Nie za długo cieszyli się biało-czerwoni z rekordy świata. Przed tygodniem czwórka Zalewski, Omelko, Krawczuk i Krzewina została w brytyjskim Birmingham mistrzami świata łamiąc pierwszy raz w historii barierę trzech minut i dwóch sekund - 3.01.77.
W miniony weekend aż trzy ekipy pobiegły szybciej w trakcie zawodów akademickich w USA. Kapitalny wynik uzyskała drużyna Uniwersytetu Południowej Karoliny (3:00.77), lecz w jej składzie byli sprinterzy różnej narodowości i ten wynik z pewnością nie zostanie uznany. Nowymi rekordzistami będą z pewnością przedstawiciele Uniwersytetu Rolniczo-Technicznego w Teksasie. Ich wynik to 3:01.39. Oficjalnie IAAF nie uznała jeszcze ani tego wyniku, ani nawet rekordu Polaków. To cała procedura, która uwzględnia m.in. wyniki testów antydopingowych. Może to jeszcze trochę potrwać, lecz wszystko wskazuje na to, że nie będziemy już rekordzistami. Przypomnijmy, że nasi lekkoatleci za świetny wynik w Birmingham dostali czek na 50 tys. dolarów.
W Teksasie padał jeszcze jeden świetny wynik, który może nam wykreować nową gwiazdę 400 m na otwartym stadionie. Michael Norman pobił indywidualny rekord świata na 400 m (44.52). Amerykanin pobiegł o 0.05 s lepiej od Kerrona Clementa, który właścicielem najlepszego wyniku w hali był od 2005 roku.
Norman to m.in. dwukrotny złoty medalista mistrzostw świata juniorów, które w 2016 roku organizowała Bydgoszcz.
ZOBACZ TAKŻE:
* Marek Rożej, trener Jakuba Krzewiny: Jak Amerykanina zaczęło mrozić, wiedziałem, że będzie złoto [WYWIAD]
* Polska zaproszona do lekkoatletycznego Pucharu Świata w Londynie
* Jakub Krzewina - bohater ostatniej zmiany, który wreszcie wychodzi na prostą [SYLWETKA]