Spis treści
Jeszcze kilka tygodni temu spotkanie z Interem powinno być zapowiadane przez pryzmat zmęczenia Barcelony. Przeczuwano, że drużynie Hansiego Flicka pod koniec sezonu zabraknie kondycji: intensywny pressing, napięty terminarz i liczne kontuzje – wszystko to miało wpływ na dyspozycję. Obecnie można jednak stwierdzić, że obawy te były przesadzone. „Blaugrana” jest wyczerpana, ale wciąż znajduje rezerwy i utrzymuje wysoki poziom.
Barcelona obecnie nie ma słabych punktów
Barca jest zrównoważoną drużyną. Ma słabą, ale skuteczną obronę i zdecydowanie najlepszy atak na świecie. Barcelona wygląda nie tylko na znacznie silniejszą od swoich rywali, ale też silniejszą niż w pierwszej części sezonu.
Wydaje się, że na chwilę obecną Katalończycy nie mają żadnych słabych punktów. Ważnym aspektem jest charakter. Flick zaszczepił w zawodnikach mentalność zwycięzców: nie poddają się, nawet jeśli gra im nie idzie lub nie mają już sił. To jest drużyna młodzieżowa w dobrym tego słowa znaczeniu: wytrwała i uparta. Kluczową rolę odgrywa 22-letni Pedri, obecnie najlepszy piłkarz na świecie. Jego główną umiejętnością jest kontrolowanie tempa gry: poprzez podania lub przesunięcia na skrzydło, do strefy wsparcia, a nawet głębiej. Doskonale wyczuwa, które decyzje są słuszne, a jego arsenał techniczny pozwala mu na ich wdrożenie. W tej chwili nie ma innego zawodnika, który miałby większy wpływ na drużynę niż on.
Wprawdzie głównym kandydatem do zdobycia w tym roku Złotej Piłki jest Raphinha, który w kwietniu nie jest już jednak tak skuteczny jak wcześniej – częściej podejmuje złe decyzje, co jest dla niego zupełnie niezwykłe w tym sezonie, i marnuje okazje. Jednocześnie nie ma wątpliwości co do gry Brazylijczyka bez piłki; naprawdę pomógł złagodzić stratę obrońcy Alejandro Balde.
Z przodu brak kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego rekompensuje „Tur” z Walencji Ferran Torres. W bramce znakomicie spisuje się Wojciech Szczęsny.
Barcelona podbudowana sobotnim zdobyciem Pucharu Króla w thrillerze z Realem Madryt (3:2 po dogrywce) będzie zdecydowanym faworytem dwumeczu z przeżywającym kryzys Interem.
Koszmarny tydzień Interu
„Nerazzurri” przegrali trzy mecze z rzędu, odpadając z Pucharu Włoch i tracąc prowadzenie w Serie A, a wszystko to w ciągu jednego katastrofalnego tygodnia. Porażki te mają ze sobą niewiele wspólnego. Pod koniec meczu stracili bramkę w Bolonii, zapominając o niebezpiecznym skrzydłowym po drugiej stronie boiska. W derbach z Milanem (0:3) nie potrafili znaleźć miejsca przeciwko przeciwnikowi, który grał strefami. W meczu z Romą nie przypinowali napastnika z powodu indywidualnego błędu.
Po około godzinie gry kończy im się tlen i nogi odmawiają posłuszeństwa, coraz trudniej im sobie poradzić z tempem gry - nie mają czasu na przesuwanie piłki i szybko tracą oddech – Simone Inzaghi nie jest w stanie przywrócić wyczerpanemu zespołowi formy i świeżości.
Wielkość Interu leży w jego integralności, a nie w jednostkach. Ale jest trzech zawodników, którzy w półfinale będą mieli większe znaczenie niż zwykle: kreatywny i nieustępliwy środkowy obrońca Jerry Bastoni, środkowy pomocnik Nicolo Barella, a także jeden z najlepszych napastników na świecie, grający tyłem do bramki i chętnie wchodzący w indywidualne pojedynki z przeciwnikami Argentyńczyk Lautaro Martinez. Teraz, gdy Inter jest wyczerpany od nich zależeć będzie jeszcze więcej.
Do gry po półtoramiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją łydki wrócił na ostatnie 10 minut meczu z Romą Piotr Zieliński, ale jeszcze nie czuje piłki i trudno mu będzie wesprzeć kolegów w arcyturdnym spotkaniu na Stadionie Olimpijskim na wzgórzu Montjuïc. Drugi z polskich pomocników Interu Nicola Zalewski, który wychodzi na boisko w końcówkach, przejawia wielką aktywność - może to nie wystarczyć na pojedynki na skrzydle z Lamine Yamalem i Julesem Kounde.
Mecz Barcelona – Inter: gdzie i o której oglądać?
Mecz Barcelona – Inter będzie można obejrzeć na kodowanym kanale Canal Plus Extra 1 (spotkanie skomentują Michał Mitrut i Tomasz Ćwiąkała). Początek spotkania o godzinie 21.00.
