Krótkie recenzje długich książek: Jakub Żulczyk, "Czarne słońce"

red.

Pamiętacie Alexa DeLarge z „Mechanicznej pomarańczy”? Ubrany na biało, z szatańskim uśmiechem i wolą niszczenia wszystkiego, co napotka? Gruz z nowej powieści Jakuba Żulczyka jest jeszcze gorszy, w swojej fascynacji złem podniesiony do potęgi. Po nocach śni o Hitlerze, wikińskich drakkarach i celtyckich ogniskach, za dnia kopie w brzuch i tnie po twarzy każdego, kto ma pecha stanąć mu na drodze. Bez konsekwencji, bo sytuacja w kraju zmienionym w monarchię klerykalno-parlamentarną sprzyja zabawom „naszych” chłopców. Wszystko jednak do czasu, ponieważ niebiosa, widząc co się w tej Polsce wyprawia, postanawiają zainterweniować.

Po „Czarne słońce” warto sięgnąć nie tyle ze względu na fabułę, co na język. Żulczyk osiąga mistrzostwo w snuciu wewnętrznego, nienawistnego monologu głównego bohatera. Z jednej strony chapeau bas, z drugiej strach oblatuje, gdy człowiek zda sobie sprawę, że język polski stwarza i takie możliwości.

Jakub Żulczyk
"Czarne słońce"
wyd. Świat Książki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

A właśnie, bo coś takiego wyszło - livro.pl/czarne-slonce-zulczyk-jakub-sku1231824805.html Jak to wygląda na tle Ślepnąć od świateł? Bo jakby temat zupełnie inny. Warto waszym zdaniem? Kto czytał? To trochę jakby tematyka z całkiem innej bajki, co nie?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl