Prawnik, kancelaria i firmy energetyczne
Na postać mecenasa Adama Romanowskiego zwrócił w piątek uwagę Janusz Kowalski. W obszernym wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych poseł Suwerennej Polski (klub PiS) podkreślił, że prawnik ten otrzymał od Krzysztofa Gadowskiego z PO mandat do wypowiadania się na temat ustawy wiatrakowej na sejmowej komisji. Sam "kompletnie nie znał tej ustawy".
Kowalski wskazał, powołując się na dostępne w sieci informacje, że Adam Romanowski jest partnerem w kancelarii "Romanowski i Wspólnicy", która pracowała dla dużego francuskiego koncernu energetycznego. Co więcej, napisał poseł, reprezentowała spółkę Veolia w głośnym sporze prawnym dotyczącym Aqua S.A z miastem Bielsko-Biała.
"Francuska Veolia chciała pozbawić miasto z pomocą kancelarii Romanowskich prawa głosu z akcji w … spółce wodociągowej" – czytamy.
Poseł podkreślił również, że w okresie rządów PO-PSL Veolia wykazywała zainteresowanie postawieniem elektrowni wiatrowych na Dolnym Śląsku.
W związku z powyższymi informacjami Kowalski postawił trzy pytania:
- Czy Adam Romanowski lub Kancelaria Romanowski i Wspólnicy doradzali przy tworzeniu przepisów liberalizujących zasady dotyczące elektrowni wiatrowych?
- Jakie koncerny zagraniczne - poza Veolią - obsługiwała w ostatnich 2 latach lub obsługuje Kancelaria Romanowski i Wspólnicy?
- Czy liderzy PO wiedzą, że podpisują się pod projektami ustaw, na które istotny wpływ najprawdopodobniej mają osoby pracujące na rzecz zagranicznych firm energetycznych, które to firmy np. walczą z polskimi miastami o kontrolę nad wodociągami?
"To jest wielki skandal i to należy wyjaśnić"
Na osobą mecenasa Romanowskiego pochylili się w czwartek także inni posłowie klubu PiS. Podczas konferencji prasowej w Sejmie relacjonowali oni przebieg środowego posiedzenia połączonych komisji energii, klimatu i aktywów oraz finansów publicznych, o którym wspomniał dziś Kowalski.
Wiceszef klubu PiS Marek Suski, który jest przewodniczącym komisji energii, wskazywał, że podczas prac okazało się, że nie jest to projekt poselski. – Tylko projekt napisany przez jakiegoś tajemniczego pana, który podczas posiedzenia komisji zabierał wielokrotnie głos tłumacząc, co jest zawarte w tej ustawie – relacjonował.
Wiceszef klubu PiS, kontynuując, powoływał się na słowa posła Koalicji Obywatelskiej, który przedstawiał go jako eksperta z Instytutu Obywatelskiego. – Kiedy wpisaliśmy w internecie "Adam Romanowski" i "Instytut Obywatelski" nie wyświetliło się to nazwisko przy tym instytucie, natomiast wyświetliło się przy kancelarii adwokackiej i ten pan - jako główny specjalista od doradztwa firmom energetycznym - duże firmy reprezentował i - jak się później dowiedzieliśmy - jest autorem tego projektu – mówił.
Jak argumentował polityk, "jeśli reprezentować zwykłych obywateli ma człowiek, który zawodowo reprezentuje firmy, które zarabiają na tych zwykłych obywatelach, to moim zdaniem jest to jawna sprzeczność, konflikt interesów". – To jest tak, jakby wynająć lisa do pilnowania kurnika – grzmiał. – To jest wielki skandal i to należy wyjaśnić – dodał.
Czyje interesy realizuje ustawa wiatrakowa?
Poseł Waldemar Buda mówił natomiast, że nie widział wcześniej takiej sytuacji, że wyznaczony do reprezentowania wnioskodawcy poseł cedował pytania na osobę, która siedziała obok.
– To pokazuje szerszy kontekst tego, jak ta ustawa była przygotowywana, kto jest jej autorem i jakie interesy ona reprezentuje –dodał.
Buda mówił także, że z projektu wynika zwolnienie z obowiązku tzw. opłaty solidarnościowej, którą płaciły firmy zajmujące się OZE i wiatrakami, najczęściej przedsiębiorstwa zagraniczne. – Więc jeżeli mówimy, kto na tym skorzysta - tak, te firmy na tym skorzystają – podkreślał.
i.pl, PAP
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

lena