-rodzinnych wydanych w trzech tomach w Braniewie w latach 1709-1711 przez Andrzeja Chryzostoma Zalewskiego, który wraz ze swym bratem byli głównymi inicjatorami powstania w ogóle tego dzieła. Biografia została napisana jeszcze za życia króla, co było bardzo wyjątkowe jak na owe czasy. Składa się z trzech części podzielonych na kilka podrozdziałów. Publikacja zawiera wiele wątków z życia króla, przekazuje informacje o jego pochodzeniu, wykształceniu, podróżach, a także sytuacji politycznej w Rzeczypospolitej po śmieci Jana III Sobieskiego, okresie panowania Augusta II Mocnego oraz niespodziewanych okoliczności koronacji Stanisława Leszczyńskiego na króla w 1704 roku. Swoją opowieść autor doprowadził do roku 1736, a więc ostatniego roku panowania Stanisława Leszczyńskiego - wyjaśnia Aleksandra Siuciak.
Król Stanisław I był najdłużej żyjącym polskim monarchą, dwukrotnie detronizowanym, o czym również jest mowa w biografii. Zmarł 23 lutego 1766 r. Rzeczpospolita chyliła się wtedy ku upadkowi, czego tragicznym finałem były rozbiory. Ten konkretny egzemplarz opowieści o jednym z ostatnich królów Polski grubo ponad wiek później trafił do niemieckiego Malborka i zam-ku restaurowanego pod kie-runkiem Zarządu Odbudowy Zamku na czele z Conradem Steinbrechtem. Z Muzeum Prowincji w Gdańsku do zamkowej biblioteki ogólnej (istniała jeszcze biblioteka numizmatyczna) w latach 1902-1905 przeniesiony został bowiem zbiór blisko 800 tytułów, w tym „Żywot Stanisława I”, zakupionych przez Towarzystwo Odbudowy i Upiększania Zamku. Jak wyjaśnia Aleksandra Siuciak, informacja o tym fakcie pojawiła się w sprawozdaniach Zarządu Odbudowy Zamku wydanych w Gdańsku w 1905 roku.
Zabytki znikały w 1945 roku, gdy skończyła się wojna
Biografia króla - tak jak tysiące innych dzieł, zabytków i elementów wyposażenia zam-ku - przepadła w wyniku działań wojennych. Po okresie oblężenia od końca stycznia do 9 marca 1945 roku Armia Czerwona opanowała budowlę, z której Niemcy nie ewakuowali zbiorów. Bernhard Schmid, ostatni konserwator zamku, przed ucieczką z miasta ukrył najcenniejsze obiekty w różnych częściach twierdzy.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
II wojna światowa w Malborku odcisnęła swe piętno zarówno na murach malborskiej warowni, jak i spowodowała utratę i rozproszenie zamkowych kolekcji. Tuż po wojnie zamek, będąc namacalnym symbolem krzywdy, trudnego dziedzictwa, budził wiele kontrowersji, które wzbudzały dyskusje podające w wątpliwość chociażby jego odbudowę, objęcie ochroną prawną. Sam obiekt został wpisany na listę zabytków dopiero w 1949 roku, a więc bardzo późno. W tym czasie wiele zabytków zgromadzonych tu przed wojną uległo zniszczeniu, zagrabieniu, ale także rozproszeniu. Nie zawsze działania związane z wywozem były dokumentowane, a zabytki przechodziły z rąk do rąk, po drodze zatracając swoją historię, tożsamość. Dlatego też tak trudne dzisiaj jest badanie strat wojennych zamku malborskiego w obliczu braku materiałów archiwalnych, ikonografii czy innych źródeł. Identyfikacja zamkowych obiektów jest niezwykle trudna, ale nie niemożliwa - wyjaśnia Aleksandra Siuciak.
Warto przypomnieć, że krótko, bo od marca do lipca 1945 roku, zamkiem, na miarę swoich bardzo ograniczonych możliwości, opiekowało się Starostwo Powiatowe w Malborku, podejmując pierwsze próby zabezpieczenia zbiorów. Od sierpnia 1945 do listopada 1950 r. obiekt był Oddziałem nr 1 Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, a stało się tak dlatego, że podczas jednej ze swoich wypraw po kraju w 1945 r. dotarł tu dyrektor MWP, starający się ustalić los dzieł utraconych ze swojej placówki. Wszystkie zabezpieczone zabytki, które nie zostały zabrane z zamku zaraz po wojnie przez starostwo, ale też zagrabione przez Rosjan i szabrowników przyjeżdżających z głębi Polski, stały się własnością Muzeum Wojska Polskiego, natomiast ze względu na bardzo zły stan budowli zbiory m.in. broni, sztuki sakralnej, mebli oraz książek zostały przewiezione do Warszawy i rozdysponowane częściowo w Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Narodowym oraz stołecznych bibliotekach.
Aleksandra Siuciak jest kierownikiem zespołu ds. badania strat wojennych, działającego w Muzeum Zamkowym w Malborku. W jednym z opracowań na ten temat wyjaśnia, że „w latach 1945-1950 wywieziono niemal wszystkie ocalałe artefakty, książki i dokumenty, rozpraszając je na terenie całego kraju. Z szacowanych kilkudziesięciu tysięcy eksponatów zgromadzonych przed wojną zaledwie nikły ułamek obiektów udało się do tej pory zidentyfikować”. To właśnie ona natrafiła na trop starodruku o królu Leszczyńskim - wypatrzyła go na aukcji ogłoszonej w Szwecji. Trzeba było jeszcze udowodnić, że ta „mała rzecz wielkiej wagi” dla zamku pochodzi z Malborka. Dowód znajduje się we wspomnianym sprawozdaniu Zarządu Odbudowy Zamku z 1905 r.
Ono zawiera listę publikacji przekazanych na własność zamku, wśród których było ponad 100 starodruków i dzieł rzadkich, a wśród nich na stronie 22 tego spisu oznaczony numerem 122, co możemy naocznie stwierdzić, znajduje się ten starodruk. Zachowane oznaczenia na druku są tego dobitnym potwierdzeniem - wyjaśnia Aleksandra Siuciak.
Muzeum "namierza" zabytek, sprawę przejmuje ministerstwo
W każdym takim przypadku powiadamiane jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego Wydział ds. Restytucji Dóbr Kultury Departamentu Dziedzictwa Kultury przejmuje sprawę i prowadzi negocjacje z aktualnym posiadaczem zabytku, by doprowadzić do jego bezpłatnego zwrotu. Od momentu zauważenia „Żywota Stanisława I” do czasu skutecznej finalizacji minęło około dwóch lat.
- To symboliczny gest przywracania pamięci, przywracania sprawiedliwości, ale też troski o to, co dla naszej tożsamości jest najcenniejsze. Wojna zabrała Polsce nie tylko miliony istnień ludzkich, ale i ogromny dorobek kultury. Ponad pół miliona dzieł sztuki - obrazów, rzeźb, rękopisów, ksiąg, mebli, przedmiotów sakralnych, przedmiotów codziennego użytku - zaginęło, zostało zniszczonych, rozproszonych po świecie. Każdy odzyskane dzieło to jak odnaleziony okruch duszy naszego narodu. A ten starodruk, który do nas wraca, został odnaleziony w Szwecji, przetrwał wojnę, ale nigdy nie przestał należeć do Malborka. Każdy taki powrót to „cegiełka” w budowaniu naszej narodowej wspólnoty pamięci. Każde odzyskane dzieło to dowód, że warto wierzyć, walczyć, szukać. My tych sukcesów w MKiDN mamy bardzo dużo, bo to jest 790 odzyskanych obiektów i 180 spraw, które są w toku - wyjaśnia Marta Cienkowska, podsekretarz stanu w MKiDN.
- Mamy kolejne „dziecko”, które wraca do nas. Tych „dzieci” mieliśmy kilkadziesiąt tysięcy, więc może radość proporcjonalnie jest niewielka, ale my się cieszymy z każdego, nawet z tak niepozornego „dziecka”, które wraca do naszej zamkowej rodziny, do Malborka - mówi dr hab. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego.
Zespół zamkowych badaczy, w ramach projektu wpisującego się w ministerialny program „Badanie polskich strat wojennych”, zidentyfikował ponad 2000 utraconych obiektów z kolekcji malborskiej. Wróciło kilkanaście. Starodruk ucieszył Aleksandrę Siuciak także dlatego, że jest ona przede wszystkim kierownikiem Biblioteki Naukowej w Muzeum Zamkowym.
Jezioro popiołów - opera ekologiczna. Opowieść o walce dobra...