Trzykrotny mistrz olimpijski nie ukrywał po zawodach, iż był w wielkim szoku, że taka sytuacja miała miejsce. Okazało się, że przyczyną drastycznej decyzji były... zbyt krótkie rękawki w kombinezonie. - One czasami się kurczą, ale myślę, że w tym przypadku takie wyszły z fabryki i nikt tego nie skontrolował. Byłem w kompletnym szoku, ale kontroler chyba w jeszcze większym, bo w moim przypadku tego jeszcze nigdy nie było, aby coś w tej materii się nie zgadzało - powiedział polski skoczek dla skijumping.pl
Zdziwienie jest jak najbardziej zrozumiałe, wszak po raz ostatni Stoch uczestniczył w podobnym zdarzeniu na początku 2015 roku. - Przygotujemy nowy kombinezon lub naprawimy ten i następnym razem to się nie przydarzy. Myślę, że to błąd fabryczny powstały podczas produkcji stroju. - potwierdził Thomas Thurnbichler, trener polskich skoczków, dodając jednocześnie, że ów nieregulaminowy fragment nie daje skoczkowi żadnej przewagi nad rywalami.
Podobna przykrość co Stocha w konkursie w Hinzenbach spotkała także Austriaka Janniego Reissenauera, zaś w kwalifikacjach za nieprzepisowy kombinezon zdyskwalifikowany został Japończyk Ryoyu Kobayashi, który dopiero po raz pierwszy pojawił się na skoczni podczas tegorocznego Letniego Grand Prix. Oby w kończących cykl zmaganiach w Klingenthal nie było już podobnych problemów zarówno w polskiej ekipie jak i u innych skoczków, którzy w najbliższy weekend wybiorą się do Austrii.
