ŁKS powalczył z mistrzem Polski, ale awansowała Legia ZDJĘCIA

Jan Hofman
Piłkarze pierwszoligowego ŁKS w meczu 1/8 finału Pucharu Polski rozgranym w Łodzi przegrali 2:3 z Legią Warszawa. To było ciekawe spotkanie. Łodzianie przegrali, bowiem popełnili trzy poważne i jak się okazało kosztowne błędy w obronie. Mistrz Polski, choć swoją postawą nie zachwycił, bezlitośnie je wykorzystał i awansował do kolejnej rundy.

Czesław Michniewicz, trener stołecznej drużyny, w obliczu niedzielnego pojedynku ekstraklasy z Jagiellonią - postanowił dać odpocząć czołowym piłkarzom swojej drużyny. W wyjściowej jedenastce zabrakło pięciu zawodników, którzy grali w zwycięskim spotkaniu z Rakowem. Z kolei szkoleniowiec ełkaesiaków wystawił najsilniejszy skład, jakim dysponuje w tej chwili. Nie grał kontuzjowany Hiszpan Corral i pozyskany niedawno Brazylijczyk Ricardinho.

Łodzianie rozpoczęli to spotkanie bardzo obiecującą to spotkanie. W pierwszych minutach uzyskali przewagę, spychając Legią do defensywy. Już w trzeciej minucie silnie strzelał Trąbka, lecz bramkarz gości zdołał złapać piłkę. Później jeszcze łodzianie zaatakowali kilka razy, lecz nie zdołali stworzyć klarownych sytuacji.

Jednak od dziesiątej minuty przewagę zyskała Legia. Mistrzowie Polski długim momentami nie pozwalali ełkaesiakom na wyjście z własnej połowy. Dominacja warszawskiej drużyny przyniosła jej prowadzenie w 14 minucie. Wolski naciskany przy rywala zagrał niecelnie przed własne pole karne. Lopes przechwycił futbolówkę, podał piętą do Slisza. Pomocnik stołecznej drużyny silnie uderzył pikę, która odbiła się jeszcze od Sobocińskiego i ostatecznie wylądowała w łódzkiej bramce.
Później przed długie minuty wydawało się, że ten gol podciął skrzydła łódzkiej drużynie. Legia niepodzielnie panowała na boisku, a ŁKS wyłącznie się bronił.

Wreszcie jednak w 41 minucie łodzianie wyprowadzili szybki atak. Na bramkę Legii strzelał z dystansu Pirulo, lecz bramkarz zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Hiszpan natychmiast pobiegł wykonać corner. Dokładnie podał piłkę w pole karne, a tam był Sobociński , który strzałem najbliższej odległości wbija futbolówkę do siatki!

Ełkaesiacy fatalnie rozpoczęli drugą część spotkania. Seria prostych błędów doprowadziła do tego, że stracili drugiego gola. W 49 minucie Dominguez nie zdołał zatrzymać Luquinhasa, a ten następnie wpadł w pole karne i strzałem na dalszy słupek pokonał Malarza.

Jednak już siedem minut później było 2:2. Pirulo oddał strzał z pola karnego, bramkarz Legii wypuścił z rąk piłkę, doskoczył do niej Janczukowicz i z bliska skierował futbolówkę do siatki. To jego debiutancki gol w ŁKS.

Od tego momentu gra się wyrównała i były spore emocje. Obydwie drużyny stwarzały sytuacje bramkowe, ale długo wynik się nie zmieniał. W 81 czerwona kartkę ujrzał asystent trenera Stawowego.

Sześćdziesiąt sekund później seria błędów defensywy zemściła się na ŁKS. Miękka wrzutka z Luquinhasa trafiła na głowę Pekharta, który dał swojej drużynie prowadzenie.

W 85 minucie faulowany Pekhart, upadając na murawę kopnął Dąbrowskiego i za to zobaczył czerwoną kartkę. Siły się wyrównały w 89 minucie, bowiem czerwoną kartkę ujrzał Pirulo.

ŁKS - Legia Warszawa 2:3 (1:1)

0:1 - Slisz, 14
1:1 - Sobociński 42
1:2 - Luquinhas 49
2:2 - Janczukowicz 56
2:3 - Pekhart 82

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Maciej Wolski, Maciej Dąbrowski,. Jan Sobociński, Adam Marciniak - Pirulo, Antonio Domínguez, Jakub Tosik, Mikkel Rygaard,. Michał Trąbka (85, Łukasz Sekulski) - Piotr Janczukowicz.

Legia: Cezary Miszta - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia - Josip Juranović, Bartosz Slisz, Bartosz Kapustka, Mateusz Cholewiak (60, Tomáš Pekhart), Kacper Skibicki (46, . Luquinhas), . Filip Mladenović - Rafael Lopes.

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
9 lutego, 22:55, Gość:

Naprawdę nie ma się czego wstydzić, podjęliśmy walkę jak równy z równym, szkoda błędów ale gra naprawdę dobra. Oby w pierwszej lidze to udokumentujemy i przypieczętuje my !

10 lutego, 0:20, Gość:

Buhahahaha przecież legła rezerwami grała.

Buuuhahahahahaha....Legia ma długą ławkę rezerwowych i niestety w porównaniu do biednej Łodzi stać ją na to! Przeciwko wam Legia wystawiła też rezerwowy skład i też nie daliście rady....o czym w takim razie jest ta dyskusja!?

G
Gość

Mecz dobry. ŁKS dał duże nadzieje,że awans do ekstraklasy jest całkiem realny. A swoją drogą dziwie się ,że dziennikarzowi, który nieustannie pluje na ŁKS (red Hofman) władze klubu udzielają akredytacji.

G
Gość
9 lutego, 22:55, Gość:

Naprawdę nie ma się czego wstydzić, podjęliśmy walkę jak równy z równym, szkoda błędów ale gra naprawdę dobra. Oby w pierwszej lidze to udokumentujemy i przypieczętuje my !

Buhahahaha przecież legła rezerwami grała.

G
Gość

Radość z momentami bardzo dobrej gry ofensywnej jest mi znowu zabierana przez frajerstwo w obronie. Czy ten Stawowy karze zawodników obcięciem premii za wybicie piłki do przody lub na aut ? Pierwsza bramka -- Dąbrowski niepotrzebnie podawał do Wolskiego będącego na pressingu zamiast lagę do przodu; druga to kuriozum jakieś, wina całej prawej strony i Malarza; trzecia znów wina Wolskiego bo nie umiał wybić na aut.

Naprawdę prezes powinien tę sytuacje wyjaśnić z trenerem, tak nie może być, że piłkarze grają w nieudolnego dziadka przy pressingu !

G
Gość

Naprawdę nie ma się czego wstydzić, podjęliśmy walkę jak równy z równym, szkoda błędów ale gra naprawdę dobra. Oby w pierwszej lidze to udokumentujemy i przypieczętuje my !

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl