Ks. Walerian S. miał być częstym gościem w rodzinnym domu Piotra. Duszpasterz i nauczyciel akademicki utrzymywał przez długie lata kontakty z jego rodzicami. W latach 1986-1994 często zostawiali dziecko z księdzem (w 1986 roku dziecko miało 3 lata). To skończyło się, kiedy matka Piotra zauważyła, że duszpasterz całuje jej syna w usta.
Pięć lat temu Piotr ujawnił, że w dzieciństwie był molestowany i gwałcony. Od ks. Waleriana S. domagał się 500 tys. zł zadośćuczynienia. Jednak ze względu na przedawnienie się sprawy Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził, że mężczyźnie należą się jedynie przeprosiny. Piotr chciał, żeby miały one następującą treść: „Ja, Walerian S., przepraszam Piotra Halliopa za naruszenie jego dóbr osobistych, w postaci godności i nietykalności cielesnej, które nastąpiły w latach 1986-1994, a których dopuściłem się, pełniąc posługę kapłańską”. Jednak sąd stwierdził, że Walerian S. naruszył dobro osobiste Piotra jako „prywatna osoba fizyczna”, działania pozwanego miały miejsce w realiach towarzyskich, a nie religijnych i usunął fragment odnoszący się do posługi kapłańskiej. Taki też wydał wyrok, od którego Piotr się odwołał.
W środę Sąd Apelacyjny w Lublinie rozpatrzył odwołanie 36-latka. Zmienił zaskarżony wyrok w tym zakresie, w którym dotyczy on treści przeprosin i fragmentu „a których dopuściłem się, pełniąc posługę kapłańską”. - W ocenie sądu odwoławczego brak było podstaw do takiego okrojenia treści przeprosin - powiedziała sędzia Magdalena Kuczyńska. W uzasadnieniu argumentowała, że co prawda do zdarzeń z udziałem księdza i nieletniego nie dochodziło w czasie pełnienia posługi kapłańskiej, ale pozwany jako kapłan obdarzany był przez rodzinę i powoda zaufaniem. Cieszył się autorytetem moralnym. W związku z tym był dopuszczany do bliskich relacji. Sąd Apelacyjny stwierdził, że pełnienie przez Waleriana S. posługi księdza było stwierdzeniem faktu i powinno się znaleźć w przeprosinach.
Piotr Halliop oczekiwał też przeprosin od Archidiecezji Lubelskiej za brak reakcji na zachowanie księdza. Jednak według ustaleń sądu, kuria zareagowała. W 2014 r., dwa-trzy tygodnie po zawiadomieniu o nieprawidłowościach, podjęła karne postępowanie kanoniczne. Przesłuchani zostali świadkowie i sporządzona opinia biegłego psychologa. W marcu 2015 r. sprawa została skierowana do Stolicy Apostolskiej, gdzie od tego czasu odbywa się proces. Niezależnie od tego abp Stanisław Budzik przeprosił słownie Piotra.
- Wszystkie te okoliczności faktyczne, bezspornie ustalone w niniejszej sprawie, stoją w sprzeczności z twierdzeniem o braku reakcji kurii na zachowanie Waleriana S. w stosunku do powoda - przyznała sędzia Magdalena Kuczyńska.
- Cieszę się, że obrona księdza Waleriana S., który tak mnie atakował, twierdził, że to sobie wymyśliłem, że konfabuluję, legła w gruzach - skwitował wyrok Piotr Halliop. Winą za swoją krzywdę obarcza Kościół. - Wszyscy wiedzieli, że lubi chłopców. Że były orgie w domku nad jeziorem. Wiedzieli o tym ludzie z bliskiego kręgu KUL - twierdzi. Zamierza odwołać się do Sądu Najwyższego. Złożył już skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Planuje też zgłoszenie sprawy do trybunału działającego przy ONZ. Od ks. Waleriana S. domaga się 150 tys. euro zadośćuczynienia.