Krzysztof Jurgiel w Solidarnej Polsce? Trwają rozmowy. Transferów z PiS może być więcej

Agaton Koziński
Agaton Koziński
Krzysztof Jurgiel był ministrem rolnictwa w rządach PiS w latach 2015-2018. W tym roku został europosłem
Krzysztof Jurgiel był ministrem rolnictwa w rządach PiS w latach 2015-2018. W tym roku został europosłem fot. Krzysztof Kapica
Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa w poprzedniej kadencji, który od maja jest europosłem, rozmawia z Solidarną Polską o przejściu do tego ugrupowania. Transferów z PiS może być więcej - wynika z ustaleń „Polski”.

Jurgiel to najważniejszy i najbardziej znany polityk, o którym mówi się w kontekście odejścia z PiS. Były minister źle przyjął fakt odwołania go z resortu w 2018 r. Nie ukrywał swoich pretensji w czasie kampanii do Europarlamentu - o to, że PiS bardziej wspiera jego rywala Karola Karskiego niż jego. Ostatecznie mandat udało mu się wywalczyć, jednak niezadowolenie pozostało.

Skorzystać z tego zamierza Solidarna Polska. W obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego tę partię reprezentuje dwóch polityków (Beata Kempa i Patryk Jaki). Wiele na to wskazuje, że zyskają nowego partyjnego kolegę. Informację o tym, że rozmowy o przejściu Jurgiela do SolPola trwają, potwierdziły nam dwa niezależne źródła.

Kto jest głównym graczem na scenie politycznej? Piotr Zaremba analizuje układ sił po wyborach parlamentarnychPrawo i Sprawiedliwość miało pełne prawo świętować swój triumf. Jest pierwszą partią w dziejach III RP, która po raz drugi zdobywa większość bezwzględną w wyborach do Sejmu. Na dokładkę w tej drugiej wygranej elekcji wzięło o 7 procent i ponad dwa miliony wyborców więcej niż w pierwszej. A bardzo wysoka frekwencja, wynikła po części z logiki polaryzacji, a więc i siły emocji antypisowskich, podważa wizję erozji polskiej demokracji. Ona jeszcze wzmacnia solidny mandat do rządzenia.Nie ma już geograficznego podziału na Polskę pisowską i antypisowską . PiS umościł się w zachodnich i północnych województwach. Był pierwszy we wszystkich poza pomorskim. Nie zdobył tylko wielkich miast. Na tym triumfie jest jedna skaza. Suma głosów oddanych na PiS jest mniejsza niż suma głosów opozycyjnych.  Ba, nie przebito nawet głosów samej opozycji totalnej. Nikt wcześniej nie miał aż tyle. Ale jeśli rządzi się przy użyciu totalnej polaryzacji: „my kontra cała reszta”, pojawia się poczucie niedosytu.Liderzy PiS spodziewali się 47, 48 procent i nie wejścia do Sejmu prawicowej  Konfederacji. Wówczas rozkład mandatów byłby inny. Można by nawet sięgnąć po większość  trzech piątych potrzebną do odrzucenia wet prezydenta. Tak zaś wybór opozycyjnego prezydenta za pół roku może sparaliżować rządy Zjednoczonej Prawicy. Przyszły też inne ciosy. Kontrola opozycji nad Senatem, chyba nie do złamania. I trudności wewnątrz samego prawicowego bloku. Koalicjanci Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry,  zaczęli stawiać warunki.Niektórzy komentatorzy spodziewają się po nowym Sejmie odrodzenia barwnego parlamentaryzmu, opartego na debacie. A po sporach między Sejmem i Senatem zahamowania modelu bezwzględnej dominacji partii  rządzącej na rzecz kultury kompromisu. Pytanie jednak, jak na te nowe warunki zareaguje centrum dowodzenia na Nowogrodzkiej (choć opozycja także). Na razie mamy do czynienia z całym ciągiem personalnych sukcesów i porażek. Warto im się przyjrzeć. ----------->>>

Kto jest głównym graczem na scenie politycznej? Piotr Zaremb...

Sam jednak zainteresowany zaprzecza. - Jestem w PiS ponad dwadzieścia lat. Nie zapadły decyzje o żadnych zmianach - mówi pytany przez „Polskę” były minister rolnictwa.

Bez względu na to, czy ten transfer się dokona, czy nie, to wiele wskazuje na to, że ruchów politycznych w obozie Zjednoczonej Prawicy będzie więcej. Solidarna Polska prowadzi rozmowy także z dwoma posłami w krajowym Sejmie. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie przejdą oni z PiS do SP. Sporo transferów szykuje się także na niższym poziomie politycznym - na szczeblu samorządów i rad miejskich.

Skąd ten ruch w obrębie - wydawałoby się - jednego obozu politycznego? To konsekwencja ostatnich wyborów parlamentarnych. Ku zaskoczeniu (przede wszystkim Nowogrodzkiej) Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina wprowadziły do Sejmu po 18 posłów.

PiS porozumiał się z koalicjantami o ewentualnych transferach wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Jest na nie czas do końca roku

Jako że cała Zjednoczona Prawica ma łącznie 235 deputowanych, to nagle każde z tych ugrupowań zyskało status języczka u wagi. PiS żadnego ważnego głosowania w Sejmie nie wygra bez poparcia obu tych ugrupowań. Ich znaczenie wyraźnie więc wzrosło w porównaniu z poprzednią kadencją.

Oświadczenia majątkowe posłów obecnej kadencji zostały opublikowane na stronach Sejmu. Każdy może sprawdzić, ile zgromadzili członkowie Rządu. Mateusz Morawiecki to milioner, czego nie można powiedzieć o niektórych politykach Lewicy. Z kolei Jarosław Kaczyński spłaca kredyt i wspomina w swoim oświadczeniu majątkowym o Srebrnej Sp. z o.o. Kto i jaki majątek zgromadził? Zobaczcie!

Oświadczenia majątkowe posłów. Morawiecki to milioner, Kaczy...

To z tego powodu nagle wielu działaczy PiS zaczęło szukać kontaktu z SolPolem czy Porozumieniem. Prosta konstatacja - skoro te partie stały się tak ważne, to za ich pośrednictwem łatwiej będzie zrobić karierę. W PiS struktury są ułożone, kolejność awansów dawno temu ustalona. W małych ugrupowaniach siłą rzeczy dużo łatwiej się wybić, zostać zauważonym.

Początkowo PiS próbował blokować tego typu ruchy. Ale widząc ich skalę, zawarł z koalicjantami porozumienie. Jeśli w ramach Zjednoczonej Prawicy ma dochodzić do transferów, to tylko do końca roku - później rozpocznie się kampania prezydencka i tego typu ruchy mogłyby się okazać zakłócającymi jej przebieg kołysaniem łódką.

Dlatego w najbliższych dniach można się spodziewać informacji o zmianach barw politycznych. Mniej na najwyższym szczeblu, ale według zapowiedzi będzie ich sporo na szczeblach samorządowych.

Nasz rozmówca podkreśla, że trudno oczekiwać, żeby ta nadchodząca seria transferów przebiegła bezboleśnie. Spodziewa się, że wywoła ona sporo napięć, przede wszystkim między SolPolem i PiS.

Niby to „kłopocik”, nie kłopot, bo przecież Konfederacja wprowadziła do Sejmu zaledwie 11 posłów, to za mało, żeby nawet stworzyć klub w Sejmie. Ale przez konfederatów PiS nie dostał premii wynikającej z ordynacji. Cztery lata temu w ten sposób „przejął” głosy oddane na koalicję Zjednoczona Lewica, która nie przekroczyła progu wyborczego, jak również te oddane na ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego, KORWIN. To właśnie w wieczór wyborczy wywołało wściekłość Jarosława Kaczyńskiego, nie tylko o to, że nie dostał owej „premii”, ale również dlatego, że pozwolił odepchnąć się od prawej ściany sceny politycznej. Jaka w tym wina Kurskiego? Otóż kierowana przez niego telewizja przez dużą część kampanii starała się ignorować Konfederację, w publikowanych sondażach pomijała notowania tego ugrupowania. W wyniku przegranych procesów w trybie wyborczym, „Wiadomości” musiały za to przepraszać tuż przed wyborami. Tymczasem Konfederacja była pod progiem do przełomu września i października. Wynika to ze średniej sondażowej ze wszystkich badań. Trend wzrostowy zaczął się pod koniec września i w tym czasie rozpoczął się spór z TVP. Najpierw od zamieszania w Studio Polska, a później spór o flagę w studio podczas debaty. Trend wzrostowy wzmocnił się po przegraniu przez TVP procesów dotyczących prezentacji sondaży Konfederacji. Wzmocniło to też krytykę TVP w Internecie, np. na Wykopie, gdzie zwolennicy Konfederacji nazywali ją „TVPiS”. „Gdyby ludzie Kurskiego nie ignorowali ich, oni sami zaprezentowaliby się jako wariaci, przecież wystarczyło zaprosić do studia Korwin-Mikkego, a ten palnąłby garść głupot i sam zdetonowałby bombę pod tym projektem. A tak zagłosował na nich co piąty młody człowiek, mimo że to my zwolniliśmy ich z podatków” - mówią w PiS. Jakie są szanse upadku Kurskiego? W PiS mówią, że dość duże, choć wtedy Kaczyński musiałby przyznać się do błędu, bo to on wyhodował Kurskiego. A tego przecież prezes nie lubi.W wypadku tego kłopotu szukanie winnych nie ogranicza się do Kurskiego, który zresztą oskarżany jest o „współudział” w stworzeniu kolejnego kłopotu, czyli promowanie na swoich antenach „ziobrystów”. Dostało się za to również głównym sztabowcom i strategom tej kampanii, czyli duetowi Annie Plakwicz i Piotrowi Matczukowi. Oni stworzyli ładną kampanię w oprawie, w obrazku, jednak zabrakło w niej strategii, a jednym z podstawowych celów PiS było niedopuszczenie, żeby wyrosła mu jakakolwiek konkurencja z prawej strony. Innym „winnym” ma być profesor Waldemar Paruch, naczelny strateg i socjolog PiS-u. Miał on do samego końca przekonywać prezesa, że Konfederacja nie jest dla PiS jakimkolwiek zagrożeniem, że z pewnością nie dostanie się do Sejmu.

Nowa piątka Kaczyńskiego. Ale to pięć kłopotów prezesa

Partia Zbigniewa Ziobro, która przez całą poprzednią kadencję jedynie wegetowała, nie dbając zbytnio o swoje struktury lokalne, miesiąc temu podjęła decyzję o tym, żeby trzeba to zmienić - i wzmocnić się w terenie. Tyle że do tego potrzebuje ludzi. Dlatego też szuka chętnych - a najłatwiej znaleźć ich w PiS-ie.

Pytanie, jak na to zareaguje Nowogrodzka. Już teraz jest gorąco z powodu procedowanych ustaw dyscyplinujących sędziów. To zdecydowanie temat numer jeden w debacie publicznej. Ale pod dywanem trwa rywalizacja wewnątrz rządzącego obozu. Kto wie, czy nie groźniejsza dla jego przyszłości niż protesty w obronie sądów.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl