W nocy z wtorku na środę (17.11) Sejm zajmował się rządowym projektem nowelizacji ustawy o ochronie granicy. Miałby on zapewnić skuteczność działań polskich służb w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej po zakończeniu obowiązywania stanu wyjątkowego. W projekcie znalazły się zapisy dotyczące zakazu przebywania w strefie nadgranicznej, który mógłby być wprowadzony rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Rozwiązanie to ma nie dotyczyć mieszkańców obszaru objętego zakazem, osób wykonujących tam pracę zarobkową oraz uczniów czy osób korzystających z przejść granicznych. Zgodę na przebywanie innych osób, w szczególności dziennikarzy, będzie mógł wyrazić właściwy miejscowo komendant placówki Straży Granicznej.
Podczas sejmowej debaty wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik przekonywał, że media muszą relacjonować sytuacje na granicy w sposób uporządkowany.
Podobnie uważa prezydent Andrzej Duda. – Jestem zainteresowany tym, żeby dziennikarze mieli dostęp do granicy, ale w taki sposób, żeby nie przeszkadzali w jej strzeżeniu i podczas wykonywania swoich zawodowych obowiązków byli bezpieczni - powiedział wczoraj prezydent.
W związku z napiętą sytuacją na granicy Lasy Państwowe ogłosiły mobilizację Straży Leśnej. Leśni funkcjonariusze z całej Polski mają wspierać Straż Graniczną, policję i żołnierzy służących na granicy z Białorusią. - Leśnicy i funkcjonariusze Straży Leśnej z regionów przygranicznych doskonale znają teren, zwłaszcza trudnodostępne leśne tereny, dlatego podjąłem decyzję o mobilizacji Straży Leśnej w całej Polsce i skierowaniu części funkcjonariuszy na granicę z Białorusią, by pomóc bronić nasz kraj – tłumaczy Józef Kubica, dyrektor generalny Lasów Państwowych.
– Wspieramy żołnierzy od początku kryzysu i nadal jesteśmy do dyspozycji – mówi Kurierowi nadleśniczy Tomasz Bylina z Nadleśnictwa Biała Podlaska.
W ramach pomocy leśnicy przekazują służbom chroniącym granicę drewno do budowy tymczasowej infrastruktury polowej, m.in. platform obserwacyjnych, a także jako opał w polowych obozach dla funkcjonariuszy.
– Zwiększamy też ilość patroli straży leśnej. Sprawdzamy, czy w naszych lasach nie ukrywają się cudzoziemcy – mówi nadleśniczy Tomasz Bylina. Ale jak zaznacza, na razie na terenie podległego mu nadleśnictwa jest spokojnie.
Kolejki tirów przed granicą
W związku z zamknięciem przejścia granicznego w Kuźnicy, część ciężarowego tranzytu na wschód przejęło przejście Koroszczyn-Kozłowicze. W środę rano Izba Administracji Skarbowej poinformowała, że przez dobę funkcjonariusze służby celno-skarbowej odprawili łącznie prawie 3,5 tys. ciężarówek na towarowych przejściach granicznych w województwie lubelskim. Z kolei z wczorajszych danych z godz. 13 wynika, że na przejściu w Koroszczynie od godz. 8 odprawiono 382 pojazdy. Natomiast w kolejce do granicy o godz. 13 stało 350 tirów.
– Szacunkowy czas oczekiwania to osiem godzin – mówi Michał Deruś, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Po stronie białoruskiej na wjazd do Polski czekało natomiast 170 ciężarówek, które były już na terminalu w Kozłowiczach, a kolejne 420 aut czekało w kolejce.
Jak informuje Michał Deruś, w razie potrzeby na przejście w Koroszczynie kierowane są dodatkowe siły funkcjonariuszy. Wczoraj rano pracowało tam 28 osób.
– Ale samo zwiększenie obsady niewiele daje, ponieważ przejście ma określoną przepustowość – zauważa rzecznik IAS w Lublinie. I zapewnia, że ruch na polsko-białoruskiej granicy odbywa się bez większych problemów. – Nie notujemy żadnych przestojów w odbiorze i wypuszczaniu samochodów na stronę białoruską – dodaje Michał Deruś. Choć zaznacza, że sytuacja może się zmienić w okolicy najbliższego weekendu.
- Prezes Motoru przeprasza kibiców za swoje zachowanie. Zobacz fanów na derbach
- Remont Baszty Półokrągłej na finiszu. Zobacz, jak się prezentuje
- Kiermasz Produktów Lokalnych w Kazimierzu Dolnym
- Spacer po osiedlach Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej
- Rozbiórka Biedronki na Wieniawskiej. Zobacz zdjęcia z drona
- Fasada CSK w Lublinie podświetlona hasztagiem #Muremzapolskimmundurem
