Kto ustanowił rekord w robieniu pompek i po co?

Grzegorz Ignatowski
Ze zgrozą powiadamy, że cenny czas umyka nam przez palce. Nie mamy chwili, aby zająć się przeciekającym kurkiem od kranu lub wyczyszczeniem samochodu. Zastanowiłem się, skąd biorą się ludzie gotowi poświęcać czas na bicie kolejnych dziwacznych rekordów. Przyszło mi nagle do głowy, że pracując ponad miarę, biję światowy rekord w pracowitości.

W związku z tym, czy nie powinienem poinformować innych o moich fantastycznych wynikach i pozostać na zawsze uwieczniony w Księdze rekordów Guinnessa. W codziennej prasie roi się od informacji o rekordach, nowych wynikach, przekraczaniu granic, których dotąd nikt nie pokonał. Do refleksji nad sensem bicia rekordów skłoniła mnie zasłyszana informacja o tym, że Jędrzej Dobrowolski, wspaniały narciarz z Zakopanego, pomknął na nartach we francuskich Alpach z prędkością ponad 242 km/godz. Fantastyczny wynik! Niejeden powie, że jest to niemożliwe, skoro jadąc samochodem ponad 130 km/godz., czuje spływające po policzkach duże krople potu. Co skłania jednych do bicia nowych rekordów, a innych do odnotowywania ich.

Szczególne pole do popisu dają nam areny sportowe. Nie tak dawno grający za oceanem w koszykówkę Marcin Gortat zdobył w jednym meczu aż 31 punktów. Szybko obliczono, że był to najlepszy wynik w jego życiu. Sam zaś zainteresowany zapewne nie myślał o pobiciu kolejnego rekordu. Po prostu grał, aby jego Washington Wizards odnieśli zwycięstwo. Nie wiem, co sprawia, że zapamiętuję ten wynik w natłoku innych wiadomości? Niektóre rekordy ogłaszane są na pewno wbrew samym zainteresowanym, którzy po prostu rzetelnie pracują. Nigdy nie przyszło im do głowy, aby pobić światowy rekord. Nasuwa się od razu myśl o najgorszych filmach, książkach lub piosenkach. Przecież żaden z piosenkarzy nie chciał, by okrzyknięto go kimś najgorszym. Nie brak innych przykładów. Dowiedziałem się, że Matteo Renzi jest najmłodszym premierem nie tylko w historii Włoch, lecz także w Unii Europejskiej. Ponad 10 lat temu Joseph Kabila z Demokratycznej Republiki Konga został okrzyknięty najmłodszym prezydentem na świecie. Dziwaczne to rekordy. Podejmując się sformułowania nowego rządu, Renzi nie chciał przejść do historii jako najmłodszy premier. Kabila został prezydentem po zamordowaniu przez jednego z żołnierzy jego ojca.

Bywają rekordy świata, które nas zastanawiają. Czym kierował się 24-letni mieszkaniec odległej Sri Lanki, który zdecydował się, aby pochowano go żywcem? Jak przeczytałem w "Le Monde", chciał pobić rekord świata w długości przebywania jako zmarły pod ziemią. Niestety, odkopano go o pół godziny za późno. Czy zawsze, gdy ktoś przekracza pewną magiczną granicę, należy mówić o rekordach? Myślę, że niekiedy należałoby zamilknąć i zrobić wszystko, aby negatywne osiągnięcie przeszło bez echa. Należy zdecydowanie podkreślić, że rekordzista jest zwycięzcą, przewodnikiem, którego ktoś inny chce pokonać. Powiadamy, oto arcymistrz lub światowej sławy czempion. Żadnym asem lub orłem nie jest zatem mieszkaniec Podkarpacia, który miał we krwi blisko 14 promili alkoholu. Czym się w tym wypadku chwalić?

Kilka dni temu przeczytałem w "Le Figaro", że w pierwszych dniach marca padł pod tym względem rekord w Paryżu. Odnotowano wówczas aż ponad 21,6 stopnia ciepła. Dotychczasowy rekord pochodził aż z 1880 r. i wynosił 21,2 stopnia. Pomijając to, że w tamtych czasach nie było zapewne tak dokładnych termometrów, warto zapytać, dlaczego przypomniano temperaturę sprzed ponad 130 lat. Byłoby najlepiej, gdybyśmy zapamiętywali pozytywne wyniki w sporcie, w pokonywaniu kolejnych barier intelektualnych, mówili o rekordowych osiągnięciach w gospodarce. Ludzie zawsze będą jednak interesowali się tymi, którzy wchodzą na najwyższe szczyty mimo czyhającego na nich niebezpieczeństwa. Na całym świecie pamięta się o tych, którzy wznoszą się w przestworza, aby skoczyć na Ziemię z niespotykanej dotąd wysokości.

Leszek Kołakowski powiadał, że przekraczając niepokonane granice, chcemy podtrzymać w sobie nadzieję nieskończoności. Jest w tym wszystkim trochę naszej pychy, ale jest też potrzeba, aby pozostać na zawsze uwiecznionym na kartach historii. Czy zatem idzie o nieśmiertelność, którą rekordziści chcą sobie zagwarantować? Nam zapewne lepiej się żyje, jeśli wiemy, że pobity został kolejny rekord, pozytywny lub nawet absurdalny. Sami mamy pole do popisu. Jest do pobicia wiele rekordów, jak choćby rekord świata w robieniu pompek bez przerwy. Należy on do Japończyka Minoru Yoshidy i wynosi 10 507 pompek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl