Wcześniej informowano o 30 ofiarach śmiertelnych.
Do pierwszego wybuchu doszło przed budynkiem ministerstwa edukacji, gdzie roiło się od ulicznych sprzedawców. Drugi miał miejsce przed ruchliwą restauracją. Eksplozja zniszczyła tuk-tuki i inne pojazdy w okolicy uczęszczanych restauracji i hoteli – powiedział dziennikarz Associated Press, który znalazł się na miejscu zdarzenia. Jego zdaniem, większość ofiar to byli pasażerowie transportu publicznego.
Do ataku nie przyznała się żadna organizacja w rozdartym wojną domową kraju, jednakże władze podejrzewają, że za zamachem stoi powiązana z Al-Kaidą grupa Asz-Szabab. Prezydent Somalii nazwał atak „okrutnym i tchórzliwym”.
Do eksplozji doszło na skrzyżowaniu Zobe, dokładnie tym samym, na którym pięć lat wcześniej grupa Asz-Szabab dokonała zamachu bombowego, w którym zginęło 500 osób.
Atak w Mogadiszu miał miejsce w dniu, w którym prezydent, premier i inni wysocy urzędnicy spotkali się, aby omówić zwiększone wysiłki na rzecz zwalczania brutalnego ekstremizmu.
Rząd Somalii zaangażował się w nową, głośną ofensywę przeciwko Asz-Szabab – grupie ekstremistycznej, którą Stany Zjednoczone określiły jako jedną z najbardziej śmiercionośnych organizacji Al-Kaidy. Prezydent określił to jako „wojnę totalną” przeciwko ekstremistom, którzy kontrolują dużą część środkowej i południowej Somalii i byli celem wielu amerykańskich nalotów w ostatnich latach. Ekstremiści odpowiedzieli, zabijając prominentnych przywódców klanów, najwyraźniej starając się zlikwidować lokalne poparcie dla rządowej ofensywy.
22 października siły amerykańskie przeprowadziły nalot na terrorystów z grupy Asz-Szabab, gdy ci atakowali siły Somalijskiej Armii Narodowej w okolicy Buulobarde, znajdującej się około 135 mil (ok. 220 km) od Mogadiszu. Podczas ataku zginęło dwóch członków tego terrorystycznego ugrupowania.
Źródło: CBS News, Polskie Radio 24
