Krwawa wojna w Rogu Afryki. Zbuntowany Tigraj w kleszczach Addis Abeby i Erytrei

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Tigrajczycy walczą z federalnym rządem Etiopii już dwa lata
Tigrajczycy walczą z federalnym rządem Etiopii już dwa lata YASUYOSHI CHIBA/AFP/East News
Dziesiątki tysięcy ofiar, miliony uciekinierów. Wojna w drugim najludniejszym kraju Czarnego Lądu grozi destabilizacją całego Rogu Afryki. Prawie dwa lata od wybuchu konfliktu zbrojnego w etiopskim regionie Tigraj, walki znów się nasiliły. Na dodatek w wojnę wmieszała się Erytrea. Do starć dochodzi na granicy z Sudanem, a terroryści islamscy z Al-Szabab nękają Etiopię z sąsiedniej Somalii.

Etiopia ze swymi bogactwami naturalnymi, 110 mln mieszkańców i całkiem silną armią zdołała stać się jedną z afrykańskich potęg kilka dekad po obaleniu marksistowskiego reżimu. W Addis Abebie mieści się siedziba Unii Afrykańskiej, a Etiopczycy chlubią się tym, że ich kraj jest jednym z kilku zaledwie na kontynencie, którego nigdy nie skolonizowano.

Jednocześnie należy zwrócić uwagę na to, jak zmieniła się mapa Rogu Afryki – z racji na położenie, niezwykle ważnego dla całego świata obszaru – przez ostatnie 30 lat. W 1993 roku od Etiopii oderwała się Erytrea (konflikt zakończono ostatecznie dopiero kilka lat temu, a byli wrogowie stali się dziś sojusznikami Addis Abeby w wojnie z Tigrajczykami). W 2011 roku Sudan Południowy oderwał się od Sudanu. A jest jeszcze, nieuznawany przez społeczność międzynarodową, Somaliland, który oderwał się od Somalii.

Do tego należy dodać niezwykłą mozaikę etniczną i religijną – choćby w samej Etiopii – oraz groźnych dżihadystów i interesy mocarstw zewnętrznych. Nic dziwnego, że Róg Afryki nękają ciągłe wojny i konflikty, także wewnętrzne. Obecnie najpoważniejszym jest wojna rządu w Addis Abebie, wspieranego przez Erytreę, z północnym etiopskim regionem Tigraj, którego mieszkańcy jeszcze niedawno odgrywali dominującą rolę w państwie.

Bunt i wojna

Mijają właśnie dwa lata od wybuchu wojny, do której doszło w wyniku politycznego konfliktu nowego premiera Etiopii Abiya Ahmeda Alego z kontrolującym region Tigraj potężnym Ludowym Frontem Wyzwolenia Tigraju (TPLF). Walki rozgorzały, gdy w listopadzie 2020 roku rząd federalny wysłał armię w celu usunięcia buntujących się przeciwko centralizacyjnym pomysłom premiera regionalnych władz wyłonionych przez TPLF. Po krótkiej kampanii i zajęciu stolicy regionu, miasta Mekelle, Abiy Ahmed Ali ogłosił koniec wojny. Tyle że tak naprawdę był to dopiero początek.

Siły TPLF przegrupowały się w górach, a potem przeszły do kontrofensywy. Po odbiciu przez nie w czerwcu 2021 roku Mekelle, rząd federalny ogłosił jednostronne zawieszenie broni i wycofał wojska z Tigraju. Ale zarazem zablokował dostawy pomocy humanitarnej do wyniszczonego wojną regionu. Tigrajczycy przeszli do kontrofensywy i udało im się przenieść wojnę także na teren sąsiednich regionów, Amhara na południu i Afar na wschodzie, zmuszając do ucieczki ćwierć miliona ludzi. Wtedy Abiy Ahmed Ali ogłosił powszechną mobilizację. Wzmocnione siły rządowe w listopadzie 2021 roku przystąpiły do kontrofensywy. Żadna ze stron nie była zdolna przechylić szali zwycięstwa na swą korzyść. W marcu 2022 roku zawarto rozejm.

Przetrwał pięć miesięcy. Walki wznowiono 24 sierpnia. TPLF twierdzi, że to armia rządowa i milicje Amhara zaatakowały ich pozycje niedaleko Kobo, miasta leżącego na strategicznie ważnej drodze A2, w pobliżu granicy między regionami Tigraj i Amhara. We wrześniu do Tigraju od północy wkroczyło nawet kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy erytrejskich. Rebelianci znaleźli się w odwrocie. 22 października siły etiopskie i erytrejskie przejęły kontrolę nad historycznym miastem Adwa, jakieś 30 km na południe od granicy Erytrei. To kolejne miasto stracone w październiku przez TPLF. Kilka dni wcześniej padło duże miasto Szirie, jakieś 50 km na zachód od Adwy.

Etiopia federalna

Co było przyczyną wybuchu wojny? Paradoksalnie to w dużym stopniu efekt ustroju, jaki zaprowadzono w Etiopii po obaleniu marksistowskiej krwawej dyktatury pułkownika Mengistu Hajle Mariama w 1991 roku. Ustroju, który wydawał się godzić wszystkie narody kraju.

Etiopia to państwo federalne, a konstytucja z 1994 roku daje głównymi grupom etnicznym bardzo dużą samodzielność w zarządzaniu własnymi regionami – których jest jedenaście. Co ważne, każdy region ma zapisane w konstytucji prawo do secesji. Na tym tle doszło właśnie do konfliktu rządu federalnego z władzami Tigraj. Największą słabością obecnego ustroju jest chyba zbyt daleko idące uprawnienia władz regionów w kwestiach polityki etnicznej. W efekcie mniejszość etniczna w skali całego państwa, w swoim własnym regionie może prześladować inne grupy. Przykładem takiej sytuacji – co też ma znaczenie dla obecnej wojny – są relacje między Tigrajczykami i Amharami. Ci pierwsi stanowią zaledwie 6% populacji całej Etiopii, ci drudzy 28% i są drugą największą grupą etniczną w kraju. Ale na terenie samego regionu Tigraj Amharowie są mniejszością, na dodatek brutalnie prześladowaną.

Tigrajczyków nie znosi zresztą wiele innych grup etnicznych w Etiopii. Choćby za to, że przez wiele lat mieli władzę nieproporcjonalnie wielką do ich liczebności. TPLF był przez blisko trzy dekady najsilniejszą frakcją w federalnych rządach (opartych na kwotach etnicznych) w Addis Abebie. Zmieniło się to dopiero po powstaniu rządu Abiya (2018). Tigrajczycy nie przystąpili do nowej koalicji rządzącej. Wyjście TPLF z rządu federalnego i jego konflikt z dążącym do ograniczenia władzy regionów rządem Abiya Ahmeda Alego doprowadziły do obecnej wojny. Abiy był początkowo postrzegany jako twórca pokoju po rozwiązaniu długotrwałego konfliktu Etiopii z Erytreą (dostał za to nawet nagrodę Nobla w 2019 roku). Ten wizerunek został jednak zburzony przez wojnę w Tigraju. Premier wysłanie wojsk na region określił to jako „krajową operację przywrócenia porządku”. Trudno jednak mówić tak o operacji, w którą zaangażowane były siły sąsiedniej Erytrei, a armia federalna sięgnęła po takie środki, jak powietrzne naloty, użycie jednostek pancernych oraz przymykanie oczu na mordowanie cywilów przez sprzymierzone milicje etniczne.

Głód i rokowania

Sytuacja humanitarna w Tigraju staje się coraz bardziej tragiczna, bo ostatnie walki potęgują cierpienie ludzi, którzy od ponad roku nie mają odpowiedniego dostępu do żywności czy leków. Ponieważ dostęp do regionu jest tak trudny, obserwatorzy są zdani na spekulacje dotyczące skali strat ludzkich. Organizacje humanitarne twierdzą, że część regionu jest prawdopodobnie w stanie głodu z powodu braku wpuszczenia pomocy humanitarnej. Rząd wyłączył w regionie niemal zupełnie telekomunikację i bankowość. Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że 13,1 mln ludzi w Etiopii potrzebuje opieki zdrowotnej i pomocy humanitarnej. Ponad 5,2 miliona z nich znajduje się w Tigraju. 89% mieszkańców regionu jest zagrożonych głodem, a 29% dzieci poniżej piątego roku życia jest mocno niedożywione.

Zewnętrzni aktorzy pragnący stabilizacji w regionie zdają sobie sprawę, że żadna ze stron nie jest w stanie zdecydowanie pokonać drugiej. Mike Hammer, specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych do Rogu Afryki, współpracuje z afrykańskimi i europejskimi kolegami, próbując doprowadzić Tigrajczyków i Etiopczyków do stołu negocjacyjnego Unii Afrykańskiej (UA). Przed wznowieniem walk rozmowy pokojowe wyglądały na możliwe, przy czym TPLF opowiadał się za mediacją USA i rządu Kenii, podczas gdy rząd Etiopii oczekiwał, że Unia Afrykańska będzie pośredniczyć w rozmowach. Nacjonaliści etiopscy uważają, że Amerykanie nie są bezstronni, że bliżej im do Tigrajczyków.

Pierwotnie rozmowy miały się zacząć już w pierwszej połowie października. Udało się to jednak zrobić dopiero kilka dni temu. Pierwsza runda rokowań rozpoczęła się w Republice Południowej Afryki w ostatni wtorek, a zakończyć się ma w niedzielę. Media nie mają dostępu do tego wydarzenia, co więcej, nie wiadomo nawet, gdzie ma ono miejsce. Rozmowom przewodniczą były prezydent Nigerii, a obecnie wysłannik Unii Afrykańskiej do Rogu Afryki, Olusegun Obasanjo, były wiceprezydent RPA Phumzile Mlambo-Ngcuka i były prezydent Kenii Uhuru Kenyatta. W charakterze obserwatorów pojawili się przedstawiciele ONZ i USA.

Trudno zakładać, że rozmowy pokojowe zakończą się szybko i sukcesem. Rząd Abiya nie zamierza ustępować, z kolei Tigraj – mimo ciężkiej sytuacji humanitarnej – dysponuje wciąż licznymi i bitnymi oddziałami. TPLF na początku wojny miał pod bronią nawet 100 tys. ludzi i większość z nich wciąż się bije. A należy pamiętać, że Tigrajczycy stanowili przez wiele lat najbardziej doświadczoną i najlepiej wyszkoloną część kadry oficerskiej etiopskiej armii. Co więcej, TPLF, który od 1991 do 2018 r. był ważną częścią koalicji rządzącej Etiopią, odpowiadał za nadzór nad potężną służbą bezpieczeństwa. Setki dobrze wyszkolonych oficerów służb specjalnych i ich agentów walczą dziś z rządem federalnym – prowadząc działania destabilizacyjne na terenie właściwie całego kraju.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Zainteresowania ze strony światowego szeryfa nie widać:) Nie ma ropy to niech giną:)
Wróć na i.pl Portal i.pl