Książka to niewysłany list córki do ojca, który ją gwałcił

Rozmawia Anita Czupryn
Molestowana dziewczynka, której gehenna trwała całe dzieciństwo, myślała, że tak zachowują się wszyscy tatusiowie
Molestowana dziewczynka, której gehenna trwała całe dzieciństwo, myślała, że tak zachowują się wszyscy tatusiowie 123RF
"Kato-tata. Nie-pamiętnik" - szokująca książka o molestowaniu seksualnym małej dziewczynki - trafiła właśnie do księgarń.

Dolny Śląsk, lata 70., katolicka rodzina: trójka dzieci, tata na kierowniczym stanowisku, mama pracuje w biurze. Najmłodsza córka zostaje "pupilką" tatusia. Molestuje ją seksualnie, brutalnie gwałci. Gehenna trwa całe dzieciństwo i okres dorastania dziewczynki. Ta początkowo sądzi, że robią tak wszyscy tatusiowie. Matka wie o wszystkim, ale nie reaguje. "Moje pierwsze doświadczenie seksualne miało miejsce, kiedy miałam około trzech latek, a może nawet mniej" - pisze autorka Halszka Opfer. Nieprzypadkowo "opfer" to słowo pochodzące z niemieckiego, oznacza ofiarę. Tak też czuje się dziś dorosła, 47-letnia kobieta, która po latach postanowiła przerwać milczenie o piekle dzieciństwa, jakie zafundowali jej rodzice.

Książkę zaczęła pisać trzy lata temu, po wielu terapiach psychologicznych. Mieszka w Wielkiej Brytanii. Lektura jest wstrząsająca: "Tatuś głaszcze mnie po głowie, rozmawia ze mną czule,jednocześnie wkładając rękę w moje śpioszki. Czuję, że jego palec zaczyna mi wchodzić w podbrzusze, zaczynam się wiercić. Boli. On jednak nie przestaje i wkłada palec jeszcze głębiej. Boli mnie jeszcze mocniej, coraz bardziej się boję i łzy lecą mi strumieniami".

Ta książka to dla niej niewysłany do rodziców list. Ojciec zmarł dwa lata temu. Przeprosił za wszystko. Ale brat autorki zagroził, że jeśli wyda książkę, zniszczy życie rodzinie i jego dzieciom.

Kobieta nie chce osądzać rodziny. Chce pomóc tym, którzy wciąż nie umieją krzyczeć i wołać o pomoc, gdy są krzywdzeni.

***

Z Halszką Opfer rozmawia Anita Czupryn

Halszka Opfer to pseudonim. Strach pisać pod własnym nazwiskiem?
Nawet teraz, choć książka jest już wydrukowana, nadal się boję. Mój brat wściekł się, mówiąc, że zniszczę życie jego dzieciom. Zerwałam z nim kontakt. Najbardziej mnie boli, że mama, która o wszystkim wiedziała, dziś nie poczuwa się do winy. Mówi, że nic nie pamięta. A ja z siostrą mówiłyśmy jej o tym, co się dzieje w domu, gdy jej nie ma.

Czego mama rzekomo nie może sobie przypomnieć?
Strasznych rzeczy, jakie się działy w domu. To, że ojciec mnie gwałcił, było codziennością. Ale on też dobierał się do koleżanek, które do nas przychodziły. Na naszych oczach.

Mama wie o książce?
Brat jej powiedział, gdy zaczęłam pisać trzy lata temu. Zadzwoniła do mnie z pretensją: "Nie życzę sobie, żebyś cokolwiek pisała, przyniesiesz nam wstyd".

A tata? Dała mu Pani do przeczytania?

Umarł dwa lata temu. Tydzień przed śmiercią zadzwonił do mnie i powiedział: "Przepraszam". Przez te wszystkie lata czułam do niego jedynie wstręt, obrzydzenie i nienawiść. Ale gdy przeprosił - wybaczyłam. Mamie nie potrafię wybaczyć. Ona wciąż udaje, że nic nie było, nic się nie stało. Nie pamięta, że po kąpieli nagą wkładała mnie pijanemu ojcu do łóżka. Bała się, że ją pobije, bo tłukł ją strasznie. Gdy uciekała z domu przed ojcem, my z siostrą, z którą spałam w jednym łóżku, biłyśmy się o miejsce przy ścianie. Bo wiedziałyśmy, że przyjdzie ojciec i sięgnie po tę, która będzie spała od zewnątrz. Siostra była silniejsza. Przegrywałam i lądowałam u ojca w łóżku.

Kiedy po raz pierwszy tata zaczął się do Pani dobierać?

Miałam dwa, albo trzy latka, byłam jeszcze w śpiochach, ale dobrze to pamiętam. Jestem w łóżeczku z siatką, on się pochyla nade mną, widzę jego wielką twarz. Ściąga mi śpioszki, jedną ręką głaszcze po głowie, a drugą zadaje ból. To była codzienność mojego życia. Tata nie pytał o nic, choć płakałam, prosiłam, aby mnie nie dotykał. Gdy byłam starsza, miałam już 15 lat, zaczęłam się buntować. Usiłował mnie przekupić albo dawał mi do picia wódkę.

Molestował tylko Panią, czy siostrę również?
Byłam najmłodsza z trójki rodzeństwa, wyróżniał mnie. Mówił, że jestem jego pupilką. Kupował mi ubrania, to wzbudzało zazdrość rodzeństwa. Ale płaciłam za to straszną cenę. Po latach siostra powiedziała mi, że gdy była dorastająca panienką, dobrał się i do niej i brutalnie zgwałcił.

Mieszkała Pani na Dolnym Śląsku, opisuje Pani lata 70. i 80. Czym się zajmowali rodzice?
To była inteligencka rodzina. Tata zawsze na kierowniczym stanowisku, wykształcony, bardzo dużo czytał. Elokwentny w towarzystwie. W czterech ścianach przeobrażał się w zwierzę.

Był wierzący?
Tak, to był bardzo wierzący, katolicki dom. Ojciec pilnował, abyśmy co niedzielę byli w kościele, księdza przyjmował w domu. Zastanawiałam się wtedy, w jaki sposób on się spowiada.

Dlaczego nie próbowała Pani powiedzieć komuś o tym, w jakim piekle żyje?

Próbowałam. Ale to było niemożliwe do opowiedzenia. Rodzina była świętością. Raz się odważyłam zagadnąć nauczycielkę. Zaczęłam mówić, że tata pije, że w domu robi awantury. Nie pozwoliła mi dokończyć. Kazała wracać do klasy, a potem bardzo źle mnie traktowała. Więc zrozumiałam, że o takich rzeczach mówić nie wolno. Poza tym to ja byłam przekonana, że robię coś złego. A że to, co robi ojciec , to normalne, bo tak ojcowie robią swoim córkom.

Kiedy zrozumiała Pani, że to jej zrobiono coś złego?
Gdy moja córka miała 8 lat, mój ojciec również i ją molestował. To było 16 lat temu. Przyjechałam w odwiedziny do rodziców z córeczką. Z mamą wybrałam się do sklepu. Dziecko zostawiłam z dziadkiem. Kilka dni później rozmawiałam z nią o dojrzewaniu, zwracałam uwagę, aby nie pozwalała na to, gdyby ktoś chciał ją dotykać. "Już mnie ktoś dotykał. Dziadek" - powiedziała. Gdyby ojciec był blisko mnie, chyba bym go zabiła. Chwyciłam za telefon, zadzwoniłam do rodziców. Odebrała mama. Obiecała, że z nim porozmawia. Po rozmowie stwierdziła: "No tak, dotykał ją, ale nie zgwałcił. I cóż się stało?"

Co było dalej?
Dojrzałam do tego, aby pójść do psychologa. Oczywiście wybrałam takiego, który mieszkał 300 km od mojego miasta. Ujawniając molestowanie, czułam, jakbym popełniła zbrodnię. Miałam wiele terapii, wiele wizyt u różnych psychologów. W końcu jeden z nich zaproponował, abym napisała list do ojca. Nie muszę go wysyłać. Ta książka jest dla mnie takim właśnie niewysłanym listem.

W jaki sposób to, że była Pani molestowana w dzieciństwie, wpłynęło na Pani życie? Na zachowania, relacje z ludźmi?
Trudno mi było radzić sobie w dorosłym życiu. W 1984 r. miałam 22 lata, byłam po maturze. Wzięłam ślub, bo tego chciał mój ojciec: "Jak długo masz zamiar z nim chodzić i mieszkać u nas?". Małżeństwo było niepo-rozumieniem. Myślę, że każde by takie było, niezależnie za kogo bym wyszła. Mąż mój był człowiekiem władczym, dominującym, a ja nie umiałam mówić "nie". Zresztą wśród ludzi zawsze czułam swoją inność. Próbowałam się dostosować, ale oni szybko wyczuwali moją uległość. Wykorzystywali mnie, czasem się pastwili, wyśmiewali. Byłam kozłem ofiarnym. Gdy urodziłam córkę, poświęciłam się jej. Siedziałam w domu i czułam się bezpiecznie. Mąż pracował w kopalni. Dwa lata temu poznałam mężczyznę. Zakochałam się, wzięłam rozwód z mężem i szybko kolejny ślub. Cztery dni po ślubie uciekłam od drugiego męża. Facet okazał się toksyczny, a ja nie chcę już pozwolić na to, by ktoś decydował o moim życiu.

Co Pani poczuła, gdy skończyła tę książkę?
Gdy zasiadałam do jej pisania, w domu musiałam być sama. Stawiałam przed komputerem swoje zdjęcie z czasu, gdy miałam 7 lat. Pisałam te wszystkie straszne rzeczy, jakie robił mi ojciec i zaczynałam płakać. Czułam, że staję się dzieckiem. Gdy oddałam wydruk przyjaciółce, która ją redagowała, wciąż czułam do siebie wstręt. Gdy dostałam książkę do ręki - czułam wstyd. Teraz czytam ją już dziesiąty raz i wciąż płaczę, nie mogę się uspokoić.

Co córka powiedziała na Pani książkę?
Ma 24 lata, mieszka w Anglii, studiuje prawo, pracuje w banku, chce zostać na stałe. Jest kimś innym niż ja: pewna siebie kobieta sukcesu. Boi się przeczytać książkę. Ale wie o wszystkim. Niedawno żartem stwierdziła: "Zawsze miałaś «zryty beret», ale teraz normalniejesz. Nawet zaczęłaś o siebie dbać". Powoli zaczynam się odbudowywać. Żałuję, że nie studiowałam, przez tyle lat nie myślałam o sobie. Teraz wiem, jakie to ważne.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
madi
Z ciekawości przeczytałam owy nie-pamiętnik. Halszki. Nie jest to pierwsza książka, którą przeczytałam o tej tematyce. Niestety muszę powiedzieć (może to nie prawda) ,że żadna z autorek przeczytanych przeze mnie książek nie zrobiła z siebie takiej "ofiary losu".Dla mnie jest to ubarwiona na maxa tragedia,może to było prawdą ale sposób jej przedstawienia w przypadku mej osoby nie wywołuje żalu tylko złość.Halszka była tak bezbronna ,że potem gwałcił ją kto chciał bo z naiwności szła z każdym a potem się dziwiła,że nieznajomy tak od siebie chce jej pomóc. Nienormalne po prostu. Przeżyła wiele złego i jeszcze będąc dorosłą wraca do rodziców z wnuczką i jeszcze zostawia na pare h swą córkę z dziadkiem pedofilem?-gdzie tu jest rozum?Potrafi mi to ktoś wyjaśnić bo ja tego nie rozumiem i śmiać mi się chce. Szkoda,ze autorka robi kase na swym nieszczęściu.Żal mi jej...ale już nie wiem z jakiego powodu...
e
elanaa
wspolczuje jesli to byla prawda, brzydzę się pedofilami, ale zastanawia mnie fakt że autorka zostawila pod opieką "dziadka" swoją corkę...?
ten wpis wzbudza u mnie podejrzenia że historia moze byc napisana dla kasy..
A
Aneta
Aż wstyd patrzeć na te komentarze poniżej. Jak można tak się wyrażać o takiej sprawie?? Nawet gdyby faktycznie to była zmyślona historia a zapewne nie jest, to czy można takimi słowami mówić o takiej tragedii? Ja sądzę, że jeśli ktoś jest w stanie napisać, że jest to szmira dla kasy to jest głupcem i coś z nim nie tak. Ale rozumiem że we własnym domu miał cudownie. a nawet jeśli się nie przelewało było w porządku. To dobrze że dla nie których ludzi jest nie do pomyślenia że takie coś się dzieje w domach. Ale dzieje się. Niestety dzieje się i przez takich ludzi jak Jermar2 czy x będzie tego więcej... Ludzi którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że taki horror dzieje się nie filmie ale tu obok nas, że sąsiad który z uśmiechem odpowiada na "dzieńdobry" katuje swe dzieci trzeba uświadomić! jestem zbulwersowana a autorce tekstu współczuję jak cholera... aż się boję sięgnąć po tę książkę... Ale przeczytam ją i wszyscy powinni
A
Aneta
Aż wstyd patrzeć na te komentarze poniżej. Jak można tak się wyrażać o takiej sprawie?? Nawet gdyby faktycznie to była zmyślona historia a zapewne nie jest, to czy można takimi słowami mówić o takiej tragedii? Ja sądzę, że jeśli ktoś jest w stanie napisać, że jest to szmira dla kasy to jest głupcem i coś z nim nie tak. Ale rozumiem że we własnym domu miał cudownie. a nawet jeśli się nie przelewało było w porządku. To dobrze że dla nie których ludzi jest nie do pomyślenia że takie coś się dzieje w domach. Ale dzieje się. Niestety dzieje się i przez takich ludzi jak Jermar2 czy x będzie tego więcej... Ludzi którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że taki horror dzieje się nie filmie ale tu obok nas, że sąsiad który z uśmiechem odpowiada na "dzieńdobry" katuje swe dzieci trzeba uświadomić! jestem zbulwersowana a autorce tekstu współczuję jak cholera... aż się boję sięgnąć po tę książkę... Ale przeczytam ją i wszyscy powinni
T
TATARSTAN1
O horrorze, który fundują swoim dzieciom oprawcy nie trzeba mówić, trzeba krzyczeć! Trzeba uswiadamiać ludziom, ze w ich otoczeniu, w ich bloku, pracy - może być potwór. Zauważać smutne oczy dziecka. temu to służy - ratowaniu tych, którzy cierpią.
Trzeba też jasno powiedzieć, że pedofile to nie tylko mężczyźni. Tylko kto zwróci uwagę na "kochającą mamusię"?
h
hokus-pokus
Takich katolickich rodzin mamy w kraju tysiace. Przez wiele lat nikt nie zwracal uwagi na szeroko rozumiane zjawiako pedofilii. Dopiero niedawno spoleczenstwo otrzezwialo i uswiadomilo sobie, jak wielka krzywda spotyka dzieci wykorzystywane seksualnie. Polacy nie znajduja jednak wystarczajacego wsparcia w instytucjach powolanych do stalego ksztaltowania moralnych postaw ludzi. Kosciol katolicki praktycznie unika tej problematyki. Dla niego wazniejsza jest rodzina jako taka, zbudowana na fundamencie malzenstwa kobiety i mezczyzny niz cierpienia niewinnych dzieci zadawane im przez wierzacych i praktykujacych krewnych. Kosciol woli poswiecic swa energie walce o zycie zaplodnionej komorki jajowej, ktora w jego opinii cieszy sie godnoscia ludzka niz stanac w obronie narodzonych i odczuwajacych bol malolatow dotknietych zbrodnia pedofilii. Aborcja to temat nosny politycznie, wokol ktorego mozna latwo zorganizowac naiwnych ludzi i wykorzystac ich do wlasnych celow. Kwestia molestowania dzieci wydaje sie trudniejsza, poniewaz Kosciol latami przymykal na nia oczy i tolerowal pedofilow we wlasnych szeregach. Zreszta srodowiska patriarchalne i autorytarne sa bardziej podatne na chorobe pedofilii. Kosciol katolicki, jako organizacja zadajaca od swoich wiernych bezwzglednego posluszenstwa, wspiera podobnie funkcjonujace autorytarne rodziny, w ktorych pod pretekstem dobra dzieci przyzwala sie na uzywanie przemocy i kar cielesnych.
x
x
Uważajmy na takie bzdury. Organizacje feministyczne biorą potężne pieniądze unijne a także nasze za kampanię "przemoc w rodzinie". Przecież trzeba ją jakoś nakręcać. Ilu ludzi niewinnych w związku z tym dostaje wyroki aż głowa mała. Kto widział sprawiedliwość w sądach? Niech się tacy wpisują na listę. Obawiam się,że pozostanie pusta.
Autorka używa świetnego "wybiegu" - tatuś już nie żyje. W ten sposób nie musi się tłumaczyć z dalszych losów tej sprawy a kasa za wydanie książki leci że hej.
Czy naprawdę musimy być aż takimi głupcami, którzy pozwolą się karmić takimi idiotyzmami? A jaki to ma wpływ na psychikę małoletnich, którzy spokojnie mają dostęp do tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl