Pamiętacie Alexa DeLarge z „Mechanicznej pomarańczy”? Ubrany na biało, z szatańskim uśmiechem i wolą niszczenia wszystkiego, co napotka? Gruz z nowej powieści Jakuba Żulczyka jest jeszcze gorszy, w swojej fascynacji złem podniesiony do potęgi. Po nocach śni o Hitlerze, wikińskich drakkarach i celtyckich ogniskach, za dnia kopie w brzuch i tnie po twarzy każdego, kto ma pecha stanąć mu na drodze. Bez konsekwencji, bo sytuacja w kraju zmienionym w monarchię klerykalno-parlamentarną sprzyja zabawom „naszych” chłopców. Wszystko jednak do czasu, ponieważ niebiosa, widząc co się w tej Polsce wyprawia, postanawiają zainterweniować.
Po „Czarne słońce” warto sięgnąć nie tyle ze względu na fabułę, co na język. Żulczyk osiąga mistrzostwo w snuciu wewnętrznego, nienawistnego monologu głównego bohatera. Z jednej strony chapeau bas, z drugiej strach oblatuje, gdy człowiek zda sobie sprawę, że język polski stwarza i takie możliwości.
Jakub Żulczyk
"Czarne słońce"
wyd. Świat Książki
- Najgorsze mieszkania do wynajęcia. Zobacz, co oni oferują [ZDJĘCIA]
- Rynek Główny pełen grzybów. Tak handlowano skarbami lasu!
- Nowy odcinek ekspresowej zakopianki gotowy! Zobacz jak wygląda!
- Parkowanie w Krakowie. Nowe zasady, większa strefa
- Najbardziej ekskluzywne osiedla w Krakowie [TOP 10]
- Wisła Kraków. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]
