We wtorek w pierwszej parze półfinałowej Puszcza zagra z Pogonią, a dzień później Ruch podejmie na Stadionie Śląskim Legię.
Puszcza po raz pierwszy awansowała do czołowej czwórki rozgrywek, które mają stuletnią tradycję. Zespół Tomasza Tułacza drugi sezon z rzędu dzielnie walczy o utrzymanie w ekstraklasie, a od niedawna może podejmować rywali na własnym stadionie w Niepołomicach. Nic zatem dziwnego, że szkoleniowiec spotkanie z Pogonią winduje do rangi "najważniejszego w historii klubu".
"We wtorek gramy najważniejszy mecz w historii Puszczy Niepołomice i tak zamierzamy do niego podejść. Ten klub jest pierwszy raz w półfinale Pucharu Polski, wśród czterech najlepszych drużyn, które grają o to trofeum. Chcemy zagrać o to, aby pojawić się na Stadionie Narodowym, bo to już byłaby fenomenalna sprawa" - powiedział Tułacz po ostatnim pojedynku ligowym z Cracovią, przegranym 1:3.
Po raz pierwszy w tej edycji Puszcza wystąpi w roli gospodarza. Cztery poprzednie mecze - trzy z pierwszoligowcami i jeden z trzecioligową Sandecją Nowy Sącz - rozegrała na wyjeździe i wszystkie rozstrzygnęła na swoją korzyść różnicą jednej bramki.
Pogoń z kolei w dwóch poprzednich rundach gościła na własnym terenie przedstawicieli ekstraklasy - Zagłębie Lubin (4:3) i Piasta Gliwice (2:0). Czwarty aktualnie zespół ekstraklasy motywację ma inną niż Puszcza - chce bowiem wrócić na PGE Narodowy, gdyż 2 maja 2024 - w finale poprzedniej edycji, który był "najważniejszym meczem w historii klubu" - miał trofeum na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie uległa po dogrywce pierwszoligowej Wiśle Kraków 1:2 i gablota szczecińskiego klubu wciąż jest pusta.
"Bardzo mnie boli ta porażka, nie zapomnę tego meczu do końca życia, bo bardzo chcieliśmy zdobyć dla kibiców, dla siebie, dla Pogoni pierwsze trofeum. My już w pewnym momencie praktycznie mieliśmy ten puchar w rękach" - powiedział wtedy po ostatnim gwizdku kapitan i lider "Portowców" Kamil Grosicki i dodał, że zrobi wszystko, by wrócić na reprezentacyjny obiekt i "naprawić to, co zostało zepsute".
Szczecinianie są krok od powtórzenia osiągnięcia sprzed roku i piątego finału w historii klubu. Cztery dotychczasowe przegrali różnicą jednego gola; poza 1:2 z Wisłą, po 0:1 w 1981 roku w Kaliszu po dogrywce z Legią Warszawa, w kolejnej edycji we Wrocławiu z Lechem Poznań oraz w 2010 w Bydgoszczy z Jagiellonią Białystok.
Śladem Wisły Kraków z poprzedniej edycji podąża Ruch, który ma szansę jako kolejny zespół spoza ekstraklasy dostać się do finału. "Niebiescy" mają w dorobku trzy triumfy w PP, ostatnio w 1996 roku.
Spotkanie pucharowe będzie kolejną okazją dla drużyny trenera Dawida Szulczka do rehabilitacji za słabe wyniki w lidze. W sześciu wiosennych kolejkach nie zaznała jeszcze smaku zwycięstwa, a trzy punkty wywalczyła remisami. W tabeli spadła na siódmą lokatę, pierwszą, która nie daje prawa walki - nawet w barażach - o ekstraklasę, a powrót do krajowej elity był celem chorzowian.
W lutym w ćwierćfinale Ruch wyeliminował na Stadionie Śląskim ekstraklasową Koronę Kielce 2:0, a mecz odbył się cztery dni po klęsce 0:5 w prestiżowej ze względu na rywala i rekordową frekwencję na trybunach potyczce z Wisłą Kraków. Kibice "Niebieskich" nie mieliby nic przeciwko, żeby piłkarze ponownie w ten sposób odpowiedzieli na ligowe niepowodzenia.
Nie będzie jednak o to łatwo, bo rywalem będzie Legia, z 20 triumfami najbardziej utytułowana drużyna Pucharu Polski. Warszawianie już po raz 37. wystąpią w półfinale tych rozgrywek.
Rangę spotkania w ich przypadku zwiększa fakt, że ze względu na postawę poniżej oczekiwań w lidze i piąte miejsce w tabeli ekstraklasy Puchar Polski stanowi najkrótszą, a być może nawet jedyną drogę, by w przyszłym sezonie znowu pokazać się w Europie. A legioniści rozsmakowali się w tej rywalizacji, bo dotarli już do ćwierćfinału Ligi Konferencji, w którym czeka ich niebawem (10 i 17 kwietnia) atrakcyjny dwumecz z Chelsea Londyn.
"Nie ma czasu na lamentowanie, trzeba się podnieść" - podkreślił trener Goncalo Feio po piątkowym remisie 0:0 z Pogonią w spotkaniu ekstraklasy.
Do poniedziałkowego południa sprzedanych zostało 22 tys. biletów na środowy pojedynek, w tym dwa tysiące dla kibiców gości.
Pula nagród w rozgrywkach o Puchar Polski wynosi 10 milionów złotych, z czego połowa przypadnie zwycięzcy. Finał odbędzie się tradycyjnie 2 maja na PGE Narodowym.
Program piłkarskiego Pucharu Polski:
1 kwietnia, wtorek
Puszcza Niepołomice - Pogoń Szczecin (godz. 18.30; sędzia: Bartosz Frankowski z Torunia)
2 kwietnia, środa
Ruch Chorzów - Legia Warszawa (18.00; Damian Sylwestrzak z Wrocławia)
finał - 2 maja w Warszawie