Tomasz Dębek: W grudniu nie udało się panu zadebiutować w KSW, z walki z Borysem Mańkowskim wykluczyła pana kontuzja. Teraz jest pan gotowy na to, by pokazać kibicom swoje umiejętności?
Dricus Du Plessis: Absolutnie. Ostatnie dni były niesamowite. Uwielbiam Polskę, wasze jedzenie i piwo są świetne. Kibice przyjęli mnie bardzo ciepło, atmosfera przed galą jest elektryzująca. Jestem nakręcony i gotowy do walki. Oglądajcie sobotnią galę, nie pożałujecie. Pokażę całemu światu, na co mnie stać.
To, że wystąpi pan w walce wieczoru jest dużym wyróżnieniem?
Tak to odbieram. Walczyłem w wielu pojedynkach kończących gale. Przy wypełnionych halach zdobyłem dwa pasy mojej rodzimej organizacji EFC. Jestem przyzwyczajony do gry o wielką stawkę, na pewno nie zje mnie trema. W sobotę napiszemy historię, po raz pierwszy walką wieczoru gali KSW będzie starcie dwóch zawodników spoza Polski. Jestem pewien, że nie zawiedziemy oczekiwań kibiców i włodarzy organizacji. Udowodnię, że każdy mój występ powinien być głównym pojedynkiem gali.
Jak bardzo ceni pan umiejętności Roberto Soldicia? Trzeba przyznać, że jego pierwsza walka w KSW, kiedy zastąpił pana w walce z Mańkowskim, była imponująca.
Bił się z dużo niższym przeciwnikiem, który nie przygotowywał się pod niego. Borys nie był w tej walce sobą. Ale trzeba przyznać, że Roberto zrobił to, co miał do zrobienia. To prawdziwy profesjonalista i dobry zawodnik. Nie spodziewam się łatwej walki. Ani teraz, ani w przyszłości. Chcę bić się z najlepszymi na świecie. Dążę do tego, by zostać najlepszym zawodnikiem MMA w historii tego sportu. Jutro wykonam kolejny krok w tę stronę.
Analizując walki Chorwata znalazł pan dużo luk w jego umiejętnościach?
Tak, moim zdaniem Roberto jest jednowymiarowym zawodnikiem. Potrafi mocno uderzyć, ale nie o to w tym sporcie chodzi. Celność i wyczucie odpowiedniego momentu są ważniejsze niż siła. Ja to mam, uważam się też za zawodnika kompletnego, który poradzi sobie w każdej płaszczyźnie. Nawet jeśli Roberto załata luki, które widać było w przeszłości, znajdę nowe. Zmuszę go do tego, by popełniał błędy. Skończę go przed czasem w spektakularny sposób. Spodziewajcie się fajerwerków.
Zdaje pan sobie sprawę z tego, że według polskich bukmacherów jest dużym underdogiem? Za złotówkę postawioną na pańskie zwycięstwo można wygrać nawet ponad trzy.
Nie wiedziałem o tym. Ale to ma sens. Roberto walczył już w Polsce, w wielkim stylu pokonał długoletniego mistrza kategorii półśredniej. Ja mogę być dla bukmacherów niewiadomą. Ale nie przeszkadza mi to. Już kilka razy byłem skazywany na pożarcie. I w każdym przypadku pokazywałem, że się mylili. Tak samo będzie w sobotę.
Jak na kategorię do 77 kilogramów ma pan bardzo duże gabaryty. Jak poszło zbijanie wagi?
Zbijam sporo, czasami bywa ciężko. Nigdy nie przeszło mi jednak nawet przez myśl, że nie dam rady zrobić limitu. Tym razem obeszło się zresztą bez żadnych problemów. Jeszcze nigdy ścinanie kilogramów nie poszło mi aż tak perfekcyjnie. Czuję się znakomicie, a moją formę pokażę w sobotę w Hali Stulecia. Na pewno będę miał nad rywalem przewagę warunków fizycznych.
Co po walce z Soldiciem, jak widzi pan swoją przyszłość w KSW?
Z pasem mistrza na biodrach. A w dalszej perspektywie chcę bić się o kolejny pas, kategorii średniej. Przez kilka lat mam zamiar rządzić w dwóch kategoriach. Co będzie dalej, zobaczymy.
Rozmawiał we Wrocławiu Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Dricus Du Plessis: Chcę zostać najlepszym zawodnikiem w historii MMA